Witam,
nie czyta się tego jak powieść, nie mniej jest to ciekawa lektura. Najciekawsze, że jest to zbiór norm i procesów obowiązujących ponad 30 - 40 lat temu.
Nie doszukałem się tam żadnego E (pod warunkiem że w soli kuchennej nie ma żelazocyjanku potasu E536 co teraz jest nagminne).
Jest to zbór wymagań które były kiedyś jako obowiązujące wszystkich producentów - obecnie jest pełna dowolność w stosowaniu norm.
Konsekwencja jest taka że teraz w wędlinach mamy E w kilkunastu odsłonach o smaku już nie wspomnę.
Na forum jestem nowicjuszem, ale już w amatorskim zadymianiu raczej nie - już dziadkowi (nie mylić z Dziadkiem z forum) asystowałem w amatorskim przetwórstwie a mam swoje lata......
Reasumując, bardzo ciekawa i wartościowa lektura, nie tylko dla nowicjuszy. Po przeliczenia proporcji, do praktycznego zastosowania.
Uszanowania,
Waldemar