Pisząc powyżej w poście #14 o daniach z bażanta - koguta, pisałem jeszcze przed sezonem łowieckim. Obecnie ten sezon trwa (aż do końca lutego), więc wybrałem się, aby na Święta jakiegoś upolować.
No i udało się - fotka 1
Chciałbym się podzielić swoim skromnym doświadczeniem, jak rozbieram tuszkę bażanta i jakie dania z niej przygotowuję. Poszczególne fotki ponumerowałem, więc wystarczy najechać kursorem, aby wyświetlił się numer każdej z nich.
Fotka 2 przedstawia tuszkę już po oskubaniu i opaleniu nad gazem. Strzał mi się udał, bo trafiłem go w głowę i szyję, więc tuszka była nienaruszona
Skubanie przeprowadzam "na sucho" (bez parzenia), bo jego skóra jest b. delikatna i łatwo ją uszkodzić. Bażant trzy dni "kruszał" w chłodnym pomieszczeniu Wiem, ze to zbyt krótko, ale do Świąt też niedaleko
W dalszej kolejności ostrym nożem rozciąłem skórę na piersiach (wzdłuż mostka) i odsłoniłem ją jak poły "płaszcza", aby wyjąć płaty piersiowe (fotka 3). Widać na niej jeden mały płat (na pierwszym planie) oraz tuż za nim - płat znacznie większy. Płaty te, to wspaniały surowiec na wyborne, lekko bite kotlety, które można przyprawiać na różne sposoby (a nawet nastrzykiwać niewielką dawką np. soku z owoców lub piwa ). Komplet tych płatów piersiowych przedstawia fotka 4. Trzeba tu zaznaczyć, że te dwa małe płaty zawierają po jednym dość długim ścięgnie, które widać na zdjęciu jeszcze przed wypreparowaniem. Cały komplet "rosołowy" przedstawia fotka 5. Widać tam "resztę" tuszki po wycięciu płatów piersiowych. Ta "reszta" w zupełności wystarcza do ugotowania pysznego rosołu.Po lewej (od góry) widać po kolei: żołądek z wypreparowanym wnętrzem (które oczywiście wyrzucamy), dość otłuszczone serduszko i wątróbkę. Patrosząc bażanta, zaraz po wyjęciu tej wątróbki należy precyzyjnie usunąć z niej woreczek żółciowy, bo tuszka po jej ewentualnym rozlaniu nabrała by goryczy
. Wątróbkę przed gotowaniem najpierw obsmażam na masełku i dopiero potem wrzucam do gotującego się rosołu. Płaty piersiowe posolone i oprószone pieprzem i majerankiem, zapakowałem próżniowo (fotka 6), aby poczekały sobie w lodówce na świąteczny obiad. Po ugotowaniu rosołu całe obrane z tuszy mięso mielę, przyprawiam i używam jako farsz albo do pierożków (mogą być i uszka do tego rosołu), albo jako farsz do naleśników, bo jest tego naprawdę sporo.
Mam nadzieję, że Was zainspirowałem(?)
Pozdrawiam świątecznie
Jerzy