Witam ponownie Wszystkich! Ukończyłem produkcję swojej szynki! Co więcej, próbowałem ją i żyję, a nawet jestem zdrowy :grin: Po trzech dobach od przeprowadzonych - z pozytywnym skutkiem -doświadczeń na sobie, przetestowałem szyneczkę na żonie. Również żyje i jest zdrowa. Brak jadu kiełbasianego, salmonelli i innych tego typu wytworów, toteż teściowa się nie załapie :devil: A co do szyneczki (całego udźca), to wyszedł dość ciekawie. Nie powiem ekstra, bo moja coppa była lepsza. Proces produkcji daleki był od doskonałości, z uwagi na niemożność utrzymania, w warunkach domowych, wymaganych temperatur i wilgotności jednocześnie. W trakcie dojrzewania, udziec obrastał pleśnią i to nie tylko tą białą :blush: W związku z tym, na przestrzeni tych 9 miesięcy, musiałem go kilka razy przemywać w wodzie z solą. Dwa razy podwędzałem go po kilka godzin, zimnym dymem, przez co nabrał pięknego koloru. Przy końcu dojrzewania, juz w październiku, szyneczka wyglądała - delikatnie mówiąc nieciekawie :blush: toteż oskrobałem ją z pleśni, obmyłem w solance i dla bezpieczeństwa podwędziłem kilka godzin ciepłym dymem. Wygląd uzyskała śliczny i apetyczny. W smaku jest dość ciekawa, przypomina szynki surowe, ale nie jest błyszcząca. Jest troszkę twardawa, ale może dlatego, że to wierzchnia warstwa, no i trudno ją ukroić tak delikatnie, jak robia to fachowcy. Zobaczę jak będzie wyglądała i smakowała bliżej środka, o czym Was powiadomię.