Maxell Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #1 Opublikowano 22 Października 2014 Przedstawiam Państwu trzy pierwsze księgi poematu ku czci wędlin polskich "Pan Wędzarz" autorstwa Kolegi Marka Borowskiego i przez Niego nadesłanego. „Pan Wędzarz” Poemat ku czci Wędlin Polskich(czytać w lekkim uniesieniu, ku pokrzepieniu serca i trzewi.) W czci godnym mozole napisanyprzez byłego, (obecnie honorowego)Prezesa Związku Wędzarzy Polskich Marka Borowskiego ( Dym Partynicki, - „Dymmarka”) Wrzesień 2004 - 2010, Wrocław Wydane przez Domową Agencję Wydawniczą 4XM w 2010 r. Wydanie poprawione - grudzień 2012.r,email: borowski.ma@gmail.com Wędlino! Ojczyzno moja!Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,Kto węch zatracił i zachodzi w głowę,By smaki z dzieciństwa wspominać gotowe.Kiełbaso wiejska! Tyś mej pamięci ozdobą!Do dziś cię wspominam, bo tęsknię za tobą.Pragnę, by w czas, gdy słów podwaliny,Straciły jędrność i smak dawnej wędliny,A życie jak szynka się jawi fatalnym,(Bo tylko zgodne jest z naturalnym),Ocalić od pchanej nam w gardła niemczyzny,Wspomnienie stołów mej dawnej Ojczyzny.Przekazać je dalej… Niechby tylko smakiem.Czujesz? Więc jesteś prawdziwym Polakiem. W zamorskich krajach, gdzie wiodą hajłeje,I z kartą zieloną się wiąże nadzieje,Pieniądz rządzi rodaków rozsądkiem.Na szczęście jednak nie włada żołądkiem.Tam też grosz ciężko z asfaltem wyrwany,Lub przy sprzątaniu mozolnie ciułany,Niosą do sklepów polskich, gdzie pośród różności,Odszukać chcą smakiem wspomnienie wolności.Tam szynka złocista, mazurskim zachodem,Przy kiełbasianych warkoczach roztacza urodę.Boczki chmur mglistych, kurpiowskiej krainy,Ogrzane rannym słońcem, zjawiają niziny.A wszystko przepasane zapachów wstęgami,Co zmysłów dzięcięctwem na obczyźnie mami…My tutaj nie wiemy, chociaż przeczuwamyJakie się nam dopiero powinszują zmiany.Bo obcy licząc na gęsią Polaków bezwolnośćPiórko po piórku oskubią z nas wolność. W ten czas niepewności i konfliktów srogich,Do ogródka lubego poniosły mnie nogi.Na niewielkiej działce, wśród trzech świerków kniei,Doznałem dnia pewnego przypływu nadziei.Wzniosłem komin niewielki, lecz wymurowany,(Z daleka świeciły z kamieni ułożone ściany.)Wnet i Kamraci od wódki dali mi swe kreskiBo jest w tym coś z odtrutki, tak chce Pan Niebieski.Na mleko, co nam nigdy nie kwaśniejeI w folię owiniętą, w plasterkach, nadzieję.Coś z powrotu w Czas Wielki – Stworzenia.Gdy ręce Pana Boga wskroś paliła ziemia,A On stroniąc od żaru i poparzeń gliną,Świat w miękkie obłoki, starannie owinął.Tak dał nam przykład zapomniany ninie,Że rzeczy szlachetne, trza potrzymać w dymie.Dało mi to asumpt. Wyciągnąłem wnioski,Założyłem Związek Wędzarniczy - Polski.I bacząc na naszej historii wspominki,Jełem w dym przyoblekać kiełbasy i szynki. Lecz duch prywaty w narodzie nie ginie!Wnet sąsiad mi oznajmił, że na mej dziedzinieKomin stoi niezgodnie z jakimś orzeczeniem.Przez płot budowlanym, trząsł mi obwieszczeniem.Upadł, więc obiekt piękny i poszedł w ruinę,Przypominając z czasem Horeszków dziedzinę.Ale, to szczwania daremne i strachy na Lachy!Szybko wzniosłem nowy, z kamieni i blachy.Niepewny swej kalkulacji, że już dobrze stoiW dwóch krzaków gęstwie wzniosłem go ostoi.Przykład mojej twórczości szybko się