Uwaga wirusy! Chciałbym ostrzec wszystkich odwiedzjących tę stronke przed wirusami. Można się nieźle zainfekować. Moje osiągnięcia w dziedzinie "wyrób wędlin domowym sposobem " określiłbym jako mizerne. Produkowałem wędzonki sporadycznie, okazjonalnie, a efekt moich poczynań był różny, wynikał raczej z przypadku, niż z przemyślanych działań. Pierwszy wirus dopadł mnie gdy trafiłem na forum Czarnej Oliwki .Codzienne czytanie postów, notowanie receptur, zdobywanie nowych wiadomości. To samo później, już na stronce Maxella. Wirus zainfekował mnie do tego stopnia, że po zakupie niezbędnych akcesoriów regularnie rozpocząłem produkcję , oczywiście na potrzeby swojej rodziny.Wirus szynkowo-boczkowo-baleronowy opanował mnie bez reszty. Po jakimś czasie zamówiłem na Allegro dwa szynkowary, efekt....wirus szynkowarkowy. Infekcja trwała dalej, zanim się zorientowałem, co jest grane dopadł mnie wirus kiełbasiany.Ten z kolei, w połączeniu z wirusem leniucha, który tkwi we mnie chyba od zawsze, spowodował, że wspólnie ze znajomym ślusarzem skonstruowaliśmy prototyp nadziewarki i mieszadło do farszu. Skoro miałem już taki sprzęt....wirus kaszankowy był tylko kwestią czasu. Do pewnego czasu wszystko wędziłem w swojej "mobilnej" wędzarce (blaszana beczka, kawałek blachy na kanał dymowy i szyber z płachty materiału) u swoich znajomych. Ale..... infekcja postępowała. Pewnego dnia swoją wędzarkę mogłem postawić na własnym kawałku ziemi. I stoi tam do dzisiaj, obok starej, drewnianej chałupy i niewielkiej piwniczki. I co ? jestem totalnie zainfekowany bo doszły wszelkiego rodzaju wirusy ogrodnicze, budownicze i grom wie jeszcze jakie. Uważajcie kochani , można się nieźle wpakować. Moja żona śmieje się, że wreszcie znalazłem miejsce na ziemi. Pozdrawiam wszystkich Zadymiaczy. leszek