Witam
Absolutnie wykluczam wadę mięsa, zawinił pośpiech wandzorza 😀.
Wędzonki były osuszone, lecz nie dogrzane wewnątrz na tyle ,aby można już póścić pierwszy dym,pierwsze co się dzieje to po zewnętrznej stronie wędzonki gdzie idzie ciepło w komorze osuszają się szybciej,a od wewnątrz gdzie rotacja ciepła jest mniejsza powstaje tzw.mleko czyli nie dogrzane wędzonki (mogły pojawić się kropelki rosy), ratując się zwiekszyłeś temp.w celu eliminacji barwy,mięso się po prostu wkurzyło na Ciebie i wywaliło białko ,które w wysokiej temperaturze utworzyło takie przyjarane kozy z nosa czy jak zwą sopelki😀
Ty i ja wiemy że nie osuszałeś wędzonek w wędzarni 2h30min.,
Jeżeli będziesz osuszał krócej będą zawsze jaja....tak jak teraz,pisze to już któryś raz i błędy wracają jak bumerang...nie da się uwedzić zimnego trupa.....zawsze będzie się pocił, napisałem na chłopski rozum,każdy wnioski wyciagnie sam,metod stosowanych w przemyśle nie będę tu pisał, gdyż zakłóceń nie chce wprowadzać.
Pozdrawiam słonecznie Wesołych świat Bożego Narodzenia
3-majcie się