Skocz do zawartości

Monik

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Płeć
    Kobieta
  • Miejscowość
    warszawa

Osiągnięcia Monik

Nowicjusz

Nowicjusz (1/14)

  • Pierwszy post
  • Pierwszy tydzień za Tobą
  • Pierwszy miesiąc za Tobą
  • Pierwszy rok za Tobą

Najnowsze odznaki

0

Reputacja

  1. Pół roku temu stanęłam przed problemem takim, który miało wiele i wielu przede mną i będzie miało wiele i wielu po mnie, ponieważ cenne były podpowiedzi i informacje, które na tym forum uzyskałam, po pół rocznym użytkowaniu chcę się podzielić swoim doświadczeniem, może komuś będzie łatwiej. 1. Ważne jest określenie swoich potrzeb realnych (nie wyimaginowanych ). Ja potrzebowałam maszynę do mielenia mięsa na pieczenie, pasztety, sosy no i ... cały czas mi się marzy kiełbasa domowa i pasztetowa - takie jak Dziadek robił (Mój Dziadek). Niestety nie nauczyłam się od Niego kiedy pora była ku temu i jak mnie naszło, jakieś 15 lat temu zmarnowałam ok. 10 kg mięsa na robienie kiełbasy wg receptury z książki (w końcu się zbiorę a planuję zacząć od kiełbasy białej). Ale wracając do potrzeb - kupuję mięso w większych ilościach (cielak, pół świni, jagnię czy jakieś dzikie najczęściej sarna jeśli brat lub stryj męża upoluje), więc raz na jakiś czas muszę jednorazowo przerobić sporo mięsa (najciężej było gdy stryj upolował jednego dnia dwie sarny i trzeba było brać bo już był lekko obrażony, gdy poprzednio odmówiliśmy całego dzika ) tak żeby je zamrozić poporcjowane i przygotowane do kucharzenia. 2. Dodatkowo zależało mi aby produkt był polski lub w Polsce wyprodukowany (taki patriotyzm lokalny - zresztą mam tak ze wszystkim co kupuję). 3. Przekroczywszy 40dziestkę (... ale tego nie widać ) staram się dokonywać zakupów przemyślanych, adekwatnych do potrzeb i tzw na resztę życia (coby co chwilę nie tracić czasu i pieniędzy na te same zakupy). 4. Mąż namawiał mnie na sprzęt profesjonalny (wilk Mesko) ale uznałam, że nie ma co kupować sprzętu dla małej gastronomi mając małą rodzinę. 5. Chodziło mi po głowie coś dizajnerskiego ... kiczynajd z przystawkami, chodziło ale niezbyt długo. więc kupiłam ... Zelmera 987.8 1. Największą do tej pory jednorazowo zmieloną ilością mięsa było ok 8 kg i ani się nie zająkną ani nie spocił, ani nie zgrzał. Fakt, że mięso powinno być pokrojone w pasy mieszczące się swobodnie do podajnika (mogą być długie) mięsa nie trzeba popychać (chyba nawet nie należy) samo jest wciągane przez ślimak. Dodatkowo: Młynek żarnowy - rewelacja, codziennie miele porcję świeżej kawy (wiem, wiem to jest forum wędliniarskie ale szanowni weterani i nowicjusze chyba nie samym mięsiwem żyją), piszę o tym gdyż planowałam zakup maszynki do mielenia mięsa a faktycznie korpus z dołączonym młynkiem żarnowym dorobił się stałego miejsca na blacie kredensu a gdy jest potrzebny do czegoś innego np. mięsa przenoszę go na blat kuchenny i podłączam co potrzebuję, Przystawki do tarcia i krojenia - rewelacja, do tej pory nie wyobrażałam sobie innych warzyw do zupy niż pokrojone w ładną kostkę a teraz nie wyobrażam sobie, żeby kroić je przez pół godziny, gdy mogę je zetrzeć i posprzątać w 10 min, krojenie całej sałatki warzywnej w kostkę ok. 20 min ze sprzątaniem, zamiast ponad godziny nożem na desce. Przystawka do wyciskania soku - mam wobec niej plany w sezonie pomidorowym, zawsze na zimę robię przeciery i soki z 30 do 40 kg ale nie wiem czy da radę bo dość tandetnie wygląda (jeśli nie da rady mam starą ręczną ... ruską). Wyciskarka do cytrusów - nie używam, nie potrzebuję ale była w zestawie. 