opłaciłPowstaniem czegoś podobnego, u Wędzarzy - Braci.Prezesem się obwołałem - mój był pomysł taki.Szczerą aklamacją wsparły mnie chłopaki.Szczerą? Nie do końca! Każdy mi to przyzna,Bo się do zajazdu zbiera Szczylowizna,Ta w zaścianku strachowickim niegdyś osadzona,Co sanktuaria buduje na swoich zagonach.Lecz zniknie i ta płochość, nie wietrzę swej klęski,Bo mu wszystko minie, gdy wejdzie w wiek męski. Księga I, O istocie wędzenia… (Czytać z ledwie wyczuwalną nutą nostalgii,sercem akcentując lirykę porównań.) Po cóż dymisz wędzarzu z tak wielkim mozołem?Po to by przed innymi pysznić się swym stołem?Lub może masz pretekst, by sięgnąć do flaszy,Bo świata tego kurestwo nadmiernie cię straszy?A może to rodzaj ucieczki w urojne omamy?Nie! To szukanie wewnątrz. To siebie macamy.Gdy człowiek brnie w bagnie i szuka wciąż stopą,Wewnątrz siebie oparcia, bo zewsząd jest błoto,Musi do pierwocin duszy powrócić jestestwa,By znaleźć w sobie znaki Pańskiego Królestwa.Otrząsnąć z siebie, po psiemu, fałszywe problemy.Co inni je w nas wmawiają, my zaś hodujemy,By nie dać się zwariować w tym życia natłokuI sprawy najważniejsze wciąż trzymać na oku. Tego właśnie szuka wędzarz, gdy głowę unosi,I ogląda niebo wieczorne, co gwiazdami rosi.Noc go ogarnia wtedy głębokim westchnieniem,A świat się łagodnym, w duszy kładzie cieniem,Wchłania w siebie i całkiem ze sobą jednoczyI wtedy wskroś nieba swe kierujesz oczy,By przeniknąć bezmiary, co wiszą nad tobą.W milczeniu patrzysz w głębię i rozmawiasz z sobą…I świergot nocnych ptaków i psów nawoływanieNiesie się echem w czerni, nim w bezmiarze stanie.Tak nocy otchłań nasiąka odbiciem milknącym…Myśl snuje się z dymem, w niebo uchodzącym.To wszystko, co w sercu, potem w wędlinie zalegaJest hołdem dla świata, pod tym skrawkiem nieba,Gdzie Boże dłonie, nas pozostawiły,Po tym, jak nas starannie z gliny ulepiły.Dlatego też wędzenie powinno być sztukąI dla tych, co degustują, najpierwszą nauką,Tego, co naprawdę liczy się w życiu.Bo sens jest w jedzeniu - nie samym spożyciu. Wędzenie to medytacja, co wciąż szuka dymu,Bliższa zamiarom Pytii, niż problemom gminu.A co z degustacją? Czyż nie ma w niej smaku?Spokojnie. O tym też będzie, mój bracie Polaku.Zrodzi ją jedność myślenia z tradycją spożycia,To ona przywraca sens ciału i jego tu, bycia. Czego nie ma w tobie, tego nie ogarniesz.Czym duch twój ubogi, tego nie odnajdziesz.I choćbyś setkę przypraw cisnął w swoje garyDoczekasz się jedynie kolejnej poczwaryKuryjozum smaku… „Coś dla konesera”Co wykrzywioną gębą z patelni spoziera. Księga II,o rozlicznych wyższościach polskiego wędzarza Któż z polskim wędzarzem może iść w zawody?Francuz? Albo i Niemiec? Darmo ich podchody!Darmo chyże peklowanie w podwędzanej wodzie.Dymienie szyszką i sosną w prostackiej wygodzie.Tak właśnie bywa sztuka wędzenia użyta,Z gracją świń, co głodne dopadły koryta.To tylko szlachetności typowe zastępstwo,Przeczy naszej tradycji i jest jak przestępstwo. Wędzenie powinno być sztuką, lecz nigdy produkcją.Inaczej dla trzewi skończy się obstrukcjąKłamstwem… Oszustwem… Oślizłym dotykiem.Co nie trąci rozkoszą, lecz zwykłym plastikiem.On to ziarnem chorób. Niemoc w nas zarzewia,Konserwantem zdradliwym zatruwając trzewia.Jedzenie, to jest filozofia a nie tylko żarcie.Choć