Witam wszystkich. W wędzeniu to dopiero moje pierwsze podrygi , dla tego postaram się opisać dokładnie jaki mam problem. Otóż kilka miesięcy temu zakupiłem wędzarnie z allego od mimara - dokładnie taką. http://www.floks.pl/img/products/17/89/7_max.jpg Biorąc sobie do serca porady ,które tu znalazłem postanowiłem uwędzić pierwsze wyroby. Wczoraj zrobiłem 2gie podejście i zaczynałem od karkówki i schabu, ale za każdym razem mam okopconą - a raczej powiedział bym wyglądającą jak bym opalał mięso palnikiem, skórę. Do tego rzeczona skóra ma grubość ok 2-3 mm i jest bardzo twarda ale zjadliwa. Zacząłem wędzić o godzinie 19 a skończyłem o 5,30 rano. (więc kilka godzin). Drewna jakiego używam to Olcha, którym paliłem przez 8 godzin. na ostatnie dwie godziny wrzuciliśmy do pieca wiśnie. Temperatura na wędzarni oscylowała w granicach 30-35 stopnie przez pierwsze 3 godziny, Potem podniosła się do ok 40 stopni. Drewno olchowe było bardzo mokre. Dym był tak intensywny że kół w oczy. Po 8 godzinach od początku wędzenia kolega stwierdził że dorzucimy wiśni dla koloru. tak też zrobiliśmy. Temperatura na wędzarni skoczyła do 65 stopni i taka się utrzymywała do końca wędzenia. Przez cały proces wędzenia schab był ubrany w pończochę by zbytnio nie osadzało się na nim pył z paleniska. W wędzarni skraplała się duża ilość wody. - Wcześniej schab sechł po peklowaniu około 30 godzin. Co wiec robię źle. Dla czego wędzonki są tak osmolone, czy to wina temperatury, sprzętu, drewna ? Proszę o porady i pozdrawiam Aleksander