Dla przypomnienia, chodzi o:
http://www.wyroby-domowe.pl/nadziewarka-pionowa-22litra-p-412.html
Dzisiaj przyszedł wreszcie czas na wypróbowanie sprzętu. W planach była: szynkowa parzona oraz cienka chuda wg Dziadka.
W czasie nadziewania wyszło, niestety kilka uchybień, które - mam taką nadzieję - okażą się asumptem do skorygowania niektórych zastosowanych rozwiązań.
1. Obejma do mocowania lejka. Przyznam, że zaraz po rozpakowaniu, ten praktycznie jedyny plastikowy element, obudził we mnie sporo wątpliwości. Jakoś nie pasowało mi zastosowanie PCV przy tak porządnej konstrukcji. Życie pokazało, że obawy nie były bezzasadne. Po dwóch batonach szynkowej, nakrętka pękła, całkowicie uniemożliwiając dalszą pracę. Wg mnie ten element NIE MOŻE BYĆ z innego materiału, niż metal.
2. Mocowanie do blatu. Niby wygląda na przemyślane, ale znów życie weryfikuje. Złapanie nadziewarki wyłącznie przy pomocy przewidzianego konstrukcyjnie mocowania, jest wg mnie niewystarczające. Konieczna okazała się pomoc w postaci dodatkowego ścisku przytrzymującego drugą z trzech nóżek.
Druga sprawa związana z mocowaniem: zastosowany system ergonomicznie wymusza przymocowanie nadziewarki raczej na rogu blatu. Konsekwencją tego jest mocne ograniczenie obszaru roboczego, gdyż wylot z lejka jest praktycznie kilka centymetrów od krawędzi blatu. Może warto pomyśleć, aby przy takim mocowaniu wylot lejka był bardziej "na stół"?
3. Dobrym pomyłem byłoby również wg mnie wydłużenie o 1 - 1,5 cm wylotu z cylindra. Gwintowany nypelek jest chyba zbyt blisko jednej z nóżek, co utrudnia mocowanie lejków. Mając w perspektywie zmianę nakrętki mocującej na metalową, czyli grubszą, postulat ten jeszcze bardziej chyba nabiera mocy.
4. Listwa zębata. A właściwie jej wykończenie. Nieogratowane krawędzie i narożniki potrafią skutecznie wzmocnić tak pożądane czerwone wybarwienie wsadu. Ja już to wiem :-).
Na plus:
1. Wspominał ktoś w wątku o tej nadziewarce o wątpliwym zabezpieczeniu uchwytu tłoka przed wysunięciem się z cylindra. W mojej opinii są to zupełnie niepotrzebne "strachy". "Wąsy" doskonale spełniają swoje zadanie.
2. Chyba Pis67 (jeśli się mylę - przepraszam) pisał o obawach w związku z brakiem przekładni. Wątpiących zatem uspokajam: choć przełożenie jest 1:1, nie ma żadnego problemu z nadziewaniem. Nie ma mowy o wkładaniu jakiejś niesamowitej siły do poruszenia tłoka. Wszystko idzie gładko, a włożona w kręcenie korbą siła jest taka, jakiej się spodziewamy użyć.
Reasumując: za te pieniądze, bardzo rozsądna alternatywa. Gruby, stabilny cylinder, dobra przekładnia, wystarczający na amatorskie potrzeby zestaw lejków, sprawnie działające odpowietrzenie, i przede wszystkim jakość stali, to niewątpliwe zalety tej nadziewarki. A wspomniane minusy - cóż, na tyle łatwe do usunięcia, że nie powinny mieć wpływu na ew. decyzję o zakupie. Ja w każdym razie nie żałuję.
I jeszcze słówko do Mirka:
Mam nadzieję, że te kilka słów odbierzesz tylko jako przyczynek do usprawnienia urządzenia, a nie jako wytykanie i wyśmiewanie. Od tego drugiego jestem jak najdalszy.
PS. Nadziewanie dokończyłem dotychczas używanym "chińczykiem" za 69,99 zł :-). Nakrętki mocującej o takim gwincie nie udało mi się na szybko kupić ani w hydraulicznym, ani w "nierdzewce".