Ok, przekonaliście mnie- będzie pieczeń na świąteczny obiad =] Na pieczeń przepisów mnogo, ale wygrzebałem z książki Pani Ćwierczakiewiczowej następujący przepis. Co prawda na dzika, ale myślę, że się nada: Marynata: -0,5 litra wina czerwonego wytrawnego -sok z cytryny -odrobina skórki cytrynowej - 2 cebule w plastrach -ziele angielskie -pieprz -3 goździki -20 suszonych jagód jałowca -ząbek czosnku -liść laurowy -kawałek imbiru -12 suszonych śliw -odrobina marchwii, pietruszki i selera Mięso zalewam wrzącą marynatą na 3 dni i obracam co jakiś czas. Po tym czasie wyciągam je, solę i szpikuję słoniną. Obsmażam na gęsim tłuszczu, żeby się zamknęło i piekę ok. 2 h. po czym prószę mąką i jeszcze na chwilę do zarumienienia. Powstały przy pieczeniu sos doprawiam: - łyżką marmolady z głogu - cynamon - cukier, sól Ewentualnie rozcieńczam sos marynatą. Na koniec przecieram go przez sito. Uważacie, że ok? Może macie jakieś własne doświadczenia? Przypraw więcej/mniej? Jak najlepiej piec to mięso (temperatura, czas)? Pytam, bo nie mam doświadczenia z dziczyzną=]