ostatnio uwedzilem cos podobnego, mianowicie kawalki szynki o srednicy moze 2 razy wiekszej jak poledwica, mniejszej od schabu. Wedzone bylo ok 13 godz. w 30 st. Wyszly rowniez znakomite, kolor slomkowy, konzystecja w srodku wspaniala i sam smak niebo w gebie. Ale, (to pytanie padlo juz tutaj) czy takie miecho mozna bez obaw konsumowac? Nie raz trabi sie , zeby sparzyc/podpiec tak, aby w srodku doszlo do 73 st. Moglby mi ktos wyjasnic, czemu w takim wypadku (chociazby poledwica lososiowa) nie trzeba tego robic? Chodzi tu o rodzaj miesa?, ze niby schab mozna na surowo, a szynki nie? Robimy z zona sporo wedlin dojrzewajacych. No i tam, to juz surowizna na calego. Jemy i nie zastanawiamy sie, bo robimy wedlug przepisow. O co tu chodzi? Ktos mi powiedzial, ze w surowym miesie sa bakterie wywolujace raka jelita grubego. Wiem, wiem dzisiaj wszystko jest rakotworcze, ale wrocmy do konkretu. Jest to prawda z tymi bakteriami? Ze niby kto je na surowo, po prostu wiecej ryzykuje (jak przy paleniu papierochow), czy to bajki? Sam juz nie wiem co myslec, zapytac sie nie mam kogo. Dlatego tez odwazylem sie tutaj zadac to pytanie. Moze by kto wyjasnil? Moze byc przy tym sporo chemii i biologii. No problemo. Z gory dziekuje.