Witajcie.    Nie znalazłem tematu podobnego więc postanowiłem zapytać doświadczonych zadymiaczy.   Jestem na etapie planowania budowy nowej wędzarni. I zastanowił mnie pomysł który poddał mi tata.   Czy jest sens stosowania przekaźnika czasowego aby sterował grzałką.   Chodzi tu o to, że taki przekaźnik byłby połączony "po" termostacie. I jeśli miałbym np. podnosić temperaturę powiedzmy z 45 na 60 to bez przekaźnika czasowego grzałka mogłaby a raczej na pewno osiągała by dość dużą temperaturę i dawała szczególnie nad nią chwilowo wyższą temperaturę zanim się temperatura w całej komorze nie wyrówna na tyle aby regulator to wyłapał.   W pomyśle taty. Grzałka np. włączała by się na powiedzmy 20 sekund i potem przerwa np. 40 sekund i tak w koło aż termostat nie odetnie gdy osiągnie zadaną temperaturę. Oczywiście te sekundy to przykład totalnie z czapy. Trzeba sprawdzić ile mogłaby grzać i ile potrzebowałaby przerwy aby nie podbijała znacznie temperatury nad nią. Oczywiście można też zrobić obejście gdzie np. na pierwsze wygrzanie obejść przekaźnik i na początku szybciej uzyskać zadaną temperaturę.   Chodzi mi o to czy ktoś to testował, sprawdzał, myślał nad tego typu rozwiązaniem.  Wiem, że można zastosować coś jak deflektror, czy parę poziomów blach jako izolator. Ale i tak się zastanawiam nad zasadnością zastosowania tego przekaźnika czasowego.    I kolejna sprawa czy taka praca nie będzie gorsza dla żywotności grzałki.   Co sądzicie?   Będę wdzięczny za każdą podpowiedź.