Maxell Opublikowano 3 Kwietnia 2022 Zgłoś Udostępnij #1 Opublikowano 3 Kwietnia 2022 Historia maszynki do siekania mięsa Kiełbasy i kiełbaski, kiszki, kotlety, pierogi z mięsem, klopsy i pulpety. Wszystkie te wyroby kulinarne łączy główny składnik - siekane mięso. Właśnie siekane, a nie mielone, gdyż od najdawniejszych czasów mięso rozdrabniane było przez siekanie. Otóż mielenie polega na rozdrabnianiu twardych materiałów między dwiema powierzchniami trącymi, a taka sytuacja nie występuje w maszynce do mięsa. Natomiast zawsze był tam, nawet w najstarszych opisanych rozwiązaniach, nóż lub grupa noży. I właśnie te noże, jak przytoczony na wstępie siekacz, powodowały rozdrabnianie mięsa, czyli jego siekanie. Z kolei we współczesnych maszynkach również znajduje się nóż, tyle że obrotowy i o wielu ostrzach, który tnie (sieka) przeciskające się między nimi mięso. Określenie „maszynka do siekania mięsa" funkcjonowało do wybuchu II wojny światowej, a nawet jakiś czas po jej zakończeniu, gdy przekształciło się z niewiadomych przyczyn w „maszynkę do mielenia mięsa" lub prościej „maszynkę do mięsa". Ponieważ jednak omawiane są tutaj dawne urządzenia, dlatego zachowane zostanie dawne określenie.Wojciech Wielądko w książce „Kucharz doskonały" z 1786 r., wymieniając sprzęty niezbędne w kuchni, pisze „(...) siekacz, do siekania mięsa, tłustości, jarzyny etc. w kuchni jest potrzebny (...)".Nie wspomina jednak, jak taki siekacz wyglądał. A był to zapewne mały toporek, ciężki nóż tub tasak chociaż ta ostatnia nazwa weszła do użytku dopiero na początku XIX w. Rozdrabnianie mięsa w celu przygotowania posiłku dla kilku tub nawet kilkunastu osób nie było szczególnie uciążliwe. Szczególnie, że ci, których było stać na spożywanie mięsa, nie robili tego osobiście. Problemy zaczynały się wtedy, gdy rzemieślnik-wędliniarz musiał posiekać większą ilość mięsa.Usprawnienie tej czynności nastąpiło dopiero w pierwszej ćwierci XIX w. za sprawą pewnego niemieckiego barona. Był nim Karl Friedrich Christian Ludwig Freiherr Drais von Sauerbronn, bardziej znany jako Kart Drais - autor licznych wynalazków m.in. maszyny do pisania oraz prototypu roweru zwanego „laufmaschine" lub „draisine", od czego wzięła nazwę drezyna. Według przekazu był on również wynalazcą maszynki do siekania mięsa. Niestety jej budowa oraz zasada działania nie są znane. Zapewne było to spowodowane brakiem rozpowszechnienia tego wynalazku i to nie tylko w Niemczech, ale i sąsiedniej Anglii. Tam natomiast, jak przystało na ojczyznę maszyny parowej, urządzenia te zaczęto wykorzystywać do obróbki mięsa. Ówczesna prasa krajowa w 1825 r. pisała, że „(...) na rynku Smiethfietd rzeźnik pewny używa machinki parowej do siekania mięsa i nadziewania kiełbas; tym końcem drobniuchno posiekane mięso za pomocą korby i drążka ząbkowanego napycha się kończystą prassą w długie kiszki i tym sposobem wyrabiają się kiełbasy (...)". Jeszcze ponad ćwierć wieku później we Wrocławiu stosowano podobne rozwiązanie. Tam właśnie „(...) fabrykacja kiełbas i wszelkiego rodzaju wurstów tak wielkiego nabrała rozmiaru, że do niej zastosowano parę. Niedaleko Ringu u jednego rzeźnika znajduje się ta parowa kiełbas i kiełbasianych wyrobów fabryka, w której siekanie mięsa odbywa się jednem przejściem przez walec opatrzony ruchomemi nożami (...)". Była to jednak metoda przeznaczona do produkcji masowej.Dopiero na początku drugiej połowy XIX w. pojawiły się w Stanach Zjednoczonych pierwsze praktyczne projekty maszynek do siekania mięsa, ich budowa umożliwiała produkcję masową, a kraj ten przez kolejne pół wieku przodował w tej dziedzinie. Jednym