Chciałem bardzo podziękować za wszystkie rady i przepisy znajdujące się na tym forum. Na święta zrobiłem pierwsze w życiu wyroby (zamieszkaliśmy na wsi :grin: ). Nie obyło się bez problemów z powodu niedostatecznego przygotowania do wędzenia - decyzja podjęta ad hoc... Samo przygotowanie mięsa i peklowanie (1/4 świnki+dokupiona biodrówka) poszło dobrze, chociaż peklowanie na sucho było za suche, bo odlałem niepotrzebnie trochę soków z pokrojonego, przygotowanego mięsa do peklowania... W solance wyszło różowiutkie... Beczka a (właściwie 2/3 beczki) skołowana na szybkiego była niestety dziurawa (rdza wyżarła) i miałem problemy z utrzymaniem odpowiedniej temperatury (zresztą na oko bo nie miałem termometru), szczególnie, że zaczęło pizgać i zrobił się duży ogień.. :grin: szynki i boczek wisiały na sznurkach (cienkich )przepaliły się i wpadły do beczki ale miałem tam zabezpieczenie w postaci takiej kratki - uratowane :grin: Potem złamał się jeden z kijów na którym wisiały kiełbasy... :grin: Na drugi dzień owinąłem beczkę wełną (została z ocieplenia poddasza) i brezentem...zacząłem utrzymywać temperaturę. Kije zmieniłem na pręty metalowe... a sznurki na haki... no i poooooszło... Ale miałem radochę jak cała rodzinka i znajomi nie mogli się nachwalić smaku kiełbasy... Zrobiłem 70 kiełbas i oprócz kilku, które zamroziłem, wszystkie zjedliśmy na przełomie roku... Szynki wyszły trochę za suche, bo nie nakłuwałem ich solanką, następnym razem to zrobię... Jeszce raz dzięki i pozdrawiam zadymiaczy... Jacek