Halusiu, jeszcze pamiętam, te wybuchy śmiechu znajomych i żony, kiedy chleb był "do wyrzucenia" lub podkucia konia. Ja nigdy nic nie robiłem w kuchni, no i zabrałem się za chleb. Wychodzi raz za razem, po dziesięciu klęskach. Pierwszy robiłem 2 godziny, teraz 20 minut - nie licząc pieczenia. Gdybym miesił ciasto ręcznie pewnie byłoby w 10 minut, odpadłoby mycie maszyny Moja teściowa wnosi 60 !!!! gorących pierogów po godzinie od wyjścia do kuchni, kiedy padnie hasło: Zrób Babciu pierogi. I to jest dopiero mistrzostwo świata.