z pierwszych wynalazców zajmującym się tą tematyką był Albert W. Hale, który 15.03.1859 r. uzyskał patent nr 23246. Budowa maszynki przedstawiona została na rycinie oraz oryginalnym rysunku z opisu patentowego (rys. 1). Jej żeliwny korpus składał się z dwóch części połączonych zawiasami, które po zamknięciu tworzyły dwie cylindryczne komory. W ich wnętrzu znajdowały się dwa żeliwne ślimaki zazębiające się spiralnymi rowkami na powierzchniach. Obrócenie korbą jednego z nich powodowało obrót drugiego, ale w przeciwnym kierunku. W dolnej części korpusu, między komorami i równolegle do ich osi, osadzony był długi nóż. Dodatkowo w każdej komorze wykonany był szereg równoległych żeberek. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment opisu działania maszynki, zamieszczony w jednej z polskich gazet z tamtego okresu: „(...) Maszynkę tę podczas roboty, przytwierdza się silnie do stołu lub deski, za pomocą śrub umocowanych do nóg, gdzie znajdują się odpowiednie roztwory. Po umocowaniu, rozdrabnianie mięsa uskutecznia się w ten sposób: że kraje się mięso na kawałki szerokości dłoni, a grubości średniego palca i wkłada się do roztworu maszynki ręką lewą, równocześnie obracając korbę ręką prawą. Mięso chwycone przez walce, dostaje się wtedy na nóż, który go rozdrabnia odpowiednio do żądania; im dłużej bowiem zatrzymujemy mięso w maszynce, ciągle obracając, tem będzie drobniej posiekane. W przeciągu godziny, można na maszynce tej zesiekać 30 funtów mięsa.Pomiędzy wieloma innemi tego rodzaju, maszynka ta osobliwie tem się wyróżnia, że ma tylko jeden nóż, który jako łatwo dający się wyjąć, z łatwością można poostrzyć; na jej zaletę, przemawia zaś i to jeszcze, że da się zawsze w czystości utrzymać i że jest nadzwyczaj trwałą (...)". Wspomniane wcześniej żeberka znajdujące się w komorach miały za zadanie zatrzymanie we wnętrzu maszynki ścięgien i żyłek.Nieco podobną w budowie maszynkę do siekania mięsa, ale odmienną w działaniu, wynalazł John G. Perry, na którą 2.08.1859 r. uzyskał patent nr 24953. Jej budowa przedstawiona jest na rysunku 2a. Podobnie jak w poprzednim przypadku tworzył ją dwuczęściowy żeliwny korpus z dwiema wewnętrznymi cylindrycznymi komorami. W jednej z nich umieszczony był obrotowy trzpień, na którym znajdował się szereg równoległych noży krążkowych. Mogły one mieć kształt okrągły, sześcio- lub ośmiokątny. W drugiej komorze znajdował się obrotowy żeliwny walec z trzema rzędami pazurków spiralnie rozmieszczonymi na jego powierzchni. Obrót obu elementów był możliwy dzięki korbie i małej przekładni zębatej, a obracający się walec z pazurkami podawał mięso na obracające się noże. Dodatkowo pazurki miały za zadanie wyciągać kawałki mięsa z pomiędzy noży. W dolnej części korpusu znajdował się otwór, którym posiekane mięso wydostawało się na zewnątrz.Po skończonej pracy maszynkę można było łatwo rozebrać i umyć, a w razie konieczności - po usunięciu z trzpienia - naostrzyć noże.Opisane wyżej maszynki bardzo szybko trafiły na rynek europejski, a właściwie angielski, skąd rozprowadzane były do innych krajów jako angielskie. Jedna z takich maszynek już w styczniu 1860 r. sprowadzona została jako model przez Rządową Fabrykę Machin na Solcu w Warszawie. Tam odbyła się również publiczna prezentacja jej działania, której efekt został przyjęty z uznaniem.W prasie warszawskiej określona została jako „(...) mała lecz nader dowcipnie obmyślona i nadzwyczajnie uproszczona machina do wyrabiania kiełbas, salcesonów, kotletów, klopsów, kołdunów i innych tym podobnych, a z siekanego mięsa przyrządzanych potraw (...)", a ponadto „(...) przekonaliśmy