2. Produkt Polski? Wspomnienie, niestety sprzedali "niemcom" naszego Zelmera "I co Pan zrobisz? Nic Pan nie zrobisz." (ta cytata z klasyka wydała mi się adekwatna). No, ale co bosza czy mulineksa miałam kupić? Zelmer to przynajmniej nasza myśl techniczna i fabryka w Polsce. 3. Pamiętam z dzieciństwa i młodości w domu rodzinnym był zelmer, był i jest nadal ten sam. Pamiętam jak Babcia odetchnęła z ulgą gdy nie musiała już korbą kręcić (drobna kobieta była), Mama nadal go eksploatuje tak zwyczajnie domowo (kotlety, pasztety, pieczenie, mak, bułka tarta) ale za to ponad 20 lat (sprzęgło chyba tylko raz na początku wymieniane było). Racjonalnie oceniając sytuację nie sądzę, że mój też tyle pociągnie (choć mimo wszystko mam taką nadzieję) ale biorąc pod uwagę proporcję jakości (czyli współcześnie tandety) do ceny to moim zdaniem w Zelmerze jest adekwatna i jakby co kupię sobie nowego. Dygresja przy okazji ceny, ja chcąc coś kupić, na ogół nie ograniczam się kryterium ceny, po prostu szukam produktu najlepiej spełniającego moje wymagania (to nie musi być coś co ma najwięcej możliwych opcji i funkcji - zwłaszcza jeśli ich nie potrzebuję). Na koniec gdy znajdę przedmiot, który mi odpowiada zastanawiam się czy cena jest adekwatna (wg mnie). To takie subiektywne kryterium mogę kupić maszynkę za tysia tylko po co jeśli uzyskam to co potrzebuję za dwieście a jeśli kiedyś zmienią mi się potrzeby to ... . Jeśli chodzi o Zelmera to (po pół roku różnorodnego użytkowania) uważam, że dzięki koleżeństwu podjęłam podjęłam bardzo dobrą decyzję i co dziwne lepszą niż myślałam w momencie zakupu . 4. Mąż się zgodził (i tak z kuchni korzysta tylko jeśli odnosi naczynie po posiłkach, chociaż ostatnio zapytał czy zmywarkę obsługuje się podobnie do pralki, dziwne przecież pralki też nigdy nie włączał , teściowa twierdzi, że to moja wina ). Reasumując, jeśli ktoś nie wie co ma kupić targają nim różne myśli to w mojej ocenie Zelmer jest takim sprzętem, na którym można sprawdzić czy pasja masarska się rozwinie (ten sprzęt na pewno nas nie ograniczy) i do jakich rozmiarów. Jeśli się okaże, że rozwinie się bardzo (będziemy co tydzień robić kiełbasę dla połowy osiedla lub całej ulicy ) i maszyna zacznie nas ograniczać to wówczas będziemy bogatsi o doświadczenie, które pozwoli kupić sprzęt adekwatny (lubię to słowo) do potrzeb. A Zelmer ... no cóż moim zdaniem ma szanse nadal być wykorzystywany (kawa, sałatka warzywna, kotlety, pasztet ...). Moim zdaniem do takich prac nie ma potrzeby odpalać armaty czy wilka. Myślę też, że nie warto męczyć się ręczna maszynką na korbę, nawet jeśli sitko i nóż są ostre (damski punkt widzenia). hm wyszło dość długo ale ja za nim kupiłam swój sprzęt też się musiałam naczytać (i tu i tam) a ile się namyślałam, a na poważnie mam nadzieję, że ktoś kolejny poszukujący (no bo przecież nie weteran, weteran ma doświadczenie i wie co dla niego będzie dobre) może będzie miał łatwiej. Pozdrawiam i do zobaczenia (czy jakoś tak) przy robieniu kiełbasy, pasztetowej, konserw i takich tam. Ps. A może powinniśmy odkupić Zelmera (fabrykę i markę oczywiście).
  2. No właśnie jeszcze nie mam , bardzo dziękuję za informację, w takim razie kupuję Zelmera 987.8 i z teorii przechodzę do praktyki ... pozdrawiam
  3. Szanowni, studiuję od kilku dni różne fora i chuba już mogę się doktoryzować ... ale jakie znaczenie ma czy jest to 5 czy 8, rozumiem, że to wymiar średnicy komory ... no że większe to lepsze ale dlaczego i w czym ta lepszość się objawi w użytkowaniu. Druga sprawa, stare Zelmery są praktycznie nie zniszczalne, a co z tymi nowymi czy ktoś ma w tym zkresie doświadczenie. O sprzęgiełku już wiem ale to podobno celowa "wada" żeby w czasie przeciążenia padło sprzęgiełko z 5 zł a nie silnik.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.