Skocz do zawartości

adalbird

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość
    Warszawa

Osiągnięcia adalbird

Rekrut

Rekrut (2/14)

  • Pierwszy post
  • Pierwszy tydzień za Tobą
  • Pierwszy miesiąc za Tobą
  • Pierwszy rok za Tobą
  • Pierwsza rozmowa

Najnowsze odznaki

0

Reputacja

  1. Witajcie, mam problem / pytanie i zamiast odkrywać Amerykę na nowo najpierw spytam Was o poradę. W nadchodzący weekend chcę wędzić kiełbasę (około 60 kg), ale mam kilka przeciwności losu na horyzoncie i może pomożecie mi je pokonać. 1. Niestety pierwszy dzień kiedy będę mógł się tym zająć jest czwartek wieczór 2. Dysponuję jedynie elektryczną maszynką do mięsa z lat 80 która w każdej chwili może wyzionąć ducha 3. Wędzenie zacznę dopiero w sobotę rano Pomysł miałem taki: Zamówić zmielone mięso w Selgrosie w poniedziałek z odbiorem w czwartek po pracy. (Dowiadywałem się, mają taką możliwość. Ja obawiam się o jakość mięsa kupionego w ten sposób) Mięsa nie podejmuje się mielić w swojej maszynce, chcę ją jedynie wykorzystać do nadziewania jelit. Po nadzianiu jako że jest zimno to kiełbasę zamierzam trzymać w aucie na zewnątrz i wyjąć je z auta w nocy z piątku na sobotę. W sobotę od rana wędzić / piec. Chyba nawet bardziej pieczona by mi bardziej odpowiadała. I tutaj tak: 1. Macie jakiś inny pomysł na pozyskanie zmielonego mięsa? Może macie jakiś warty polecenia sklep w Warszawie który byłby w stanie mi przygotować mięso i jest sprawdzony w tej materii? 2. Jak zachowa się kiełbasa jeśli będzie musiała poczekać 36 godzin na wędzenie? Zawsze to było w moim wypadku około 24 godzin. 3. Czy pod taką kiełbasę polecacie jakiś sprawdzony przepis? Pozdrawiam, Wojtek
  2. Droga Braci Wędzarnicza, po wędzeniu w listopadzie doszedłem do następujących wniosków: 1. Znaczenie mięsa wykałaczkami sprawdza się idealnie. Dziękuje za sugestię. Będę stosował w przyszłości. 2. Przeceniłem ilość posiadanego drewna. W zimne miesiące idzie go więcej przy mojej obecnej wędzarni (długość rury) 3. Do czasu zanim nie poddałem się ocenie (nie założyłem tego tematu na forum) byłem niezmiernie szczęśliwy ze swoich wyrobów. Po przeczytaniu Waszych odpowiedzi już szczęśliwy nie jestem... Będę się rozwijał. Patrz punkt następny. 4. Spowodowaliście że w przyszłym roku buduję wędzarnie stacjonarną. Plany są ambitne: wędzarnia, grill, kuchnia, piec na pizzę / chleb, zlew z ciepłą wodą (ogrzewacz przepływowy). Jak już poczytam i będę wiedział czego chcę i jak to ma wyglądać to podzielę się pomysłem i poddam się Waszej ocenie. Lepiej korzystać z błędów popełnionych przez innych kiedyś niż samych swoich. Na tą chwilę dziękuje Wam za pomoc w tym temacie. Oczywiście jak inni będą mieli jeszcze inne sposoby na znaczenie mięsa to śmiało proszę się dzielić. @ziezielony Dzięki za ciepłe słowa @Muski Co to za warsztaty? Z piwkiem w ręku?
  3. Pytanie jak bardzo źle je zamocowałem i jak mocno odstaje Dziękuje za pochwałę... Motywuje do działania! A co do sznurka to niestetety nie umiem dobrze wiązać... zresztą i tak go szybko zdejmuję, pakowarka próżniowa i zamrażalka... Ale marzy mi się umieć tak wiązać jak to pokazał binio1111. Mam do kogo równać
  4. Nie obrażam się bo nie ma o co. Nie mam jeszcze wielkiego doświadczenia w wędzeniu, cały czas się uczę i krytykę przyjmować potrafię. Forum przeglądam okazjonalnie i staram się czerpać wiedzę z Waszego doświadczenia. Osuszanie robię w ten sposób że mięso wieczorem przed wędzeniem wyjmuję z solanki i leży sobie bez wody - nie mogę sobie pozwolić na rozwieszenie go na całą noc. Następnie wieszam jak widać na niektórych zdjęciach na sznurze i tak sobie wiszą około 2 godzin. Jak już w wędzarce temperatura wzrośnie odpowiednio to wkładam do wędzarki przy otwartej klapie i tak sobie wisi w temperaturze około 30 stopni do godziny czasu. A potem już wędzę... Wędzarkę zbudowałem z nudów z założeniem niskiego kosztu budowy oraz z chęcią spróbowania wędliny prawdziwie wędzonej, a nie w aromacie wędzarniczym tak jak się kupuje w sklepie. Koniec końców wcale nie wyszło tak tanio jak myślałem, ale efekt przerósł moje oczekiwania. Jak bardzo bym nie zepsuł wędliny i tak deklasuje to co można kupić w normalnym sklepie. I o to mi głównie chodzi... Wędzarki zmieniać na tą chwilę nie zamierzam z racji na to że jak już wspomniałem mam daleko, zostawić jej na zewnątrz nie chcę, ponosić dodatkowych kosztów nie mam ochoty. Z wad które zaobserwowałem przy używaniu to: 1. Trzeba uważać na temperaturę