Żytni chleb to też gluten. Niestety, raczej nie uda się upiec chleba bezglutenowego, który się nie będzie kruszył. Wszak to gluten jest spoiwem i dlatego zwykły chleb jest zwarty i sprężysty. Ja piekę chleb z kaszy gryczanej, który może nie jest szczytem marzeń przeciętnego zjadacz chleba, ale doskonale zastępuje ten zwykły. Na jeden kilogram zmielonej kaszy (nie kupuję mąki gryczanej, bo też nie wiem co w niej jest, a szybko się psuje) daję 2 dkg drożdży, wody tyle aby ciasto dało się wlać do formy, 2 łyżki soli, odrobinę cukru do zaczynu, 3-4 łyżki oliwy z oliwek, kminek, słonecznik, siemię lniane, sezam (w zależności od tego, co akurat mam w domu). Drożdże mieszam z odrobiną cukru, letniej wody i mąki i zostawiam do podrośnięcia, potem dodaję resztę składników, mieszam robotem i wlewam do szklanych podłużnych form wyłożonych papierem do pieczenia, a boki smaruję smalcem. Ciasto bardzo przywiera do boków i dna, a formy blaszane zmieniają kolor chleba i wygląda jak spleśniały. Pozostawiam w temperaturze pokojowej do wyrośnięcia, nastawiam piekarnik na 230 stopni i jak już się rozgrzeje piekę chleb 15 minut, po czym zmniejszam temperaturę do 190 i piekę jakieś 50 minut. Jak tylko wystygnie kroję na kromki, zawijam w papier śniadaniowy, wkładam do woreczków i do zamrażarki. Zjadam 2 kromki dziennie, więc takie dwa chlebki starczają mi na dwa tygodnie.