Witam wszystkich bardzo serdecznie. Wprawdzie zarejestrowany jestem na stronie już od dłuższego czasu , to prawie nie odzywałem się. Moje wizyty związane były z czytaniem i porównywaniem tego co robię do tego co na forum . Najpierw się przedstawię bo do tej pory tego nie uczyniłem. Otóż jestem emerytem i właściwie cała moja praca zawodowa związana była z branżą zawartą w nicku. Byłem, jak to obecnie nazywają logistykiem a i kierowcą i na samochodach /około 40 tonowych/ wykręciłem ponad milion kilometrów po Polsce i Europie. Z domowym wyrobem wędlin zetknąłem się już w dzieciństwie. Mój tato oprócz innych zajęć trudnił się też usługowym ubojem zwierząt gospodarskich wraz z wyrobem wędlin .Czynił to właściwie na obszarze trzech sąsiadujących ze sobą wsi .Zapłatą za usługę były w jego przypadku głównie mięso i jego przetwory. W miarę jak dorastałem ,często jako pomocnik uczestniczyłem w tego typu pracach. Moje , takie naprawdę samodzielne dymienie rozpoczęło się dopiero w 1989 roku , a było to tak: tydzień po świętach wielkanocnych przejeżdżałem jedną z dróg na słabo zaludnionym terenie w Bieszczadach. W pewnym momencie do kabiny samochodu wpadł zapach który będę odtwarzał dopóty mi sił starczy. Dodam , bo to ważne – byłem wtedy bardzo głodny. Zatrzymałem się , wycofałem do miejsca skąd dochodził smakowity zapach i wdałem się w rozmowę z jego sprawcą. Otóż okazało się , że pan w moim wieku ,wędził w beczce przykrytej dwoma deskami i starym płaszczem, ustawionej na pustakach , zamarynowane jak mówił – boczek,karczek i szynkę. Marynowanie według niego polegało na moczeniu w solance z dodatkiem liści laurowych ,pieprzu i ziela angielskiego. Pytam , czym to trzeba palić a on mówi , że w jego miejscowości od niepamiętnych czasów wędzi się tylko suchą olchą i mokrym bukiem. Wędzenie wykonywał na święta , które on obchodził 2 tygodnie później niż ja. Poczęstował mnie takim ciepłym /widział jak się śliniłem/.Przepraszam za długi tekst . Nie wiem czy tak można. Jak nie to proszę usunąć. Dodam tylko / a był to poniedziałek/,że już w sobotę w wypalonej beczce wędziłem na działce ROD boczek i trwa to do dziś. A dzięki stronce wykorzystuję szynkowar i robię próby z wędlinami dojrzewającymi. Serdecznie pozdrawiam