Wykonałem pierwszą w życiu kiełbaskę akurat "krakowską", odchyłem od przepisu było mniej tłuszczu i ogólnie przyprawy też tak zachowawczo sypałem -żeby nie przedobrzyć, ale do rzeczy... -trzy dni peklowania, 12h nadziana w osłonkach 5,5cm w lodówce, 2h suszenia (40st) i 4,5h wędzenia (55st), parzenie 6o min w (75st) i później studzenie. Po wystudzeniu wydawała się w pół surowa więc ją jeszcze raz do wędzarni i suszenie j/w, wędzenie j/w przez 4h po czym podniosłem temperaturę do przedziału 100 - 120 st i tak przez 1,5h. Efekt... - jak dla mnie rewelacja, smakowo podobna do grillowanej "wiejskiej". W związku z taką temperaturą czy nie przedobrzyłem czegoś i jak długo można ją przechowywać bez zagrożenia popsucia. Moje obawy płyną z stąd że w wszelkich przepisach po parzeniu stosuje się już tylko wędzenie dymem ciepłym i zimnym i nie ma mowy o surowiźnie a wykluczam przekłamania pomiaru temperatury. Czy macie jakieś sugestie co do następnego wędzenia aby efekt był porównywany z tym wyżej opisanym i jakie znaczenie w czasie wędzenia ma temperatura?