Skocz do zawartości

esa

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez esa

  1. Raczej za mało. Daję jałowiec (mało), pieprz i czosnek (mało - nie lubię). Czegoś mi brak, ale z przyprawami zaprzyjaźniona nie jestem i nie wiem, czego. Spróbuję kupić jakąś gotową mieszankę i może to mi coś podpowie. Co do osuszania, to coś pokombinuję. Mam zbędną suszarkę do grzybów, już ją oglądałam, ale nie miałam czasu pogłówkować. Jakiś perforowany walec zamiast kolejnych sitek? Coś wymyślę. Poza tym w piekarniku zostaje mi intensywny zapach i wolę nie myśleć o pieczeniu np. tortu. Pochłaniacz zapachów by się przydał, ale nie mam. A może wymyślić tort o zapachu wędzonki?
  2. Witam ponownie po długiej przerwie. Bawię się w wędliny w płynnym dymie już od roku. Nie jest to moje hobby, ale konieczność życiowa; potrzebne są wędliny ze 100% pewnością, że nie ma w nich glutenu. Wędzarni stawiać nie będę, do marznięcia przez kilka godzin się nie nadaję. Poza tym potrzebuję do 1 kg tygodniowo, więc gdzie tu sens? Metoda sprawdza mi się nieźle, ale ostatnio miałam problem: wykończył mi się ponad 10-letni piekarnik i nie było sensu go ratować. Mam piekarnik "kompaktowy" w zabudowie i z racji niskiej ceny (wyprzedaż) zdecydowałam się na parowy. I tu problem: piekarnik jest bardzo szczelny, nie działa z uchylonymi drzwiczkami. Pomimo tego próbuję. Potraktowane roztworem mięso oczywiście nie schnie, ale zapachem i smakiem przechodzi, nie ma natomiast "kolorku". Zaletą piekarnika jest to, że nie muszę pilnować temperatury, mogę ustawić od 50 stopni, a poza tym mogę parzyć parą (wolę w wodzie). Polędwica łososiowa, szynka i kiełbasa już były robione i poza dzisiejszym wyrobem zjedzone ze smakiem. Zamierzam następnym razem zamoczyć mięso i powiesić do osuszenia na zewnątrz, i dopiero osuszone włożyć do piekarnika, chociaż nie wróżę sobie sukcesu. Cóż - dla mnie wystarczy i to. Co do kolorku,to zastanawiam się nad dodaniem do parzenia np. karmelu. Jeżeli piekarnik parowy zacznie mi przeszkadzać, dokupię sobie najtańszy wolnostojący i też będzie dobrze. Bardzo dobrze wyszedł mi boczek podwędzony, zrolowany i parzony w szynkowarze dłuugo, ok. 4 godzin. Przed włożeniem do szynkowara podwędzony natarłam czosnkiem i wyszła poezja. Natomiast kiełbasa wychodzi mi średnio, chociaż zięć pożera ją w dowolnej ilości. Mnie nie smakuje, nie potrafię dobrać przypraw w moim stylu. Obejrzałam dzisiaj etykiety kupionego w sklepie boczku wędzonego, parzonego i kiełbasy. Wszystkie mają w składzie "aromat dymu wędzarniczego". I z tą pocieszającą informacją pozdrawiam.
  3. Wędliny na święta już nie kupię. Pierwszy wyrób - kiełbasa bez wędzenia, nie miałam jeszcze "dymu w płynie" - mało jadalny. Nie było to zaskoczeniem; brzydkie mięso, całkowity brak wprawy. Chodziło raczej o sprawdzenie, o co w tym chodzi. Część została zjedzona przez jednego samobójcę, część poszła do kapusty. Drugie podejście do kiełbasy. W sumie mięsa zmielonego 1,2 kg. Napełnianie jelit ręcznie (Polak potrafi!) i z różnymi dodatkami: liść laurowy, jałowiec, dym do środka. Jedno malowanie. Trochę parzonej, trochę pieczonej. Po pierwszej wpadce