Ja tu o dietetyce, a przepisy z boczkiem dostaję :grin: Nie znalazłem wcześniej informacji o wędzeniu na balkonie - teraz już się dogrzebałem. Fajnie mieć świadomość, że "jakoś" da się, aczkolwiek zanim zacznę inwestować, najpierw popróbuję piec i gotować :smile: . Jak na razie nie chcę kombinować (vide pieczeń w otoczce z żeberek), chcę zacząć od jednolitych kawałków mięsa (schab, pierś indyka) - wtedy łatwo wyliczać, ile co ma kalorii, tłuszczu i białka (dietetyka... ). Jak nabiorę wprawy, to ew. potem zacznę próbować "szynkowarzenia". Z racji tego, że staram się jeść rzeczy jak najmniej przetworzone (w sensie - jeśli kupna wędlina, to raczej filet z piersi, niż jakaś kiełbasa), jedzenie jest trochę monotonne. Stąd też pytanie o marynaty i inne patenty na różnicowanie smaku tego samego produktu wyjściowego. I stąd początkowa niechęć do "szynkowarki" (musiałbym raz ustalić przepis, tak, żeby był w miarę powtarzalny - celem późniejszej kontroli wartości odżywczych tego, co się zjadło). Co do gotowania - fakt, bezproblemowe w warunkach domowych. Jak rozumiem z dotychczasowej lektury, wszystko muszę robić tak samo, jak przy wędzeniu, tyle, że pomijam etap wędzenia? I drugi wniosek - gotowany filet z indyka będzie miał zawsze ~ten sam smak. A może można go trochę zmieniać? Dziękuję wszystkim za rady i wskazówki - te dotychczasowe, jak i te następne