się dowodnie, że czynność która w naszych kuchniach robiąc wiele zachodu i hałasu, wymaga częstokroć kilko-godzinnej pracy ręcznej; za pomocą rzeczonego przyrządu, może być cicho, czysto i dokładnie w przeciągu kilkunastu minut uskutecznioną (...)".Fabryka na Solcu nie uruchomiła produkcji maszynek, ale ta niezamierzona reklama spowodowała, że w tatach 60. XIX w. znani kupcy warszawscy zaopatrzyli swoje sklepy w te urządzenia. Skład główny Braci Lesser oferował „maszynki angielskie do siekania mięsa na kotlety", magazyn Ft. J. Grabowskiego - „maszynki do siekania mięsa, do fabryk wędlin i zakładów restauracyjnych", a magazyn wyrobów żelaznych i stalowych W. Geyera oraz skład towarów żelaznych Braci Geneti - „maszynki do siekania mięsa". Natomiast pod koniec lat 60.Fabryka Wyrobów Stalowych i Nożowniczych Augusta Kobylańskiego (d. Samuela Gerlacha) w Warszawie oferowała maszynki własnej produkcji. Jednak wobec dużej dostępności urządzeń importowanych prawdopodobnie nie cieszyły się one zainteresowaniem.Gdy w tym czasie na ziemiach polskich problemem znacznej części mieszkańców było to, co włożyć do garnka, po drugiej stronie oceanu trwał festiwal wynalazków. Wspomniany już J. G. Perry zaproponował nowe rozwiązanie (zapewne zainspirowane wcześniejszym wynalazkiem Hale'a), które upraszczało dotychczasowe konstrukcje maszynek do siekania i wytyczało nowy kierunek w ich budowie. Rozwiązanie to, na które 5.07.1864 r. uzyskał patent nr 43427, przedstawione jest na rysunku 2b. Znany już z poprzednich konstrukcji dwuczęściowy żeliwny korpus po złożeniu tworzył wewnątrz tym razem pojedynczą cylindryczną komorę. Umieszczony był w niej obrotowy żeliwny walec (ślimak) ze spiralnymi rowkami na powierzchni. W dolnej części korpusu, pod walcem i wzdłuż niego, znajdowała się ramka z równolegle ustawionymi nożami.Z kolei w górnej części korpusu znajdowały się spiralne rowki ułatwiające prowadzenie mięsa podczas obrotu ślimaka. Dodatkowym ułatwieniem podczas mycia i przechowywania było ruchome mocowanie - na jaskółczy ogon - korpusu do podstawy. Autorem kolejnego rozwiązania (przedstawionego na rys. 3) był James L. Haven, który 22.01.1867 r. uzyskał patent nr 61424. Dwuczęściowy żeliwny korpus po złożeniu tworzył wewnątrz cylindryczną komorę, w której umieszczony był obrotowy żeliwny walec z dwoma rzędami pazurków spiralnie rozmieszczonymi na jego powierzchni (podobnie jak w patencie Perry’ego). Jednak tutaj elementem tnącym mięso były dwa szeregi niewielkich noży. Umieszczone były one po przeciwnych stronach żeliwnego walca, ale tak, że jeden szereg znajdował się w dolnej części korpusu, a drugi w górnej. Takie ich rozmieszczenie powodowało, że podczas jednego obrotu walca zawartość maszynki dwukrotnie przechodziła przez noże.Oryginalne maszynki amerykańskie produkowane były przez firmę James L. Haven & Co. w dwóch wariantach: z nożami ze stali hartowanej oraz z nożami ze stali zwykłej. W pierwszym wariancie oferowane były w trzech wielkościach, zależnych od łącznej ilości noży (20,24 lub 32), a w drugim wariancie w czterech wielkościach (16,20, 24 lub 32 noży). Z ogłoszeń prasowych można dowiedzieć się, że cena tych ostatnich na polskim rynku w latach 80. XIX w. wynosiła 4,5,6 lub 7 rubli.Opisany typ maszynki na blisko 20 lat zdominował rynek. Miała stosunkowo niewielkie wymiary i wagę w porównaniu z wcześniej opisanymi maszynkami. Najważniejsze jednak, że mimo dużej ilości noży, można było w prosty sposób je wyjąć, umyć i w razie potrzeby naostrzyć. W późniejszym okresie pojawiło się wiele odmian tego rozwiązania, które jednak nie tylko miały na celu