Skocz do zawartości

hekate

Użytkownicy
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez hekate

  1. hekate

    Redzed robi

    Zobaczyłam na FB i aż ślinka pociekła. Podziwiam wyroby, zwłaszcza te surowe długo dojrzewające :tongue:
  2. hekate

    różowa solanka

    Chyba w myśl zasady "głupi ma szczęście" :rolleyes: ale się udało (choć dalej mnie zastanawia dlaczego w niektórych miejscach na zewnątrz mięso robiło sie sinawe) i na dzisiejszym stole zagościły :grin: od lewej szynka, baleronik i baleron nieparzony (rozkrojony do zamrożenia ale wyglądał tak apetycznie że też spróbowany :tongue: ) za rok powtórka, tym razem bez czosnku :lol:
  3. hekate

    różowa solanka

    Przez pierwsze dni codziennie, mięso było też naszczyknięte na starcie tą solanką by już działała od środka. Po około tygodniu gdy wydawało mi się że najgorszy okres mam za sobą przewracałam raz na 2 dni i poza tą solanką nic nie wzbudzało moich wątpliwości. Obawiam się że tym chaotycznym działaniem w celu "ratowania" wszystko popsułam. A co do wody z parzenia, mielonka była w osłonce barierowej, dobrze zawiązana więc wycieków nie było. Parzyłam w dużej ilości wody by łatwiej było utrzymywać temperaturę i normalnie szkoda mi jej było wylewać, a że sie nawinęła pod ręce :tongue: :blush: :rolleyes: Wydawało mi się że lepsza wystudzona przegotowana woda niż kontakt z powietrzem.
  4. hekate

    różowa solanka

    dokładnie wedug tych proporcji /viewtopic.php?p=299606&highlight=#299606 :wink: 80-85dkg na 10l czyli skrótowo 85 gr peklosoli na 1l, solanki oczywiście przygotowałam wg tych proporcji więcej, jakieś 5l. Do zalania zmieściły się około 2l, bo tylko tylę się zmieściło, pozostawiłam oczywiście trochę solanki którą w razie potrzeby dolewałam, tak by mięso było dobrze przykryte.
  5. hekate

