http://images45.fotosik.pl/928/42442bdf85fb8f38med.jpg
Ja przez 50 lat czułam - trudną do wyjaśnienia - niechęć do kotów, aż tu nagle stwierdziłam, że bardzo chcę kotecka. Miała być ruda kotka, jest trochę inaczej. Dorosłe dzieci patrzyły na mnie ze zdziwieniem, ale przygarnęliśmy dzikiego bezpańskiego kocurka. Oczywiście wykastrowany, bo nie znoszę "tego" zapachu.
Bardzo czyściutki, od razu wiedział, gdzie ma się załatwić. A pamiętam, jak długo musiałam uczyć czystości swojego psa.
Kocurek jest moim oczkiem w głowie, wielkim pieszczoszkiem, ale także gospodarzem całej posesji. Łowi myszki, kreciki, młode karczowniki i chyba bardzo żałuje, że nie potrafi latać.
Jest w nim tyle delikatności, gracji, uwielbiam jego mięciutkie łapeczki zwłaszcza jak pije wodę wkładając prawą łapkę do miseczki. Ma swoją niezależność i bardzo mi to odpowiada, bo ja również mam swoje sprawy.