Witam kolegów i koleżanki. Nowy ze mnie, więc, jak w "Rejsie", kilka słów o sobie . NIE urodziłem sie w Małkinii :wink: Od pewnego czasu, zmuszony okolicznościami (totalna alegria u dzieci na konserwanty wszelkiego sortu, plus jeszcz kilka innych, równie zabawnych :mellow: alergii) zmuszony byłem do przejścia na praktycznie całkowicie samodzielne przygotowywanie jedzenia z produktów podstawowych i ekologicznych. Na szczęście gotowac lubię (odwrotnie niż żona), więc tragedii z tym nie ma. Wszystko praktycznie robię sam, od pieczenia chleba, gotowanie i pieczenie mięs, robienie przetworów itp. itd. Niestety mieszkam w bloku i specjalnie możliwości wędzenia nie mam, ale kombinuję już co by u teściów na działce jakąś machinerię skonstruować. Jakie takie umięjętności ( jak na osobe nieszkoloną oczywiście) w zakresie obróbki mięsa posiadam, umiem zapeklować, zalewy zrobić, upiec, pasztet zrobić itp. karkówkę od polędwicy odróżniam. :wink: Jak przez mgłę pamietam jak dziadek wędził różne smakowitości, ale sam miałbym kłopot z tym, a najlepsze nawet rady na forum czy ksiązki to nie to jednak co pokaz na żywo. Dziadka już niestety o to zapytać nie mogę, chyba że za czas jakiś i w miejscu gdzie nie będzie nam już ta wiedza specjalnie potrzebna. Przechodząc więc do rzeczy - pomysł szkolenia weekendowego bardzo mi do gustu przypadł, gdyż rodzina zaczyna marudzić, że chętnie by jakiśch wędlin pojedli, a do tego co w sklepach jest to ja zaufania specjalnie wielkiego nie mam i ryzykować nie chcę. I teraz pytanie - czy Waszym zdaniem jest sens uczestnictwa w takim szkoleniu dla osoby, która jeszcze osobiście w życiu nic nie uwędziła, pojęcia specjalnego o temacie nie ma i czy nie wydurnię się wobec powyższego na takim szkoleniu, co mniejszy problem, ale czy po prostu nie będę zaniżał poziomu a tym samym utrudniał nauki innym ?