Skocz do zawartości

arturac

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość
    MM

Osiągnięcia arturac

Rekrut

Rekrut (2/14)

  • Pierwszy post
  • Pierwszy tydzień za Tobą
  • Pierwszy miesiąc za Tobą
  • Pierwszy rok za Tobą
  • Pierwsza rozmowa

Najnowsze odznaki

0

Reputacja

  1. no i się uwędziło na święta, wygląda trochę inaczej niż pierwsze (dłużej osuszane przed wsadzeniem i w wędzarni, krócej wędzone, suchym drewnem, z otwartym paleniskiem), trochę inaczej smakuje (tym razem użyłem gotowej mieszanki, zioła babci Leokadii, czy jak jej tam było), z karkówki mogę być zadowolony, z boczku też, ale szynki nie powalają ani smakiem ani wyglądem, mięso w nich mogłoby być bardziej miękkie, tylko jak to zrobić zobaczcie sami... Pozdrawiam Świątecznie wszystkich forumowych zadymiaczy... wszystkiego uwędzonego Wam życzę
  2. dzięki "ziezielony", uwagi tak samo jak pochwały biorę do serca, i tak jak Kolegowie piszą, mam zamiar następne wędzenie troszkę dopracować, jeszcze dokładniejsze osuszenie, jeszcze lepsze wygrzanie, troszkę krótsze wędzenie, zwłaszcza szynek, i dłuższe parzenie boczusiów:) co z tego wyniknie zobaczymy przed świętami:), na razie się pekluje... poza tym lekarze każą jeść białe mięso, więc nastawiłem kilka dni temu słoninę, jak będzie gotowa to obtoczę w papryce i uwędzę zimnym dymem:)
  3. Witajcie, dziś po raz drugi popełniłem wędzenie łososia, wyszedł lepszy niż za pierwszym razem, czyli idę w dobrą stronę pod względem, jakości ryby, przyprawiania solą, osuszania, i wędzenia pozdrawiam
  4. Jest tak jak piszesz "wróbel75", płyty na zakładkę, palenisko w ziemi. Sugerujesz żeby nie zakrywać paleniska czy wędzarni? bo wędzarnię miałem uchyloną od góry, więc dym swobodnie uciekał dość obficie, ale palenisko miałem zakryte, jakbym je odkrył to by się zbyt mocno rozpaliło.
  5. Innego drewna niestety nie miałem, teraz już się sezonuje odpowiednia ilość Temp regulowałem dopływem powietrza, tylko w momentach gdy podkładałem mogło iść lekkie podbicie temp, w pozostałym czasie palenisko było przykryte, w sumie to się tam tliło nie paliło, dym przelatywał Z tym za długim wędzeniem pewnie trochę racji Heniu masz, ale wiesz jak to za pierwszym razem, proste rzeczy rosną do rangi wyczynów:) a czasem mniej znaczy lepiej. dziękuję za rady i pozdrawiam:)
  6. Palenisko 50x50, +-4cm, tyle mają płyty chodnikowe, rura fi 140mm. Zbój Madej, w sensie, że za ciemne wyszły?
  7. Dzień Dobry, Cześć, Witajcie Pora się przywitać, nie wiem czy w dobrym miejscu, jakby co to liczę na wyrozumiałość moderatora:) Chciałem Wam przedstawić moje początki z tą zabawą... Kilka tygodni temu skonstruowałem swoją pierwszą wędzarnię: palenisko z płyt chodnikowych, rura kominkowa 1,2m, skrzynia z desek świerkowych 60x60x140...no jak nie jak tak...pewnie, że z ciastoramy:) (kiedyś wkleję zdjęcie tej konstrukcji, bo jest piękna Po postawieniu pierwsze przepalenie, a w lodówce już w beczce się peklują pierwsze szynki, karkówki i boczusie:). Peklowanie na mokro, 14 dni, stężenie pekli lekko mniejsze od wytycznych z tabeli, woda przegotowana, ostudzona, +przyprawy i czosnek. Sprawdzałem w lodówce co 3-4 dni, wszystko było ok, zapach piękny. Po 14 dniach wyjąłem, opłukałem i karkówkę i szynki zasiatkowałem. Wisiało to sobie przez całą noc u teścia w komórce. Rano rozpalanko, suchym drewnem, dobrą godzinę, aż się deski z ciastoramy uśmiechały:) po wygrzaniu wędzarki, następna godzina na dosuszenie wędlin, przy otwartym deklu. Temperatura przy osuszaniu około 40 stopni, podczas całego wędzenia 40-60. Dekiel zamknięty w 80%. Podczas wędzenia dorzucałem trochę świeższego drewna, bo suchego mam jeszcze mało. Olcha i wiśnia. Towar w wędzarni był jakieś 5-6 godzin, od razu po wyjęciu (wydawał się jeszcze troszkę za blady, ale wiem, że podczas parzenia ciemnieje) do gara z gorącą wodą. Od momentu osiągnięcia 80 stopni parzyło się 1,5 godziny w tej temperaturze. Mięsko miałem w równych kawałkach, każdy po 1,2 kg. 2 szynki, 2 boczusie, 2 karkówki- na pierwszy raz, taka mała porcyjka, żeby psa nie przekarmić jak się nie uda:) Po sparzeniu 5 minutowe hartowanie w zimnej wodzie, i powrót do komórki na wystudzenie i wysuszenie, na dobę. Efekty: kolorystycznie-bardzo ładne zarówno w środku jak i z wierzchu, smakowo-rewelacja, nie za słone, zresztą co ja tu będę pisać...wiecie jak to smakuje:), pod względem wilgotności-optymalne, nie lało się z tego zbyt dużo ale nie było też suche, trwałość- przechowywane w lodówce zawinięte w papier śniadaniowy przez dwa tygodnie nie dało oznak starzenia czy psucia. Drugie wędzenie to były pstrągi i łosoś. Pstrągi umyte i natarte grubą solą przy kręgosłupie. Łosoś natarty solą i posmarowany lekko syropem klonowym. Po trzech godzinach leżakowania, po godzinie suszenia w piekarniku (drzwi otwarte, bez temp, chodził tylko wiatrak od termoobiegu) do wędzarni. W tym czasie jak leżakowało, ja rozpaliłem i wygrzałem wędzarnię. Wędziło się 5 godzin, temp wędzenia 30 stopni (trochę było z tym zabawy). Efekty: łosoś mega dobry, najważniejsze dla mnie, to to, że za pierwszym razem udało mi się osiągnąć łososia nie upieczonego a uwędzonego, w środku był soczysty, miał barwę łososiową. pstrągi: chyba były troszkę za małe, bo boczki wyszły lekko za suche, brakowało mi tłuszczyku, ale w smaku rewelka jak z Pewexu Poniżej dorzucam kilka zdjęć(mam nadzieję, że się uda), oceńcie sami jak to wygląda. Jak ktoś ma jakieś rady, chętnie wysłucham. Dziś wstawiłem trochę większą porcję do peklowania, idą święta. Pozdrawiam wszystkich Zadymiarzy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.