Witam. Od czasu kiedy zafascynowaliście mnie wędlinami domowymi i stanęła na naszej działce skromna wędzarnia, niemal wogóle nie kupuję węlin. I żdna etykieta , ani zachwalanie mnie nie przekonają, że wyrób "jest jak domowej roboty". Mięsa mielonego też nie kupuję. Sama mielę lub moja druga połówka wspomaga mnie w tej męczącej czynności (obecnie mam maszynkę, której napędem są bicepsy i te wszystkie pozostałe mięśnie kończyn gónych). Dzięki Wam wszystkicm znowu piekę chlebek, chałki, bułki maśane itd. Robię żur, czasami serek topiony (raczej jestem mięsożerna) , a nawet masło kilka razy "trzepaliśmy" ! I nie myślcie, że jesteśmy niepracujący. Z pracy wracamy ok.18 , a przy wyrobach domowych odpoczywamy Daje nam to dużo radości:) Dziękuję Wam za pasję zadymiania