podejście wnuka nieufne, za to po spróbowaniu mina nie do opisania: "To jest dobre!". Chyba trochę za słona i dymu do środka dawać nie będę. Chyba za mało wody. Kiełbasa bardzo chuda, ale "moi" taką lubią. I wczoraj szynka. Nieduży kawałek, ok. 70 dkg, w dodatku pasek. Peklowanie 7 dni, malowanie 2 razy, parzenie w wodzie 80 stopni, do temperatury wewnątrz 70 stopni. Dla mnie za twarda, dla "moich" dobra. Bardzo smaczna, rzadko mi smakuje coś, co sama zrobię. Ledwo tchnienie liścia laurowego i jałowca. W nocy przygotowałam mięso na dalsze próby technologiczne, peklować będę za chwilę. W planach kiełbasa napełniana z maszynki, malowana raz i dwa razy, część parzona i część pieczona. Troszkę czosnku, pieprz, odrobina liścia laurowego i jałowca. Łopatka i podgardle. Zapekluję też schab na polędwicę nie parzoną, trochę ze strachem, bo żadnych doświadczeń i mięso ze zwykłego sklepu; reszta mięsa z firmowego i jest różnica. Tym razem zrobię nastrzyk. Jak nie wyjdzie, pójdzie do kapusty. Chodzi też o sprawdzenie, ile czasu potrzebuję, Prace przedświąteczne trzeba jakoś rozplanować, a tu wiosna, wszystko rośnie i kwitnie, a dookoła suche badyle. Samo cięcie róż to dwa dni. Znalazłam przepis na boczek rolowany, parzony i wędzony po parzeniu. Tak można? Czy i z innymi wyrobami? Mam szynkowar i chętnie parzyłabym w nim, ale wtedy chyba trzeba by było zmniejszyć ilość soli? Drugi termometr z uchwytem na garnek w dodze. Z jednym parzenie jest zbyt uciążliwe. Pozdrawiam uczestników i gości Forum, a szczególnie tych, których rady umożliwiły mi obecne działania.
  4. To jak przygotujesz wyroby - mogę Ci uwędzić Serdeczne dzięki, ale pani w wieku podeszłym (jak głoszą ulotki przy lekach) i bez środka transportu to osoba mało ruchliwa. Na razie zaczęłam próby i nie mam się czym pochwalić. Pierwsza kiełbasa się nie zmarnowała, co mnie mocno zdziwiło. Teraz następny eksperyment. Jednorazowy przerób to ok. kilograma mięsa. Mam nadzieję do świąt już wyprodukować już coś jadalnego.
  5. "Który Żółwin?" Ten obok.
  6. Dziękuję za ten wątek. Nie wędziłam, nie wędzę i wędzić nie będę. Doceniam tradycję i względy towarzyskie, ale nie te lata, nie ten wiek.Do tego w rodzinie jest nietolerancja glutenu, co bardzo ogranicza możliwości zakupowe. Na poprzednie święta wydałam maaasę pieniędzy na wędliny ze źródła, z którego zazwyczaj nie szkodzą, i ja praktycznie nic z tego nie zjadłam; kiełbasa jeszcze uszła, ale reszta bardzo mi nie smakowała, nie lubię takich przypraw. O cenach już nie wspomnę. Jednak chcę móc zjeść coś o tradycyjnym smaku, i tutaj dym wędzarniczy będzie ratunkiem. Długo szukałam informacji, jak to stosować, i dopiero tutaj znalazłam kompendium wiedzy i doświadczeń. To wspaniale, że mogę z nich skorzystać. Wprawdzie w jakiejś bardzo starej książce znalazłam informację, że można... zeskrobać sadzę z pieca chlebowego, rozmieszać z wodą i w tym parzyć, ale jakoś mnie to nie przekonało, pomijając brak pieca chlebowego. Bez względu więc na to, czy jest to wędzenie, czy nie, dla mnie jest to wiedza bardzo cenna. Teraz będę się wczytywać i próbować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.