    różowa solanka

    Witam, chyba pierwszy raz zepsułam wędzonki (w końcu do trzech razy sztuka :lol: ), a zaczęło się własnie od zaróżowienia zalewy tzn tak jakby ktoś do niej mleka dodał. Ale zacznę od początku moją spowiedź. Zapeklowane 2x 2kg karczki i jedna 1kg szynka na mokro w proporcji 85gr pektosoli na 1l z przeznaczeniem peklowania 3 tygodniowego. Mięso włożone do garnka z nierdzewki i zalane zalewą w takiej ilości by przykryło, nadmiar zalewy przelany do słoika jakby trzeba było dolać. Trochę miało ciasno ale to i to był największy garnek z nierdzewki jaki miałam, weszło tam około 2l płynu. dociśnięte odwróconym talerzem i trzymane na dolnej półce lodówki w temp 4-5st celcjusza. Aha no i pierwszy błąd że dodałam czosnek świeży z myślą o jego działaniu antybakteryjnym :rolleyes: Tak wiec po około dwóch tygodniach zauważyłam że zalewa różowieje, ale wydawało mi się że tez tak robiło mi się w zeszłym roku i że to normalne procesy, nie panikowałam. W końcu mięso pachniało normalnie, zalewa się nie pieniła itd. Jednak w niedzielę (19 dzień peklowania) już nie wytrzymałam bo zalewa dalej ciemniała i robiła się nieprzejrzysta (po lekturze forum doczytałam że może to być wina własnie tego czosnku), a peklowanie miało trwać do czwartku, postanowiłam wypłukać to mięso i dać do nowej solanki. I tu chyba zaczęłam już popełniać błędy ciężkiego kalibru :blush: Jako że dzień wcześniej parzyłam mielonki w otoczce barierowej i pozostała mi z tego wystudzona woda, to po wypłukaniu i osuszeniu ręcznikiem papierowym mięso przełożyłam do niej, i dolałam jeszcze pozostałą w słoiku zalewę, z myślą że trochę soli zawsze trochę ochroni w oczekiwaniu aż świeża zalewa się wystudzi. Wystawiłam to w tym garnku na parapet zewnętrzny (w niedzielę termometr pokazywał temperaturę w słońcu + 2st i do tego chłodził lodowaty wiatr). I tu może być kolejny błąd, bo robiąc wszystko w pośpiechu zbagatelizowałam że ten wielki gar użyty do parzenia to był stary emaliowany gar, gdzieniegdzie z ubytkami :blush: Szybko przygotowałam nową zalewę w tej samej proporcji w ilości z zapasem 4l i wystawiłam również na zewnątrz, jednak nie sądziłam że mimo niskich temperatur, tak długo będzie się to chłodzić. Zalewę zrobiłam w okolicach godz 10-11 a wystudziła się ona do temp 9-8st dopiero w okolicach 17 :shock: A to mięso w tym nieszczęsnym garnku z wodą musiało cały czas na nią czekać. I własnie nie wiem czy tu nie zaczęło się psucie, bo przekładając je do nowej zalewy zauważyłam na jednej krawędzi jakby zażółcenie najprawdopodobniej odbarwienie od tego nieszczęsnego garnka :rolleyes: Mięso w nowej zalewie wstawiłam znów do lodówki, jednak te lekkie zażółcenia zzieleniały i ma to dziwny zapach, ale nie jest to smród zepsucia. Przewrotnie gdy solanka wyglądała dziwnie to mięso pięknie pachniało peklowaniem i czosnkiem, teraz zalewa jest w porządku ale za to zaczęły się problemy z mięsem :???: W akcie desperacji pościnałam dziś te przebarwione kawałki (pod spodem ładne różowe mięsko) i w celach testu na temperaturę, parę większych ochłapów poddusiłam na patelni. W teście smaku poza tym że mocno słone wydaje się jakby mięso dostało tam tak jakby posmaku goryczki. W zapachu też brak typowego zepsucia. I teraz do tych co dotrwali do końca pytanie, czy jest sens to wędzić? Można to w jakiś sposób uratować, przerobić na coś? Czy raczej zostawić to już dla psów? Mięso zawożone do wędzenia do znajomych i nie chcę im potem zasmrodzić wędzarni i ich wyrobów :rolleyes:
  6. Fatum, nawet z brojlerów drzazga kości może się wbić. Tzn w wersji surowej to są one na tyle elastyczne że nic nie powinno być, jednak gotowane kruszeją, stają się łamliwe i mogą sie rozwarstwiać na ostre dżazgi. W wersji surowej to czasem dostaje cały kadłub do zgryzienia. W gotowanej niby dotychczas nic się nie zdażyło ale wolę ograniczać ryzyko, a słyszałam o przypadkach gdzie wnętrze przewodu pokarmowego psa wyglądało jakby schował sie w nim jeż. Natomiast co do wypełnienia kasza jest ciężej strawna, musiała by dłużej sie gotować, w ogóle pies słabo trafi składniki roślinne, nie wytwarzają enzymów które mogły by dobrze celulozę. Co innego w naturze gdzie zjadają produkt roślinny z wnętrza żołądków zwierząt