poprawę funkcjonalności, a głównie obejście zastrzeżeń patentowych. Maszynki te posiadały odmienne usytuowanie wylotu posiekanego mięsa lub wylot umożliwiał bezpośrednie wytwarzanie kiełbas. Wprowadzenie emaliowania wnętrza korpusu (walec z pazurkami nie mógł być emaliowany ze względu na zbyt małą odległość między nimi) poprawiało jakość produktu oraz utrzymanie maszynki w czystości.Prawdziwą rewolucję wprowadziły jednak dopiero rozwiązania, które zaproponował inny amerykański wynalazca - John G. Baker.W zarejestrowanym przez niego 30.01.1883 r. patencie nr 271398, korpus maszynki, w odróżnieniu od dotychczas znanych, był jednoczęściowy. Jego wewnętrzna powierzchnia miała wzdłużne rowki zakończone ostrymi uskokami, o które zgniatała się substancja. W korpusie znajdował się obrotowy ślimak, na którego końcu znajdował się obrotowy nóż z czterema ostrzami oraz sitko, przez które przeciskał się siekany materiał. Mechanizm ten stał się podstawą kolejnego rozwiązania opracowanego przez tego samego wynalazcę - znanej wszystkim maszynki do siekania mięsa, na który 13.04.1886 r. uzyskał patent nr 339833, a szczegóły jej konstrukcji przedstawione zostały na rysunku 4. Oba patenty zakupiła firma „Enterprise Manufacturing Company" z Filadelfii, gdzie na ich podstawie opracowany został podstawowy typoszereg maszynek, podzielony na dwie grupy. Poszczególne maszynki różniły się nie tylko wielkością (ciężarem), ale przede wszystkim wydajnością, i tak w grupie maszynek do użytku domowego (przykręcanych imadełkiem do blatu kuchennego) produkowane były trzy rodzaje: nr 5, nr 10 i nr 20, które miały wydajność 1,5; 3 oraz 4 funty mięsa wieprzowego na minutę (1 funt = 0,454 kg). Jako ciekawostkę można podać, że ten typ maszynki nagrodzony został srebrnym medalem na Wystawie Światowej w Paryżu w 1889 r. Ponadto maszynka nr 10 została zatwierdzona do użytku przez departament medyczny armii Stanów Zjednoczonych. W grupie maszynek dla zakładów usługowych np. hoteli, restauracji, rzeźników itp. (bez imadełka, na 4 nóżkach, mocowanych na stałe) dostępne były cztery rodzaje: nr 12, nr 22, nr 32 i nr 42, które miały wydajność 3,4,5 oraz 6 funtów mięsa na minutę. Wspomniana wyżej numeracja wielkości maszynek stosowana jest do dzisiaj. Bardzo ważną cechę tych maszynek była niewielka liczba elementów składowych, z których większość stanowiły odlewy żeliwne. Dla uzyskania wysokiej jakości produktu i łatwiejszego utrzymania czystości były one pocynowane. Z kolei dla łatwiejszego obracania się ślimaka, w miejscu jego styku z korpusem znajdowało się niewielkie łożysko ślizgowe w postaci tulejki z brązu fosforowego. Prócz wymienionego wyżej, dzisiaj klasycznego typu maszynek, wytwórnia produkowała jeszcze wiele innych ich rodzajów. Wśród nich opatentowaną w 1888 r. maszynkę z obrotowym nożem mocowanym na zewnątrz korpusu. Do każdej z nich dołączane były trzy wymienne noże (o 3, 9,15 ostrzach) oraz tarka, przeznaczone do rozdrabniania innego rodzaju materiału. Produkowane były również specjalne maszynki do przecierania gotowanych produktów. Miały one uproszczoną, dwuczęściową budowę i były przeznaczone dla inwalidów, osób cierpiących na niestrawność oraz mających problemy stomatologiczne. Osobną grupę stanowiły maszynki, a właściwie maszyny do siekania, przeznaczone dla zakładów wędliniarsko-masarskich. Wszystkie maszynki oferowane były pod marką handlową „Enterprise" oraz „Tinned", czym zapewne nawiązywano do pocynowanej powierzchni maszynki. W tym czasie jeden z warszawskich składów towarów żelaznych Juliana Felsza oferował maszynki do siekania mięsa, oryginalne amerykańskie „Enterprise" w cenie od 3 do 25 rubli.Pod koniec XIX w. firma „Enterprise Mfg. Co." praktycznie zdominowała rynek amerykański i kanadyjski w zakresie produkcji maszynek do mięsa. Nie oznacza to jednak, że nie miała konkurencji. Na rysunku 5 przedstawione zostały barwne reklamy maszynek firm „Enterprise" i głównego konkurenta „Landers, Frary & Clark". Firma „Enterprise" miała wydatny wpływ na rozpowszechnienie się maszynek na rynku europejskim, a przyczynił się pośrednio do tego niemiecki przemysłowiec Alexander von der Nahmer. W1885 r.założył on w Remscheid przedsiębiorstwo metalurgiczno-maszynowe „Alexanderwerk". Będąc w Stanach Zjednoczonych poszukiwał wyrobów, które mógłby wytwarzać w swojej fabryce i natrafił na produkty wspomnianej firmy. W drugiej połowie lat 80., po uzgodnieniu wszelkich problemów prawnych (prawdopodobnie zakupiona została licencja) pierwszym wyrobem nowej fabryki była maszynka do siekania mięsa. Dla podkreślenia pochodzenia, na korpusie każdej maszynki, oprócz nazwy wytwórcy, znajdował się także odlany napis „American System".Podczas, gdy wyroby firmy „Alexanderwerk" przebojem zdobywały rynki kolejnych krajów europejskich, na ziemiach polskich podejmowane były nieśmiałe próby uruchomienia produkcji rodzimej.Jedną z pierwszych lub - jak się reklamowała - „pierwszą fabryką w kraju i Cesarstwie maszynek do siekania mięsa" były Zakłady „Metalurgia" Ch. A. Graux i S-ka - Odlewnia żelaza, metali, fabryka armatur, emaliernia, warsztaty mechaniczne i galwaniczne w Częstochowie. Odlewnię założył August Peltzer, belgijski przemysłowiec branży tekstylnej i założyciel „Towarzystwa Akcyjnego Przemysłu Włókienniczego" w Częstochowie. W 1906 r. właścicielem odlewni został jego zięć Charles Graux, który rozszerzył asortyment o wyroby przeznaczone dla gospodarstwa domowego. Na „Wystawie Przemysłu i Rolnictwa" w Częstochowie w 1909 r., właśnie „za wyrób naczyń żelaznych emaliowanych, maszynek do mięsa, oraz zarządzenie fabryki" sędziowie przyznali „Metalurgii" złoty medal. Jednak z powodu tragicznego zdarzenia, jakie miało miejsce w czerwcu 1910 r. (zabójstwo dyrektora handlowego), zakłady zostały zamknięte przez właściciela i nigdy ponownie nie zostały uruchomione.Również w pierwszych latach XX w. maszynki produkowała odlewnia żelaza „Radom" (bardziej znana jako „Stelman i Goldblum") w Glinicach pod Radomiem. Niestety nie wiadomo od kiedy, a ponadto na początku 1907 r. produkcja ta została wstrzymana „(...) z powodu skasowania oddziału wyrabiającego maszynki do siekania mięsa, na czem fabryka ponosiła straty, wydalono 40 robotników (...)".W Warszawie w 1904 r. „Pierwsza Specjalna Fabryka Maszyn i Narzędzi Rzeźniczych", której właścicielem był Fritz Fürle, oferowała „maszyny do krajania mięsa". Przypuszczalnie jednak nie była to fabryka, a tylko dom handlowy, który już od 1896 r. oferował „kiszki i narzędzia rzeźnicze" oraz możliwość reperacji takich narzędzi we własnym warsztacie. Jednak na początku XX w. firma zmieniła lokalizację i nazwę na fabrykę, a ok. 1910 r. zlikwidowała działalność w Warszawie i pojawiła się w Szczecinie, jako firma oferująca taki sam asortyment dla rzemiosła. W tym samym okresie były jednak w Warszawie warsztaty mechaniczne, które wśród różnego asortymentu wytwarzały podobne urządzenia. Najeżał do nich zakład mechaniczno-tokarski Adolfa Steinke oferujący „maszyny do siekania mięsa, szpryce do kiełbas", a także założony w 1904 r. zakład mechaniczny Alfonsa Strausa (przekształcony później w „Fabrykę Maszyn Rzeźnickich") oferujący „maszynki do siekania i krajania mięsa".Nie istniała natomiast żadna wytwórnia