Witam serdecznie Relacja Twoja jest przepiękna. Sery jak malowane. Dużo wysiłku i efekt zapierający. Mam tylko pewne przemyślenia, co do technologii produkcji. Po co te dodatkowe zestawy bakteryjne. Pięknie to opisałeś – rodzaje bakterii uczestniczących w przemianach masy serowej. Zrobiłeś bardzo fajną próbę fermentacyjną i wyszło, że mleko świeże jest dobrej jakości (nie potrzeba nawet pasteryzacji), więc można wyprodukować ser na bazie istniejących bakterii oraz zachowując reżim temperatury i wilgotności na bazie późniejszych wychodowanych samoczynnie. Wtedy te dobre bakterie walczą z tymi złymi i jeżeli technologia jest prawidłowa to zwyciężą. Można mierzyć kwasowość serwatki i masy serowej. Można też dodać własny zakwas, czysty i prawidłowy w strukturze. Kiedy mleko jest zubożałe w wapń można dodać chlorek wapniowy (dawniej też go dodawano) oraz odrobinę saletry potasowej przeciw wzdęciom. Podpuszczki sami nie wytworzymy i to rozumiem. Jak widzę na zdjęciach masz wspaniały sprzęt i miejsce do pielęgnacji serów. Produkujemy na własne potrzeby na bazie starych sprawdzonych technologii, a nie przemysłowo. Nam nie musi wyjść produkt, bo nie zbankrutujemy. Można zrobić kiełbasę stosując wspomagającą chemię i wyjdzie nam kiełbaska piękna i w przekroju nieskazitelna. Tylko, po co to. Myślę tak, że przed agrovisem też produkowano sery i bazowano na naturalnej, wytworzonej samoczynnie mikroflorze bakteryjnej. Taki ser typu np. twardego byłby osiągnięciem na skalę. Nie mamy porównania, co do smaku, jakości, bo sery dostępne są niestety bezpłciowe, (jeżeli taką nazwę można zasugerować). Nie mogę prowadzić z Tobą rzetelnej dyskusji, gdyż nie zrobiłem sera na bazie podpuszczki, który wyglądem przypominałby ser twardy, albo miękki. Przymierzę się do niego w najbliższym czasie. Nie omieszkam zdać relacji (bez względu na wynik). Jednak oprę się na technologii produkcji sera bazując na dobrym mleku i nie używając pomocy dodatkowych laboratoryjnie wyhodowanych bakterii. Przepraszam, jeżeli słowa moje są za ostre, ale tak rozumiem sens naszej zabawy w wędliny, czy wyroby inne. Żeby nie być gołosłownym to przerabiałem już mleko na sery świeże, twarogowe, zwarowe, oscypki. Nie wspomagałem się niczym i efekt był dobry. Robię chleby na bazie mojego zakwasu i też smakują. Czekam na niego prawie dobę, ale to jest forma zabawy. A przecież można inaczej, pewniej i szybciej. Podsumowując rozumiem zastosowanie kultur laboratoryjnych, gdyż dobry ser wymaga ogrom pracy i wiele miesięcy pielęgnacji. Chcemy cieszyć się dobrym produktem i nie zmarnować go przypadkowo, ale mimo to jesteśmy domowymi rzemieślnikami i powinniśmy robić nasze wyroby po domowemu. Chyba, że nie można obecnie wyprodukować dobrego, prawidłowego sera bez pomocy współczesnej techniki laboratoryjnej. Wtedy byłoby to jasne i zrozumiałe. Pozdrowienia masgar