Witam serdecznie, Jestem prawnukiem i wnukiem masarzy. Niedawno wprowaziłem się z rodziną do mojego rodzinnego domu. Za domem znajduje się duży budynek gospodarczy, który od 1936 r. przez 60 lat służył jako zakład masarski. Używam wyposażenia zakładu do produkcji na własne potrzeby. Jednak z przykrością stwierdzam, że wszystko jest w opłakanym stanie, a duża część wyposażenia została przez lata opuszczenia rozkradziona. Nabijarka ma stelaż, tłok i 3-biegowy mechanizm, jednak skradziono 50-litrowy mosiężny pojemnik. Jest murowana wędzarnia z 6 półkami na kije (150x75cm), odrębny piec do parzenia z wpuszczonym 200-litrowym emaliowanym kotłem. Jest około stuletnia wielka waga, której żelazne obręcze, paski i łańcuchy pożarł ząb czasu. Teraz jestem w trakcie uzdrowienia drewnianego domu, a zakład będzie następny. Pozwolę sobie zwracać się do Was z pytaniami o możliwości uzdrawiania sprzętu - kto mi dorobi mosiężny cylinder, gwinty, końcówki, obręcze, gdzie zdobyć solidne szamotówki... Mam nadzieję, że za porady będę mógł się odwdzięczyć przepisami pradziadka, który przed wojną zaopatrywał w wędliny białostocki hotel Ritz. Pozdrawiam!