Witam koledzy.Pierwszy raz zabieram głos na tym forum ale myślę,że jest to ważniejsze niż wizyta w powitalni którą odwiedzę w wolnej chwili.Uważam,że te krwawe kropki w mięsie to żadne pasożyty którymi straszycie kolegę notri.Miałem ostatnio taki przypadek;biliśmy z kolegami świniaka,duża sztuka 142 kg,kolo mówi na wszelki wypadek uwiążemy go krótko za nogę do haka w posadzce plus linka na ryja żeby nam się nie miotał po garażu.Ja mu trach siekiery, nożem go w tętnice i co?krew pięknie oddaje raną,nic nie wali nosem czyli tchawica nie przebita ale miota się jak szatan więc kolesie trzymają go krótko. Jeden ciągnie za linkę na ryju, drugi go przydepnął żeby leżał spokojnie, normalnie zero ruchu.po uboju rozbieram pułtusze a tam mięso jak na powyższych obrazkach czyli nakrapiane.Lekarz który badał próbkę mięsa stwierdził,że chyba słabo wykrwawione ale ja wiem ,że on pół wiadra krwi oddał.Minęły 2 tygodnie bijemy 3 świniaki z czego 2 z tego samego źródła co ten pierwszy.Tym razem żaden nie uwiązany.Wychodzą sobie swobodnie z klatki-jeb obuchem-nóż i niech tam się trochę potrzepoczą a co tam.Po rozbiorze mięsko piękne,apetyczne,żadnych kropek.Moim zdaniem mięso tak wygląda wskutek popękania naczyń krwionośnych kiedy świniak szarpię się a my trzymamy go przez siłę.