Oczywiście, że dasz radę Białą, gryczaną kaszę odważ np.1kg. Po wielokrotnym, długim płukaniu, a nawet moczeniu, (ze względu na glifosat) wsyp ją do wytarowanego garnka (kasza może ważyć nawet 1,8kg ! bo nasiąknęła wodą) i dolej wody (lub rosołu) tyle, aby całość ważyła 3kg. Całość zagotuj, zamieszaj i gotuj ok. 3 min., ponownie zamieszaj. Pozostaw pod przykryciem aż do całkowitego wchłonięcia wody. Dodaj do kaszy krew i wszystkie dodatki, zamieszaj i dociągnij temperaturę w kąpieli wodnej. Po trzech min. gotowania nie ma prawa nic się przypalić. Dzięki za przepis. Podjąłem raz próbę ale nie czytając przepisu. Zaganiany ostatnio byłem i nie zaglądałem tutaj. Trudno mi było bez termometru ocenić czy już wystarczy tego gotowania w kąpieli czy jeszcze nie (przy 75 st.C temp kaszy, wyłączyłem). W zasadzie efekt był ten sam co przy normalnym duszeniu, czyli krew nie wsiąkła do kaszy, tylko było dużo miniaturowych drobinek obok kaszy. Tyle, że nieco mniej przywarła krew do garnka. Sam nie wiem, może to tak powinno wyglądać.Następnym razem zanim dokończę duszenie w kąpieli, odczekam nieco by krew dobrze wsiąkła do kaszy. No i może ją przed gotowaniem namoczę w wodzie. Generalnie moczy się kasze ze względu na lepsze wchłanianie składników z kaszy, bo obniża się poziom kwasu fitynowego w ten sposób. Muski: Kwestia smaku i konsystencji (wolę kaszę z dodatkiem krwi, bo przypomina mi nieco kaszankę) oraz kwestia zdrowotna. Może to zabrzmi jak masło maślane co napiszę ale krew (hemoglobina wieprzowa) podnosi mi poziom hemoglobiny we krwi Mam jej od zawsze w dolnej granicy normy lub lekko poniżej. Kwestia genów (rodzinne). Po ostatnich badaniach była w górnej granicy. Mięso jadam ale nie znoszę podrobów, szczególnie wątróbki gdzie krwi jest najwięcej.