przeliczają je na kalorie, ślepo i uparcie,Choć uczone gęby memłają, a każda się stara,Karmę mi zadać właściwą i podług zegara.Ponoć dla mego dobra - „Zdrowotności życia”,Tworzą mi wykresy, by chronić od tycia.Tak na wzór zwierząt rzeźnych, pasionych po kluczu,Daleko nam do rozkoszy, a blisko do tuczu. A sprawa jest dość prosta, by jadło smakować,Musisz się, jak we wszystkim, nieco pomiarkować.To głód pierwszy daje miejsce rozkoszom jedzeniaI czyni asumpt smakom naszego istnienia.Wędlina na frustracje kiepskim jest lekarstwem.Biesiada jest czymś więcej niż tylko obżarstwem.Pośpiech zarówno jedzeniu, jak wędzeniu szkodziI na dobre, obu tym rzeczom, nigdy nie wychodzi.Drewno też czas mieć musi, aby oddać wszystko,Wysnuć swoją historię… Bo to nie ognisko.Musi nasączyć wędlinę poszumami kniei,Cienistym powiewem sadów. Czereśni… Moreli…Więc wędzarz polana takie do pieca podtyka,Za wyjątkiem jednego, co się zwie osika.Bo dzisiaj szlachetności dymu, także nam potrzeba.Wszak Pan, gdy tworzył nagi przestwór nieba,Aby go utrwalić, ten boski firmament,Tych gwiazd tysięcznych skrzący się dyjament,Ręką po niebie rozsnuł obłoki gotowe.Rozwlekłe i spiętrzone, pulchne i różowe…Każdemu człekowi by były dla smaku,A tworzył je głównie dla nas, dla Polaków.Bo nacja nasza tym we świecie słynie,Że bardzo gustuje w swej swojskiej wędlinieI tym się odznacza nad innym plemieniem,Że chwali Pana Boga także podniebieniem.Dlatego też Sarmata odgadnie z jedzeniaJego skład, recepturę i czas wytworzenia. Inaczej się wędzi rano, inaczej o zachodzie słońcaKiedy zmierzch letni niebo, czerwienią zatrąca,A spokój, co z lipcowym wieczorem się sączył,Wysnuty lekko z dymem, z wędliną się złączył.Inaczej jest jesienią, gdy sady z wolna martwiejąInaczej, gdy zimą lód taje wiosenną nadzieją…Bywa też, że wicher z poświstnym chichotem,Wszędy bieży i w porywach mocuje się z płotem.On to ogień wędzarzom nad miarę roznieca.I miast chłodnego, czyni podmuch gorącego pieca.Biada wtedy, łososiom, i zimnej wędlinie,Co nurzać się miała, w delikatnym dymie.On zbytnim gorącem, rybę migiem zetnie,A schab suchością szczapy łacno przyobleknie.Takie to potem historie, w mięsiwie znajdujesz,Kiedy je na podniebieniu językiem smakujesz. Lecz dość tych dywagacji, bo nudzić zaczynam,A na prezentację niecierpliwie już czeka wędlina,Jak artyści których zwodzą długą zapowiedzią,Co w nerwach, za kulisami, jak na szpilkach siedzą.Niech zagrają fanfary pełne zacnych dymów!Wędzarnicze trąby o kształtach kominów!Niech tryumfu pióropusz wysnują do nieba,By chwałę Polskich Wędlin głosić gdzie potrzeba!Oto wchodzi pierwsza, co wszystko zaczynaA imię jej jak dotyk harfy! Oto jest Słonina! Księga III, czyli parada Polskich Wędlin (czytać z umiłowaniem, głęboko wzdychając…) Słonina Słonino wędzona… Tyś wędlin królową!Lecz nie wszystkich stołów stajesz się ozdobą.Zastawy biesiadne rzadko tobą kraszą.