roślinożernych które takie enzymy posiadają i są one już nimi nadtrawione. Makaron ok, ale to biała mąka, praktycznie nic w sobie nie ma, jakoś nie mam do niego przekonania, choć czasem go podaję. Ogólnie do gotowanego przyjmuję zasadę wszystkiego po trochu, czyli różne źródła białka zwierzęcego (różny drób i wołowina, do tego najprostszy dostęp), a do ryżu dorzucam trochę płatków owsianych (choć niektóre źródła nie polecają) i płatków jęczmiennych. Starte warzywa. Gotowane traktuję jako przerywnik w żywieniu suchą karmą (nie mylić z marketówkami w których odpadów zwierzęcych co najwyżej 4% a reszta to konserwanty, polepszacze smakowe i zboża), tak by żołądek miał przyzwyczajony do różnych pokarmów. W ogóle zeszliśmy na mój tematyczny konik, wybaczcie kazdy ma swój odchył :grin: ale to raczej nie na temat :rolleyes: Andrzeju K, psiak jak najbardziej mieszkaniowy :smile: Pepo60 u mnie berneńczyk ale mam to samo, potrafi z każdą kurzą łapką lecieć od miski do pokoju na dywan i znowu biec po kolejną, to samo z kośćmi. No chyba że lato i drzwi na ogród otwarte to dostaje na dworze. Ale zszedł nam temat na psy, jeszcze nas mod pogoni :lol: A wracając do maszynki puki co męczę się z jej odkręceniem, bo zakrętka się kręci, ale razem ze śrubą, a ta niestety ma łeb grzybkowy, więc nie ma jak ją przytrzymać. To jeszcze dąłoby się przeżyć i jakoś obmyć, ale tak samo rączka tak dokęcona że nie da się odkręcić, a precież maszynkę po robocie trzeba móc jakoś wyczyścić w środku :rolleyes: Nic, kombinuję dalej :tongue:
  7. Tia, zęby ma, tylko jak wyciąga większy kawał mięcha gotowanego z ryżem to się odsuwa znad miski by pogryść, przy czym odpadające ziarenka ryżu zaświniają podłogę :rolleyes: Głowiznę wołową jeżeli dostanę w większych skrawkach też trzeba jakoś podzielić, więc wydaje mi sie że szybciej przez szarpak będzie przepuścić niż nożem ciąć. Natomiast kadłuby z kuraka trzeba zmienić już dokładnie, tak by zrobiła się miazga, gdyż drzazgi z ich kości potrafią sie potem wbijać w jelita (zwłaszcza po obróbce termicznej, kurze łapy wcina w całości, ale na surowo). Ale tu jak podpowiedział Bartnik do tego nada się Zelmerek. A w ręcznej tylko uważać by palców nie przemielić (oglądał ktoś najnowszy odcinek 'chirurgów' :lol: ) Idę odkręcać to cudo, na noc w śruby napuściłam WD40 i zobaczy sie w jakim jest stanie. Dziękuję za opinie, w sumie gdyby nie to forum i to jak polecacie alfy, pewnie nawet bliżej bym się tej maszynce nie przyjrzała :wink:
  8. W piwnicy znalazłam starą alfę 12, długo tam leżała, jakieś co najmniej dwadzieścia parę lat i jest lekko gdzieniegdzie nadebrana rdzą. Jutro ją dokładnie obejrzę i oczyszczę jak uda mi się ją od stołu odkręcić :rolleyes: I tu pytanie czy opłaca się bawić w jej restaurację i dokupić sitka i nożyki, gdy w domu mam jeszcze zelmera 986.86? Jak porównujecie wygodę mielenia i szybkość przerobu między elektryczną 8 a taką alfą? Myślałam by przeznaczyć ja do mielenia kadłubów dla psa, Zelmerowska ma długi element wsadu i tam trzeba by kadłuby wcześniej podzielić na węższe paski, ale za to nie trzeba machać korbką :tongue: Tak samo zaczęłam się zastanawiać gdyż w piątek będę odbierać parę kg (zależy ile przywiozą) głowizny wołowej, którą chciałam rozdrobnić szarpakiem, czy też chrząstek indyczych (dotychczas większe siekałam tasakiem) nie lepiej mielić ręczną w obawie o silnik elektrycznej (już jeden bender 600W (a specjalnie wybierałam najmocniejszy) zajechałam wg mnie na zwykłym domowym użytkowaniu :blush: . Zazwyczaj przerób byłby w okolicach 5-7kg takich różności, z których robię następnie mixy i mrożę gotowe porcje dla psa. Póki co kiełbas w planach nie mam, a i dostęp do wędzenia to tylko raz do roku gdy znajomi wędzą mięsiwa przed wielkanocą (dzięki temu i lekturze forum zaliczyłam w tamtym roku całkiem udany debiut szynkowy :grin: ). I na koniec chciałam się upewnić, z tego co wyszukałam informacji na forum 12 to 10 z innym mocowaniem, czyli sitka i noże trzeba by zamawiać w rozmiarze 10?
  9. hekate

    Zelmer 686

    Też się nad tym zastanawiam, widziałam nawet ślimak do noży dwustronnych, troche różnią się wyglądem link i zastanawiałam się czy warto.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.