To jest dla mnie ok. Przyznaję że pierwsze wędzenie było dramatem, palenisko źle wykonane, rozpalanie i nagrzewanie wędzarni to był dramat. Pierwsze wędzonki osmolone, a nie uwędzone. Teraz dochodzę do wprawy, głupi ten który uważa że już wie wszystko więc staram się czytać i poprawiać błędy, zauważyłem że połowa sukcesu to po wędzeniu poprawne parzenie tu popełniałem błąd i wędzonki wychodziły suche, teraz są soczyste. I moja rada o ile wypada mi radzic: nie słuchać ludzi którzy mówią "trochę za mało słone, trochę za słone, trochę takie, trochę owakie" robię tak jak mi smakuje i mojej rodzinie i wtedy to ma sens.