Hmmm... Bóg patrząc na grzeszną Ziemię zauważył zły stosunek społeczeństwa do lekarzy. Chcąc podnieść reputację całego personelu medycznego, zszedł był na Ziemię i zatrudnił się jako lekarz w przychodni rejonowej. Pierwszy dzień pracy, siedzi w izbie przyjęć, przywożą mu sparaliżowanego chorego. Bóg wstaje, kładzie choremu na głowę swoje dłonie i mówi: - Wstań i idź! Chory wstaje, wychodzi na korytarz. Na korytarzu tłum oczekujących, wszyscy pytają: - No i jak nowy doktor? - Łazęga nie doktor, nawet ciśnienia nie zmierzył. Matematyczka chwali się koleżance, że umówiła się przez net na wieczór z fantastycznym facetem. Wiek, stan konta, ”rozmiar” - wszystko idealne. Na drugi dzień koleżanka pyta, jak było. - Daj spokój, szkoda nawet gadać ... To były liczby urojone. Ojciec odbiera pociechę z przedszkola. Nagle zwraca się do opiekunki: - Proszę pani, ale to nie moje dziecko! - A co za różnica i tak pan je tu jutro przyprowadzi. Egzamin na prawo jazdy. - Niech pan sobie wyobrazi, że jedzie pan dwuosobowym samochodem. Widzi pan przy szosie trzy osoby machające rękami. Kogo pan podwiezie: pańskiego dyrektora, staruszkę, czy piękną dziewczynę? - Nikogo. Oddam kluczyki dyrektorowi, żeby podwiózł staruszkę, a sam zostanę z dziewczyną! Na spacerniaku we więzieniu w Białołęce rozmawia dwóch osadzonych: - Stefan, ależ u was w pawilonie wczoraj wrzaski były. Kuźwa, kto się tak darł? - Otóż, Klaudiuszu, zrobili my wczoraj taki skecz. Wzięli my jednego nowego, zdjęli my mu majtasy. Potem nagięli my łacno gostka i przystawili my jego dupę do celi homosiów - gwałcicieli. Drzwi leciutko uchylone... - I co, młody się tak darł? - Nie... Istotą skeczu jest szybkie zamknięcie w drzwi w odpowiednim momencie.