maszynek domowego użytku. Poszukujący takie urządzenia zdani byli więc wyłącznie na wyroby importowane, a oferta była duża. Dlatego kupcy prześcigali się, zwłaszcza w okresach przedświątecznych, w różnego rodzaju wyprzedażach oraz intensywnej reklamie. Przykładem tej ostatniej może być przedstawiona na rysunku 6 wierszowana reklama towarów z magazynu Emila Trepte, który oferował omawiane już maszynki „Enterprise". Dostępne były również maszynki „Alexanderwerk", a także szwedzkiej firmy „Husqvarna" (9 typów), której głównym przedstawicielem był warszawski dom handlowy „Krzysztof Brun i Syn". Mogłoby się wydawać, że przyczyną tego był brak odlewni reprezentujących wystarczająco wysoki poziom techniki. Ale nie było to zgodne z rzeczywistością. Nawet po odzyskaniu niepodbiegłości nie powstała żadna wytwórnia maszynek do siekania mięsa. Do uruchomienia takiej produkcji nie zachęcała również umowa handlowa polsko-czechosłowacka z 23.04.1925 r. Zgodnie z nią stawka polskiej taryfy celnej na maszynki do mięsa o wadze do 3 kilogramów, a więc maszynki domowe, obniżona została o 10%. W efekcie tego nastąpił masowy import czechosłowackich maszynek z firmy „Moravia".Dopiero w 1927 r. Fabryka Naczyń Emaliowanych „Olkusz", w swoim oddziale - Zakładach „Ideal" w Wolbromiu – rozpoczęła seryjną produkcję maszynek do siekania mięsa. Produkowanych było pięć rodzajów maszynek: lekkie - nr 5, nr 8, nr 10 oraz ciężkie - nr 22, nr 32. Na rysunku 7 przedstawione są główne rodzaje maszynek „ Ideal". Wszystkie maszynki były dwukrotnie cynowane. Maszynki lekkie miały korbę i mocowane były do stołu imadełkiem. Maszynki ciężkie mocowane były do stołu wkrętami przechodzącymi przez cztery nóżki (maszynka nr 22 na życzenie mogła być mocowana imadełkiem). Ponadto maszynka nr 22 miała korbę, a nr 32 - koło zamachowe (na życzenie korbę). Noże do maszynek lekkich były odlane ze staliwa, natomiast do ciężkich były stalowymi odkuwkami. Oferowane maszynki lekkie były maszynkami uniwersalnymi (tzw. kombinowanymi) i umożliwiały rozdrabnianie nie tylko mięsa, ale również innych produktów. Można było bowiem do zestawu podstawowego dokupić dodatkowe zestawy części: do mielenia (bułki, kawy, cukru, pieprzu, maku, kaszy itp.), do tarcia (migdałów, orzechów, czekolady itp.) oraz do wyciskania soku z owoców. Ciekawostką związaną z maszynkami lekkimi było opatentowane (patent nr 22495z 26.11.1935 r.) mocowanie korby do ślimaka bez użycia śruby, co pokazane zostało na rysunku 8. Było to możliwe dzięki specjalnemu ukształtowaniu korpusu, gdzie umieszczany był kołnierz korby. Po złożeniu pozostałych elementów maszynki i zamocowaniu pierścienia całość była gotowa do pracy. Dzięki temu wyeliminowane zostało wycieranie się otworu pod śrubę mocującą, a tym samym niestabilne mocowanie korby na ślimaku. Inną ciekawostką związaną z tym modelem maszynki jest fakt, że odlewy do nich wykonywane były w Fabryce Maszyn i Odlewni Żelaza „Edmund Schmeja" w Białej. Było to zapewne związane z przejściowymi trudnościami we własnej odlewni i stąd wystąpiła konieczność zamówienia odlewów u innego wytwórcy.I przypuszczalnie na tym zakończyłby się w Polsce rozwój przemysłu maszynek do siekania mięsa, gdyby nie kryzys gospodarczy, który pojawił się w tatach 30. Najbardziej odczuły go duże przedsiębiorstwa przetwarzające surowce i wytwarzające dobra inwestycyjne. By chociaż częściowo zrekompensować sobie niekorzystną sytuację zaczęły wytwarzać przedmioty drobniejsze lub codziennego użytku. Jednym z pierwszych było Tow. Starachowickich Zakładów Górniczych, które ok. 1930 r. – obok drewnianych drzwi i szprych do