Fatum, nawet z brojlerów drzazga kości może się wbić. Tzn w wersji surowej to są one na tyle elastyczne że nic nie powinno być, jednak gotowane kruszeją, stają się łamliwe i mogą sie rozwarstwiać na ostre dżazgi. W wersji surowej to czasem dostaje cały kadłub do zgryzienia. W gotowanej niby dotychczas nic się nie zdażyło ale wolę ograniczać ryzyko, a słyszałam o przypadkach gdzie wnętrze przewodu pokarmowego psa wyglądało jakby schował sie w nim jeż. Natomiast co do wypełnienia kasza jest ciężej strawna, musiała by dłużej sie gotować, w ogóle pies słabo trafi składniki roślinne, nie wytwarzają enzymów które mogły by dobrze celulozę. Co innego w naturze gdzie zjadają produkt roślinny z wnętrza żołądków zwierząt roślinożernych które takie enzymy posiadają i są one już nimi nadtrawione. Makaron ok, ale to biała mąka, praktycznie nic w sobie nie ma, jakoś nie mam do niego przekonania, choć czasem go podaję. Ogólnie do gotowanego przyjmuję zasadę wszystkiego po trochu, czyli różne źródła białka zwierzęcego (różny drób i wołowina, do tego najprostszy dostęp), a do ryżu dorzucam trochę płatków owsianych (choć niektóre źródła nie polecają) i płatków jęczmiennych. Starte warzywa. Gotowane traktuję jako przerywnik w żywieniu suchą karmą (nie mylić z marketówkami w których odpadów zwierzęcych co najwyżej 4% a reszta to konserwanty, polepszacze smakowe i zboża), tak by żołądek miał przyzwyczajony do różnych pokarmów. W ogóle zeszliśmy na mój tematyczny konik, wybaczcie kazdy ma swój odchył :grin: ale to raczej nie na temat :rolleyes: Andrzeju K, psiak jak najbardziej mieszkaniowy :smile: Pepo60 u mnie berneńczyk ale mam to samo, potrafi z każdą kurzą łapką lecieć od miski do pokoju na dywan i znowu biec po kolejną, to samo z kośćmi. No chyba że lato i drzwi na ogród otwarte to dostaje na dworze. Ale zszedł nam temat na psy, jeszcze nas mod pogoni :lol: A wracając do maszynki puki co męczę się z jej odkręceniem, bo zakrętka się kręci, ale razem ze śrubą, a ta niestety ma łeb grzybkowy, więc nie ma jak ją przytrzymać. To jeszcze dąłoby się przeżyć i jakoś obmyć, ale tak samo rączka tak dokęcona że nie da się odkręcić, a precież maszynkę po robocie trzeba móc jakoś wyczyścić w środku :rolleyes: Nic, kombinuję dalej :tongue: