Za rok lub 2 prawdopodobnie będzie u mnie remont dachu, ale na strychu są wędzarki, które nie wiem czy rozbierać. W końcu udało mi się znaleźć kilku wiekowych ludzi, którzy wędzili tak jak ich dziadkowie przed wojną właśnie w takich pomieszczeniach. Standardowa procedura to: (oczywiście zależne to jest od mięsa) ( na zimno) Boczek ,szynka ,baleron- rozpalić kociołek pełen trocin (polecali mi bukowe), przykryć deklem , zamknąć wędzarkę i tak zostawić. 2-gi dzień niech się suszy, 3-ci dzień znowu pełen kociołek trocin i tak 3 razy. potem ewentualnie powtarzać żeby uzyskać dany kolor. Ponoć produkt trwały. Pytanie moje czy zna ktoś taką metodę? Bo jakoś nie mogę takiej znaleźć.