To co napiszę może się wydać aż niewiarygodne ale opiszę kilka moich doświadczeń z lokalnymi (Irlandia): - 2 różnych rzeźników (dedykowane sklepy rzeźnickie, nie jakieśtam stoiska mięsne) nie wiedziało co to jest saletra/sól peklowa ani do czego służy - słonina (jeśli można tak wogóle nazwać ten centymetrowy pasek tłuszczu z grzbietu), podgardle, obrzynki tłuszczu są tu generalnie traktowane jako odpady, nikt tego ani nie trzyma na sklepie ani nie przetwarza - w sklepie agd sprzedawca na pytanie czy mają maszynki do mielenia mięsa zapytał, co to są maszynki do mielenia mięsa i do czego służą (!) - w którymśtam z kolei sklepie AGD, sprzedawca na pytanie o maszynkę do mielenia mięsa momentalnie przeszedł na język polski bo jak to powiedział "tylko nasi tu o to pytają" - pozostają jeszcze polskie sklepy mięsne ale ostatnio, w moim odczuciu, mają gorszą jakość mięsa - ceny im spadły ale za to z mięska często coś wycieka, jest poobsychane albo ewidentnie myte. a słoniny czy podgardla też tam nie kupię. nie mówiąc już o głowiźnie, podrobach, jelitach itd. itp. Znalazłem w końcu _jedną_ hurtownię mięsną zaopatrującą lokalne restauracje gdzie facet nie zareagował zdziwieniem na pytanie o tłuszcz. We czwartek maja dostawę mięsa i mam się tam wtedy przejść.