Witam Szanownych wędliniarzy.
Jako,że to mój pierwszy post to serdecznie Wszystkich pozdrawiam.
Po raz drugi z rzędu moje wędliny też łapią taki zielonkawy kolorek jak na zdjęciach kolegi.Najbardziej na styku mięs rolowanych-szynka i boczek rolowany oraz po kilku dniach pobytu w lodówce.
Zaznaczam,że nie jest to szara plamka wynikająca z niedopeklowania.Wędzonki w lodówce leżą na talerzu-niczym nie przykryte.Nie są oślizłe,mają normalny zapach,stają się bardziej suche-czyli jak było zawsze.Tylko te nieapetyczne przebarwienia.Jako że moja rodzinka preferuje mniej słone mięsa,Daję na 1L wody 60-65 g peklosoli.Do nastrzyku dodatkowo troche przypraw(robię wywar z przypraw i po wystudzeniu dodaję peklosól w proporcji jak do solanki.Co jest najbardziej dziwne-polędwice i boczek nierolowany takich przebarwień nie miały.Po wielu analizach za i przeciw nasuwają się jedynie dwa powody tego problemu(jak czytam tylko nie mego):
-złej jakości mięso(ale od wielu lat kupuję półtusze z samej ubojni i tylko w dwóch ostatnich przpadkach miało to miejsce)
-zła temperatura peklowania-Pierwszy raz było za ciepło i codziennie wymieniałem zmrożone wkłady do lodóek turystycznych.
Drugim razem prawie zamarzała solonka(pekluję na balkonie)i na noc wstawiałem pojemniki do chałupy.
Mięso do peklowania jest w pojemnikach luzno ułożone i co drugi dzięń przemieszane są kawałki.Pekluję 10-12 dni.
Podgrzewam ten temat,ponieważ zbliża się wędzenie i ten zagadkowy temat spędza sen z oczu(a wędzę zawsze dwie półtusze przedłużane)!
Naprawdę oczekuję od Was pomocy.
Serdeczne pozdrowienia zadymiarzom.