Będąc na zakupach w biedronce przypomniały mi się dylematy kolegów z naszego forum.
Z pektosolą czy bez , piwo z puszki czy z butelki , kiełbasa z mięsem czy bez.
Oczywiście za radą jednego z kolegów szerokim łukiem omijałem stoisko z chlebem.
A mnie przyszedł do głowy dylemat mleko uhate czy nie uhate z biedronki.
Nie jestem wybitnym znawcą sztuki kulinarnej jak choćby jeden z naszych kolegów który w wieku 22 lat osiągnął już taki stopień znawstwa , wyrobienia smakowego i doświadczenia jakiego ja pewnie nigdy w życiu nie osiągnę. Ach te ciasta , własne kostki bulionowe, a jaka dieta. Myślę że to chyba wola Boża jak w wierszyku ze szkoły.
" Było sobie kiedyś w szkole piękne dziecię zwał się Janek
czuł zawczasu Bożą wolę ze starymi suszył dzbanek "
Wracając do tematu uhate czy nie uhate z biedronki, czy to jest to samo.
Jak kiedyś na kazaniu w moim kościele ksiądz próbował słuchającym wytłumaczyć
czym różni się słowo prostak od słowa prostaczek i wcale nie doszedł do wniosku, że to jest to samo i że jeden wyraz jest zdrobniałą formą drugiego.
http:// http:// http://klubkm.pl/forum/images/smilies/uklon2.gif [/i]