kół, szlifierek, młotków pneumatycznych - rozpoczęło produkcję maszynek do mięsa (rys. 9). Były to maszynki lekkie i miały dobrą opinię, jak ta zamieszczona w jednym z czasopism branżowych: „(...) świetne maszynki do mielenia mięsa „Starachowice", które nie tylko dorównują najlepszym fabrykatom zagranicznym, ale je nawet przewyższają, tak, że publiczność, zapoznawszy się raz z wyrobami starachowickiemi, stanowczo już potem najlepsze nawet wyroby zagraniczne odrzuca (...)". Również handlowcy, którzy do tej pory oferowali maszynki importowane, przerzucili się na wyroby tej fabryki, jak np. wspomniany już „K. Brun i Syn". Na początku lat 30. XX w. do grona polskich wytwórni maszynek dołączyły inne duże firmy: „Widzewska Manufaktura" S. A. w Łodzi oraz M. Adler i J. Panowski, S-ka z o. o. - Odlewnia Żelaza i Fabryka Maszyn „Huta Pawła" w Żorach. Nieco później w tej grupie znalazła się „Huta Blachownia" z Częstochowy, wytwarzająca maszynki lekkie i ciężkie pod marką handlową „Modos". W wyniku tak dużej oferty przemysłu krajowego prawie całkowicie zlikwidowana została obca konkurencja, głównie szwedzka i czechosłowacka. Wszystkie wymienione wyżej fabryki dysponowały własnymi odlewniami żeliwa, więc nie miały problemu z produkcją części składowych i zamiennych do maszynek. Prócz nich w tatach 30. czynne były jeszcze trzy małe wytwórnie: „Brakong", „Braland" i „Trancilo" - wszystkie z Częstochowy.Kolejne lata nie wniosły żadnych nowych rozwiązań do konstrukcji maszynek do mięsa, które były oparte na podstawowym modelu „Enterprise". Wprawdzie pojawiały się próby wprowadzania drobnych usprawnień, ale nie zawsze były one wdrażane. Przykładem tego może być propozycja wytwórni „Trancilo", która w 1938 r. zgłosiła projekt polegający na ułożyskowaniu ślimaka w maszynkach łożyskiem kulkowym. Uzyskał on patent nr 30890, ale ponieważ udzielony został w 1942 r., nie spotkał się z zainteresowaniem. A zatem konstrukcję tę można uważać za skończoną.Można więc powiedzieć, że rozwiązania, które zapoczątkował Karl Drais, a praktycznie dokończył John Baker, znakomicie sprawdziły się w praktyce, i dopiero to stwierdzenie upoważnia do zakończenia historii urządzenia, które od 200 lat odgrywa doniosłą rolę w procesie żywienia ludności, a od 130 lat jest jednym z podstawowych elementów wyposażenia kuchni. Autor: Marek Skowron Cytuj „Wszyscy uważają, że czegoś nie da się zrobić. Aż przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da. I on właśnie to robi” A. Einstein Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/19065-historia-maszynki-do-siekania-mi%C4%99sa/ Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
EAnna Opublikowano 4 Kwietnia 2022 Zgłoś Udostępnij #2 Opublikowano 4 Kwietnia 2022 W nawiązaniu do powyższego, interesującego artykułu dodam, że widziałam na rycinie starej książki duży, ręczny siekacz do mięsa.Obsługiwany był przez dwie osoby na zasadzie moja-Twoja Był to nóż w kształcie kołyski, oprawiony w dwa solidne uchwyty po obu stronach.Mięso siekane było na dużym klocu masarskim.Do dzisiaj można kupić na starociach małą wersję takiej kołyski, używaną do siekania natki pietruszki itp.Taki siekacz do mięsa wygląda jak o wiele większa wersja poniższego: Cytuj Pozdrawiam, EAnna Układy symbiotyczne należy starannie pielęgnować, bowiem nic nie jest wieczne. EAnna "Kto chce się rozwijać, musi wpierw nauczyć się wątpić, gdyż wątpliwość ducha prowadzi do odkrycia prawdy." Arystoteles Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/19065-historia-maszynki-do-siekania-mi%C4%99sa/#findComment-760646 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.