Witam wszystkich. Postanowiłem spróbować moich sił z wędlinami nie wędzonymi (brak warunków). Aktualnie "robi się" kiełbasa palcówka. Mięso po pokrojeniu i przyprawieniu, leżało dwa dni w lodówce. Później nadziałem jelita i zawiesiłem w "kanciapie". Temperatura tam panująca to 19-20 stopni, przy aktualnej pogodzie (deszczowy tydzień) wilgotność waha się między 55 a 60%. Pomieszczenie jest dobrze wentylowane, kiełbasy wiszą bezpośrednio przy wentylacji mechanicznej nastawionej na maksa. Dziś po około 36h od zawieszenia, poczułem dziwny zapach, nie intensywny, również ciężki do zidentyfikowania czy to "zły czy dobry" zapach. W teorii dziś powinienem wrzucić ją do chłodnego miejsca (lodówka 10-11 stopni wilgotność około 35%), ale teraz mam wątpliwości czy nie powinna polecieć do śmietnika. Nie mam doświadczenia z kiełbasami (bawię się z schabem z którym problemów nie mam, ale też jest tak doprawiony że wątpię czy bym poczuł ze się psuje) więc nie wiem czy mam się już przejmować, czy na razie poczekać jak rozwinie się sytuacja. Wątpliwości podsycają jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze, doprawiłem ją mocno białym pieprzem, który dla mnie pachnie jak gó..., a przynajmniej tym zalatuje dla mnie i nie wiem czy jej zapach nie działa na mnie alarmująco. W czasie gotowanie to nie problem bo wszystko się miesza i nie czuje tego. Druga sprawa to to że kompletnie zapomniałem dodać czosnku (a powinno pójść z pół główki na 3 kilo mięsa) no i w teorii czosnek pomaga w konserwowaniu/zabijaniu drobnoustrojów. Więc może jego brak dyskwalifikuje kiełbasę. A może całkowicie się mylę i powinienem sobie darować cała ta zabawę. Co sądzicie?