„Bo to na gust plebejski” - tak ich głupi straszą.Jakby potraw prostych, o wyraźnym smaku,Wstydem było chwalić wśród braci Polaków.Wielu pogubionych, twych zalet nie czujeI w mięsie, co chudszym nadmiernie gustuje,Lub udziwnione jadło stawia nam za wzoryStrojąc w ananasy podmorskie potwory,A potem zaciskając usta dla dobra tej sprawyGłośno chwalą smaki pokracznej potrawyTak to prezentując swe sztuki pokrętne,Wywodzą, że to co proste, nie może być piękne.W prostocie nie chcąc odnaleźć podniety,Brną w różne sztuczności, szkodliwe niestety. Na szczęście smak słoniny, co rodzi się z soląPrzez wiek wieków przetrwał, za sarmacką wolą„To cholesterolu siedziba!” Krzyczą przeciwnicy,Uczeni na wskroś lekarze, światli dietetycy.To oszuści! Co żywot mierzą jedynie długością,Nie zaś jego urodą, czy inną wartością.Oni nas szantażem chcą wpędzić w omamyByś ze strachu jadł to tylko, co widać z reklamy.Chcą odebrać sens życiu i w latach hodować,Zjadacza sztucznych wyrobów, co ma wegetować.Co za miesiąc życia odda jego uroki wszelakie,Stając się bezwolnym, uprawnym burakiem.Co chory od konserwantów, trwa długo do śmierci,By żerowali na nim konowały oraz farmaceuci.Tak cię omotają, byś jadł i pił to tylko niestety,Co ci w uczonych artykułach podają gazety.Z tego ich bełkotu myśl jedna się skupia,Że Stwórca jest omylny, a Natura głupia. A ja widziałem świty nad biebrzańskim brzegiemZ nocy zrodzone ptactwa pierwszym śpiewem,Gdy nad wodą wstają białe i oparne dymyPrzezroczyste bielą wędzonej słoniny,One to nad trawą tak sennie się snująŻe je ledwie dotykiem, tchnieniem opatrują.Rzekłbyś; matka dziecię nad ranem utula,By przed dniem choć krzynę, dospała natura.Tak to się snuje opar słoninie podobny,Tuż przy Matce Ziemi, miękki i nadobny.To odczucie właśnie odnajdziesz w słoninieCo ją ku podniebieniu język niesie ninieI trąc lekko, rozkosz wysnuwa z niej wonnąRozpływa się melodią, harmonią cudowną.Ten smak w Narodzie nigdy nie zaginieBo tradycją polską utrwalon jest w dymie. Boczek Gdy królowa Słonina swe roztacza wonie,Obok niej jest król Boczek, jako mąż przy żonie.O boczku wędzony! Tyś jest właśnie taki,Że łączysz w sobie mięsa i słoniny smaki.Twa szlachetność powszechnie została uznana,Jak szlachta zaściankowa szeroko rozsiana.Gdy słonina jest solą, to ty jesteś chlebem.Na tej naszej ziemi, pod tym polskim niebem.Ty swymi wstęgami zdobisz i srebrne talerze.I w chacie prostej, pierwsze miejsce bierzesz.Wpisałeś się też na trwałe w nasze przywary,Jako przednia zakąska do czystej gorzały.W niej to bowiem nasz naród nad wyraz gustuje,A potem ciebie z widelcem pilnie, wypatruje,Jako żuraw czujny, co swym ostrym dziobemŁyknąć chce smakołyk, jakby mimochodem.Ciebie Sarmata spożywa w tysięczne sposobySamego lub z dodatkami… Zawija dla mody.Ty różne godzisz gusta, siedzących pospołuI asumpt dajesz oczom do zwiedzania stołu.Twój smak na trwałe związany jest z solą.Takim cię powszechnie, nasze gardła wolą. Polacy cię podają wedle rozmaitej mody,A każda w parze z drugą, może iść w zawody.Jedni cię wolą zjadać całkiem upieczonym,Inni ciągnącym, (jako wiersz ten), za nożem wleczony.Oba smaki w wilgotności znajdują różnicę,W surowości tłuszczu, jak dwie okolice.Jedna jest nią nasiąknięta jakoby moczaryDruga tylko wspomina, nadnarwiańskie trawy.Mi zawsze przypominasz mazurskie zachody,Kiedy zmierzch zapada w te jeziorne wody,A smugi chmur rozsnute wzdłużnie ręką Bożą,W niemej tafli jeziora, odbiciem się mnożą.Tam też głosy ptactwa i wszelkiej zwierzynySą jak oczy pięknej, zmęczonej, dziewczyny,Co wraz z nadejściem nocy, powiekami gasną,Zamykając się kilkakroć, nim na dobre zasną.A po nich już tylko