bo jest podatna na zmiany i trzeba czuwać, ale przy odrobinie doświadczenia można lepiej lub gorzej ogarnąć temat. Mimo to podczas każdego dotychczasowego wędzenia miałem sytuację że temperatura była stanowczo za wysoka i to najprawdopodobniej jest powodem ciemnienia sznurka... Regulacja temperatury polega na rozwalaniu paleniska lub dokładaniu drewna. Nigdy nie gasiłem wodą. Zresztą to sama przyjemność jak na codzień pracuje się w biurze postać na dworzu cały dzień z piwkiem w ręku 2. W zimne dni trzeba nakładać więcej drewna żeby mieć dobrą temperaturę bo zewnętrzna rura faktycznie stygnie. Ale jak też już pisałem drewna pod dostatkiem - jeszcze na 3-4 lata starczy bez wycinania żadnego drzewka... 3. Trzeba ją rozkładać i składać co wędzenie. Dla mnie to konieczność, ale gdybym robił ją raz jeszcze dodałbym kółka 4. Wieko nie jest do końca szczelne i wymaga postawienia na nim czasem właśnie baniaczka z wodą żeby lepiej przylegało... 5. Wylot dymu jest umieszczone centralnie i chyba pokuszę się o zamontowanie jakiegoś "grzybka" który spowoduje lepszą cyrkulację. Dodatkowo ograniczy wysoką temperaturę bezpośrednio nad wylotem rury... Ogólnie wędzę jedynie rekreacyjnie i sporadycznie więc nie planuję w najbliższym czasie jakoś drastycznie zmieniać wędzarki, jeśli macie jakieś szybkie tanie i skuteczne pomysły na ulepszenie wędzonych mięs jestem otwarty,.. Mam nadzieję że nikogo nie zabiłem z nudy swoją epopeją P.S. Załączam zdjęcie z pierwszego wędzenia jakie robiłem. Niestety nie umiem obrócić zdjęcia. A na komputerze jest dobrze... Polędwica mi spadła i to powód dla którego jest "przykurzona" P.P.S Kiełbasa i indyk to już późniejsze "prace"
  5. Dziękuje za ciepłe słowo Wędzarka jako że znajduje się 300 km od miejsca gdzie mieszkam, a ja wędzę raz na 2/3 miesiące to żeby nie niszczała ją chowam pod dach. Wiem że komin powinien być ocieplony / zabudowany, ale na tą chwilę radzę sobie tak jak widać i krzywdy nie ma - póki co na brak drewna nie narzekam więc nie jest to dla mnie problem. Sposób na osuszanie i ociekanie sprawdza się idealnie w zimę. W lato muszę uważać na robactwo latające, ale z tym też sobie radzę - stare poszewki na poduszki. A pojemniki to spożywka, kupione na alledrogo i w innych sklepach z artykułami gospodarstwa domowego. Mają tą zaletę że mieszczą się idealnie do bagażnika żeby je przewozić między domem a lokalizacją wędzarki. Nic z body buldingiem wspólnego nie mam... albo inaczej... budowanie objętościowe ciała wychodzi mi perfekcyjnie.
  6. Z pewnością ani drewna ani mięsa nie oszczędzam. Może kiepska jakość sznurków? Najważniejsze że smak zarówno mnie jak i znajomym odpowiada Pomysł z wykałaczką dobry zdecydowanie! Podoba mi się.
  7. EAnna dzięki za odpowiedź, niestety sam nie zajmuję rozbiorem półtuszy. Ani specjalnie nie mam dostępu ani możliwości żeby to robić. Mięso które kupuję wygląda różnie, niektóre kawałki są trudne do rozróżnienia nawet na surowo Przynajmniej jak dla mnie... Oczywiście boczek od schabu środkowego rozróżnię, ale inne kawałkizdarzają się dość podobne. Co do dedykowanych kijków to czasem moja wędzarka wymaga roszad we wnętrzu podczas wędzenia więc pierwotne miejsce danego kawałka potrafi się zmienić. A w miarę upływu czasu kawałki upodobniają się coraz bardziej co nie pomaga je rozróżnić. Czekam zatem na inne Wasze rozwiązania
  8. Witajcie, jestem nowym forumowiczem, chociaż zdarzało mi się wielokrotnie czerpać wiedzę z tego forum. Mam za sobą kilka / kilkanaście podejść do wędzenia i około 500 kg mięsa. Nic nie udało mi się do tej pory zepsuć co uważam za swój prywatny sukces... chociaż w dużej mierze osiągnąłem to dzięki Wam! Mimo tego że zupełnie nowicjuszem nie jestem to borykam się z błachym problemem. Mianowicie podczas wędzenia różnych rodzajów mięsa np. karkówka i szynka w jednym wsadzie zdarza mi się że w trakcie pobytu w dymie tak się do siebie upodabniają, że mam problem żeby po wyjęciu odróżnić je od siebie. Miałem pomysł że będę wiązał kolorowy sznurek na każdym kawałku, np. szynka zielony, karkówka niebieski a schab środkowy żółtym, jednak podczas wędzenia każdy ze sznurków upodabnia się do siebie jeszcze bardziej niż wędliny... Pewnie nie jestem jedyny który się boryka z podobnym problemem... A rozwiązanie które stosujecie jest iście trywialne, ale mnie nic mądrego do głowy nie przychodzi. Podzielicie się swoimi sposobami? Pozdrawiam Was serdecznie. W.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.