Po przeczytaniu wielu już informacji jestem pewny że stres przed ubojowy musi powodować u mnie wady mięsa. Wyprowadzenie tucznika pod "gołe niebo" do tego hałas szczekających psów, nowe otoczenie z pewnością powoduje dużo stresu. Następne świnio bicie zaplanuję inaczej, tz. tucznik już dzień wcześniej będzie czekał w tzw, transportówce bez karmienia, tylko woda do picia. A samo ogłuszenie też bez gonitwy po chlewni. Dam informację czy założenia pomogły i mięsko będzie prawidłowe. Bo szkoda tuczników z tradycyjnej hodowli karmionych paszami z własnego gospodarstwa marnować. Pozdrawiam. P.S. Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś sugestie proszę pisać.