mrok i spokój głęboki zapada,Wigilią nocnej ciszy, oddechem wszechświata… Cytuj „Wszyscy uważają, że czegoś nie da się zrobić. Aż przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da. I on właśnie to robi” A. Einstein Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piksiak Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #2 Opublikowano 22 Października 2014 Nie wiem czy się śmiać czy płakać? Dla mnie bez sensu. Cytuj Piksiak Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dyzio Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #3 Opublikowano 22 Października 2014 Poemat Mickiewicza jest napisany osiemnastozgłoskowcem, co nadaje mu pewien charakterystyczny rytm. A w tym tekście to masakra jakaś. Jeśli nie było stać gościa choćby na to, nie powinien zaczynać. Cytuj Ciepło pozdrawiam. dyzio __________________________________________ Hołduję rozkoszom stołu, dzbana i łoża. (kolejność przypadkowa) nie zapominaj o Panu "S" http://wedlinydomowe...go-forumowicza/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
EL GREGOR Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #4 Opublikowano 22 Października 2014 super napisane :clap: Krytyka to mnie rozbawiła (mam zajady i nie mogę się śmiać),brak w WAS poczucia humoru :D Cytuj Wędzenie to tak jak seks,tylko dłużej. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maxell Opublikowano 22 Października 2014 Autor Zgłoś Udostępnij #5 Opublikowano 22 Października 2014 brak w WAS poczucia humoru No właśnie. Już we wstępie autor o tym pisze. Cytuj „Wszyscy uważają, że czegoś nie da się zrobić. Aż przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da. I on właśnie to robi” A. Einstein Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
login Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #6 Opublikowano 22 Października 2014 Czekam na XIII księgę ! Cytuj Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dyzio Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #7 Opublikowano 22 Października 2014 super napisane :clap: Krytyka to mnie rozbawiła (mam zajady i nie mogę się śmiać),brak w WAS poczucia humoru :DZnam paru miłośników DISCOPOLO, mówią też, że świetnie napisane i w ogóle.Ja odnosiłem się tylko do formy, bo czy się komuś coś podoba czy nie, to całkiem inna sprawa. Cytuj Ciepło pozdrawiam. dyzio __________________________________________ Hołduję rozkoszom stołu, dzbana i łoża. (kolejność przypadkowa) nie zapominaj o Panu "S" http://wedlinydomowe...go-forumowicza/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość ArkoGdynia Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #8 Opublikowano 22 Października 2014 Czekam na XIII księgę ! ale będzie "rzeźnia" zawsze to coś innego ale co prawda, nie za łatwo się czyta Zobaczymy jak będzie dalej! Z Dymnym pozdrowieniem...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ziezielony Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #9 Opublikowano 22 Października 2014 Fajowe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz_65 Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #10 Opublikowano 22 Października 2014 (edytowane) P.Marku super, za napisanie w czci godnym mozole wielkie Edytowane 22 Października 2014 przez Wiesław_65 Cytuj Najpierw spojrzyj, z kim jesz i pijesz, a dopiero potem, co jesz i pijesz. Epikur Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piksiak Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #11 Opublikowano 22 Października 2014 Gdyby to było w "Dowcipy" to ok, ale jest w" Polskiej tradycji masarskiej". Tradycja na psy można by powiedzieć zeszła Cytuj Piksiak Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
