... no właśnie można wędzić na raz. Przed chwilą spróbowałem swojego wyrobu po dwugodzinnym wędzeniu - da to się jeść. Można by ją sparzyć, ale ja z zasady niczego nie parzę. Pozostało odymiać cyklicznie dla zasady zachowania oryginalnej technologii tego wyrobu. Pewnie powiecie, że nie warto. Jako, że kiełbasę popełniłem po raz pierwszy mogę wstępnie podsumować swoje błędy - wg mnie jest za mocno rozdrobniona. Łopatkę mieliłem na fi 10, słoninę/ w mojej wersji podgardle/ i wołowinę na fi 2,5. - maszynka nr 8 z napędem. Wyszło trochę miazgowato, Do tego próbowałem napełnić jelita tą właśnie maszynką / ma za duże obroty/ i pierwszy - na szczęście krótki odcinek wypełnił się mieszaniną o konsystencji metki, brrrr. Maszynka z za dużymi obrotami dodatkowo przemieszała nadzienie nim przeszło do flaka. Szybko przeszedłem na korbę i tu było lepiej. No ale wcześniej się zmieliło. Ktoś wcześniej napisał, że małe maszynki / 5, 8 / na tym samym sitku mielą o stopień drobniej niż duże. Miał chyba rację. A w kwestii studzenia między kolejnymi dobami odymiania co radzicie - zostawić na noc w wędzarni czy dla bezpieczeństwa przechować w lodówce ?