Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'nietypowa wędzarnia' .
-
Witam szanownych Kolegów Zadymiaczy! Postanowiłem podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami wędzenia w dość nietypowych warunkach. Być może komuś w podobnym klimacie przyda się taka wiedza. Od kilku miesięcy jestem w podróży po krajach Azji. I nagle zabrakło mi starych, dobrych polskich wędzonek. Więc postanowiłem sobie je uwędzić mimo przeróżnych przeszkód. Obecnie przebywam na Bali w Indonezji. Jednak: Nie miałem wędzarni nie miałem drewna do wędzenia Jednak od czego człowiek ma pomysłowość i determinację? Postanowiłem zbudować wędzarnię z dostępnych pod ręką materiałów. Wynajmuję mały domek z małym ogrodem, w sam raz na zbudowanie wędzarni. Ta wędzarnia jest przykładem, że ZAWSZE i WSZĘDZIE i z byle czego można zbudować coś sensownego. Chciałbym, napisać że moja wędzarnia wyglądała jak cud natury i designu. Ale zbudowałem ją w ciągu 20 minut z: kilkunastu cegieł, które były u mnie na podwórku dwóch blach odpadowych znalezionych przy ulicy gdzie lokals remontował swój dom (tak, wiem co to za blacha) trzecią blachę pożyczyłem od sąsiada, który suszył na niej ryż do ceremonii hinduistycznej kartonu zabranego ze sklepu Więc moja wędzarnia wyglądała tak: szkielet wędzarni Jednak jak odnosząc się do słów mojego brata, który rozmawiając ze śliczną, młodą dziewczyną na jej uwagę, że ona nie musi umieć gotować bo jest ładna(!) odparł jej: „Jak będę chciał coś ładnego w domu to sobie obraz powieszę, a chłop musi dobrze zjeść” powiem, że moja wędzarnie wędzi lepiej niż wygląda Opiszę o problemach i ich sposobach rozwiązania podczas wędzenia w tropikach: Temperatura 39 stopni w cieniu – tego nie przeskoczysz. Wilgotność prawie 90 stopni – tego też nie przeskoczysz. Wobec dwóch powyższych wędzenie na zimno odpada. Drewno – nie znajdziesz tu buka, olchy i innych drzew jakie znamy. Zastanawiałem się nad wędzeniem na drewnie tekowym, ale po głębszej analizie danych tego drewna odrzuciłem je ze względu na toksyczne działanie i powodowanie alergii. Zrobiłem też próby z bambusem, jednak zapach dymu jaki się wydzielał ze spalonego bambusa skutecznie mnie zniechęcił. Co prawda dwa dni później widziałem jak lokalsi na bambusie właśnie piekli wielkiego świniaka na ceremonię. Po kilkudniowym namyśle i poszukiwaniach zdecydowałem się na wg mnie najbezpieczniejsze drzewa owocowe. Poszedłem na targ i u sprzedawcy owoców zamówiłem wysezonowe drzewo mandarynkowe. I to był strzał w 10-tkę. Drzewo przezornie okorowałem. Zakup mięsa – na Bali, podobnie jak we wszystkich wyspach w Indonezji mięso jest pierwszej jakości. Jeżeli kupujesz na targu, to musisz wstać jak najwcześniej i być na targu przed 6 rano. Wtedy kupujesz mięso bez bonusu w postaci wszechobecnych much. Jednak kury i świnie są z wolnego wybiegu, karmione naturalnie, a o antybiotykach, paszy i innych wysoce wydajnych procedurach nikt nie słyszał. Peklowanie – nie miałem dostępu do wagi, więc nie wiedziałem ile waży zakupione mięso. Ilość soli obliczyłem sobie łyżkami. W efekcie leciutko przesoliłem mięso. Ale tylko odrobinę. Ponadto woda w kranie na Bali nie nadaje się do picia. Więc do peklowania poszła mineralna Osuszanie/ociekanie – zawsze osuszam przez noc. Tu nie ma szans. Temperatura w nocy ok. 30 stopni, potężna wilgotność i wszechobecne robale mogły sprawić, że moje wędzonki nadawałyby się tylko do kosza. Osuszałem rano wycierając ręcznikami papierowymi (z powodu braku materiałowych) i suszyłem na słońcu. Po dwóch godzinach mięso lepiej wyschło jak po nocce w Polsce! Haki do wędzonek – wbrew pozorom tu był największy problem. Po prostu nie było nic z czego można by zrobić haki do wędzonek, nawet sznurek w okolicznych sklepach był z plastiku. W końcu udało się: sąsiad Sebastian poświęcił swój wieszak i z pociętego drutu zrobiłem haczyki. Wędzenie – wędzarnia z uwagi na swoją konstrukcję sporo przepuszczała dymu bokami. Wystarczyło jednak powędzić 30 min dłużej niż zazwyczaj i było ok. W sumie wędzenie odbyło się standardowo, z zachowaniem wszystkich faz i procedur. Spalanie drewna - Sporym wyzwaniem okazało się spalanie drewna mandarynkowego. Przezornie część szczapek umieściłem w wiaderku z wodą i moczyły się przez dwie doby. Jednak trzy godziny przed wędzeniem wyciągnąłem je, nie chcąc zamoczyć wędzonek. I to był błąd. Słońce błyskawicznie wysuszyło drewno. Całość drewna spalała się błyskawicznie i bez dymu jak suche patyki. Jedynym rozwiązaniem na uzyskanie dymu było wsadzanie wyciągniętych prosto z wody szczapek. Wsadzałem w systemie 1 szczapka sucha i jedna mokra. Kartonowa komora wędzarnicza – miałem stracha, czy nie spłonie. Jednak ostrożne obchodzenie się z ogniem i maksymalnie wydłużony kanał spełniły swoją rolę. A ja mogę dopisać do swojej listy ciekawych umiejętności to, że uwędziłem w kartonowej wędzarni! Termometr – brak. Za wskaźnik temperatury służyła mi metoda „na rękę” i doświadczenie. Dwa razy musiałem ściągać komorę wędzarniczą wraz z wędzonkami, bo był za gorący dym. Muszę przyznać, że ten karton okazał się wtedy zaskakująco wygodny. Od razu mogłem zareagować. Podpiekanie: podczas tej fazy postanowiłem jednocześnie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu czyli grillowałem piersi z kurczaka na obiad. Parzenie – standardowo, oczywiście z braku termometru na oko. Efekt końcowy: fantastyczne wędzonki o rewelacyjnym wprost smaku. Dzieciaki się zajadały, a ja żałowałem, że nie uwędziłem więcej. Chciałbym napisać, że schabik miał mandarynkowy smak – ale to było by wierutne kłamstwo Tym niemniej śmiało można postawić drewno mandarynkowe obok panteonu naszych krajowych gatunków drewna wędzarniczego jak buk czy olcha. Koszty: wędzarnia – 0zł. Drewno mandarynkowe 60tyś Rupii. Ilość wystarczająca na 4 wędzenia. Można śmiało wędzić pyszne wędzonki nawet w okolicach równika. Nauczyłem też mojego sąsiada Franzuza jak porządnie wędzić. Był pilnym uczniem Jeżeli Was to ciekawi, to mogę także wrzucić zdjęcia i opis z rytualnego wędzenia balijskich kiełbasek i pieczenia świniaka na uroczystość hinduistyczną. Pozdrawiam serdecznie Zmora