EL GREGOR Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #12 Opublikowano 22 Października 2014 Wasze osiągnięcia należy wpisać do ,, Polskiej tradycji masarskiej ,, a może lepiej w dowcipy Cytuj Wędzenie to tak jak seks,tylko dłużej. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
odyn06 Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #13 Opublikowano 22 Października 2014 Poemat Mickiewicza jest napisany osiemnastozgłoskowcem, co nadaje mu pewien charakterystyczny rytm. A w tym tekście to masakra jakaś. Jeśli nie było stać gościa choćby na to, nie powinien zaczynać.Trzynastozgłoskowcem!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maxell Opublikowano 22 Października 2014 Autor Zgłoś Udostępnij #14 Opublikowano 22 Października 2014 Zaczyna robić się wesoło i o to chodzi. PS.By nie drażnić uczuć tradycjonalistów, temat przeniosłem do działu Ludzie. Cytuj „Wszyscy uważają, że czegoś nie da się zrobić. Aż przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da. I on właśnie to robi” A. Einstein Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dyzio Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #15 Opublikowano 22 Października 2014 Trzynastozgłoskowcem!!! Dzięki, coś mnie sie popierdaczyło. Dawno w szkole nie byłem. Cytuj Ciepło pozdrawiam. dyzio __________________________________________ Hołduję rozkoszom stołu, dzbana i łoża. (kolejność przypadkowa) nie zapominaj o Panu "S" http://wedlinydomowe...go-forumowicza/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marek z Bielska Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #16 Opublikowano 22 Października 2014 witama mnie się to podoba .... świetne,gratulacje Panie MarkupozdrawiamMarek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jumbo Opublikowano 22 Października 2014 Zgłoś Udostępnij #17 Opublikowano 22 Października 2014 Czekam na XIII księgę ! ale będzie "rzeźnia" zawsze to coś innego ale co prawda, nie za łatwo się czyta Zobaczymy jak będzie dalej! Z Dymnym pozdrowieniem...... zez oryginału zepisane: "wziął garść łoju , namaścił kutasa , że wyglądał jak świąteczna czerwona kiełbasa" Cytuj jumbo--------------"Ludzie są głupi, nie źli.Zło zakłada jakąś moralną determinację, jakiś zamiar i pewną myśl.Głupiec nie pomyśli.Działa jak zwierzę przekonany, że zawsze ma rację,dumny, że przypierd..la. każdemu, kto jest inny od niego samego." "- Ludzie lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni. Gdy piją na umór, oszukują, kradną, leją żonę lejcami, morzą głodem babkę staruszkę, tłuką siekierą schwytanego w paści lisa lub szpikują strzałami ostatniego pozostałego na świecie jednorożca, lubią myśleć, że jednak potworniejsza od nich jest Mora wchodząca do chaty o brzasku. Wtedy jakoś lżej im się robi na sercu. I łatwiej im żyć.""Ostatnie życzenie" Sapkowski Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.