@ Bagno i Dziadek i @ do młodej, ładnej, pracowitej, serdecznej i superowatej partnerki Bagno ( która kucharką znakomitą i kelnerką wyśmienitą była ). Bardzo Wam dziękuję. Dlaczego? A no dlatego, że ja do różnych szkół chodziłam i w różnych kursach uczestniczyłam to porównanie mam. Porównanie: to był najlepszy czas naukowo-relaksacyjny bo: - dużo wiedzy teoretycznej, - jeszcze więcej praktycznej, - do tego i relaks i integracja - i to jedzonko znakomite ( co mi, żarłokowi, bardzo się podobało ). Na zakończenie: dostałam torbę olbrzymiastą wyrobów smakowitościowych. Z powodu ich smakowitości: do domu ich nie dowiozłam. Dlaczego nie? A bo na trasie Łazy - miasto moje zatrzymałam się w Poznaniu ( Karolowi - Krzysiem zwanemu - dziękuję za taksówkowanie . I Ci z Poznania: połowę zawartości siatki mojej ( tej, ze smakołykami z Łaz ) wyżarli mi ( przepraszam - chyba się pisze, że zjedli - ale oni nie jedli a żarli a drugą połowę zawartości siatki mojej z Łaz Ci z Poznania sobie "pożyczyli" ( i do swoich lodówek zanieśli ). Do miasta swego dojechałam bez wyrobów z Łaz ale z satysfakcją, że Ci z Poznania tak się zajadali i cmokali i wyroby z Łaz "pożyczali" do lodówek własnych i przestali się dziwić, po co i dlaczego ja pół Polski, do Łaz, jechałam. Uznali, że dobrze zrobiłam - do Łaz pojechałam. Dzięki temu: nie zajmowałam się bzdurami ( pralka, odkurzacz, żelazko, pilot TV ) a zajmowałam się jedzeniem tego, co się w Łazach je ( oj, pysznowatości ) i samokształceniem ( no i dowozem wyrobów z Łaz do Poznania Bagno i Dziadku: dziękuję. Żle napisałam = poprawiam się: bardzo dziękuję.