Skocz do zawartości

Miriam

Użytkownicy
  • Postów

    53
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Miriam

  1. Nie potrafię określić czy fermentacja była mlekowa czy octowa :blush: , ale zaczyn pachniał przyjemnie i raczej nie jak ocet.
  2. przemku1978 dzięki za słowa otuchy i szczegółowe informacje o zakwasie. Trochę mi się rozjaśniło w głowie :wink:. Pewnie jeszcze przede mną nie jedna próba, bo nie zamierzam się poddać :grin: Niestety, chudziaku, ciasta nie odłożyłam, bo myślałam, że fermentacja całkiem ustała, ale mam w lodówce połowę zrobionego zakwasu, bo było go ok. 400 g, a użyłam 200. Jak go nakarmię, to się nada? madlinka, piękny chlebek! Jak nabiorę trochę wprawy, to poszukam tego przepisu i też taki upiekę :grin: :grin: :grin:. A na razie Ci pozazdroszczę :grin: :grin: :grin:
  3. No, właśnie :devil: Choć jak rósł jak szalony, to też mi coś nie pasowało - ktoś gdzieś wcześniej pisał, że zakwas może "sam się zeżreć".
  4. Oj, nie ma nic gorszego jak przechwalić :devil: Po trzecim dokarmieniu zaczyn kompletnie zamarł, nic nie urósł i nie bąbelkował, ale jak się powiedziało A... W piątek koło 16 zagniotłam chlebek,choć przyznam się, że stchórzyłam i dałam 300 g mąki żytniej zwykłej na 100 g żytniej razowej (a nie jak planowałam 200g), za to dodałam 100 g pszennej zwykłej. Podzieliłam na pół i do jednej części dodałam odrobinę drożdży- wielkości laskowego orzecha rozrobione w łyżce ciepłej wody. Chlebek z drożdżami ładnie szybko urósł, dodałam slonecznika, znów urósł, upiekłam i wyszedł bardzo dobry i w ogóle nie kwaśny. Zaś chlebek na samym zakwasie nie urósł w ogóle. Odstawiłam go, bo nie miałam pomysłu, gdzie go wyrzucić i dziś rano (po dwóch dniach!!!) stwierdziłam, że trochę urósł. Ok. 16 miał podwojoną objętość, więc zaryzykowałam i go upiekłam. Wyszedł upieczony, bez zakalca, tyle, że jest strasznie (strasznie!) kwaśny....
  5. Pokemonie, wyszedł Ci piękny chlebek :clap:. Też mam pierwsze próby za sobą, wszystkie 3 udane. Sposób na drożdżach jest nieskomplikowany i szybki i bardzo smaczny :grin:. Mam też za sobą pierwszą próbę z zakwasem, ale na razie to kompletna klapa :devil: Bardzo fajna jest mąka pszenna pełnoziarnista Lubelli, jak masz problemy z razową, to polecam. Jest na niej też bardzo prosty przepis, z którego korzystałam przy pierwszym chlebku - 5 dkg drożdży rozpuścić w ciepłej wodzie, 1 kg mąki, dwie łyżeczki soli, a dalej, jak opisałeś. Znalazłam gdzieś informację, że łyżeczka mąki ziemniaczanej poprawia trwałość chlebka (bena też pisała, że daje wodę spod ziemniaków), więc dodałam przy drugim podejściu, ale chlebek "zjadł się" zbyt szybko, żeby sprawdzić czy to prawda :grin:
  6. Nakarmiłam :wink:. Mam nadzieję, że mi przez noc z kamionki nie wylezie :devil:. Resztki schowam do lodówki Dziękuję i dobranoc.
  7. Chudziaku bardzo dziękuję za pomoc. Zrobię, jak napisałaś :grin: Poszły dwie porcje mąki - wczoraj rano i dzisiaj rano, zaczyn jak najbardziej żytni.
  8. Ja chyba jakaś głupia jestem.... :blush: albo śpiąca... Czyli tyle co mam (ok 120 g mąki + 120 g wody) to nawet będzie trochę za dużo? Czy chodzi o zaczyn ze 150-200 g mąki i mam jeszcze jutro dosypać? Czy jak tak urósł, to znaczy, że już jest gotowy, czy powinien postać jeszcze 2 dni?
  9. Pozazdrościłam Wam wspaniałych chlebków i po dwóch całkiem udanych próbach "drożdżowych" chciałabym upiec chleb na zakwasie. Nastawiłam zaczyn wg. przepisu kolegi Zbig3133: - ciąg dalszy - czwartego dnia wieczorem zagnieść ciasto... I mam pytanko - zaczęłam wczoraj od porcji 3 łyżek mąki (ok. 60g), wczoraj nie wiele się działo, dziś rano dodałam taką samą porcję i zaczyn oszalał, urósł prawie trzykrotnie, czy to normalne? Dodać jutro kolejną porcję mąki? Boję się, że wybuchnie Ile powinno go być, jeśli chciałabym do zaczynu dodać 500 g mąki - 300 g zwykłej żytniej i 200 g razowej? Wszystko mi się już pomieszało, chyba za dużo przepisów przeczytałam i mam mętlik w głowie :blush: :grin: :grin: :grin:
  10. Mnie takich rzeczy nie wolno pokazywać!!!! Ja jestem uzależniona od czekolady!!!! Co oczywiście oznacza, że będę musiała to zrobić :thumbsup: :thumbsup: :thumbsup:
  11. Oki, załapałam :wink:
  12. Oho, kilka dni miałam problem z internetem, a tu proszę... :grin: jagra, imponująca budowa! Fajnie, że mogłeś całość pod ziemię wsadzić, ja mogę tylko pomarzyć, u mnie pagórek będzie miał ok 2 m wysokości... Ale tak sobie myślę, że nie ma tego złego, u nas okolica płaska jak stół. Dziecko będzie miało gdzie na sankach pojeździć :lol: Niestety, koszty podałeś przerażające. Choć sądziłam, że budowa "na piechotę" będzie kosztowna, to nie aż tak, chyba że przerzuciłeś się o jedno zero? Ja szukam w miarę taniego i prostego rozwiązania, które da mi suchą piwniczkę choć trochę zagłębioną w ziemi, bo przy klasycznej budowie to spodziewam się takich atrakcji, jakie ma Batiar. A przy postawieniu na poziomie terenu otrzymam prawie 3-metrowy pagórek - to już przegięcie. Ciekawe tylko, czy te szamba (okropnie to brzmi, choć to zwykłe duże pudełko z betonu :grin: ) są faktycznie szczelne? I po tym, co pisaliście o przemarzaniu, to chyba też zastosuję styropian, a całość "zawinę" dodatkowo w folię. I na to ziemię. Zasmażkę też może dam :grin: jagra, co to jest folia kubełkowa?
  13. Oj, beiot, dobrego majstra to teraz ze świecą szukać, za to paprochów jak mrówków. Ale to żeś mnie zmartwił, że u Ciebie przemarza, myślałam, że z pół metra ziemi wystarczy, a masz jeszcze 10 cm styropianu! Może to wina drzwi? Bo taki "korytarzyk" - u nas "wiatrołap" - planowałam, tylko krótszy, taki, żeby wejść, zamknąć drzwi zewnętrzne i otworzyć wewnętrzne. Fajnie to musi wyglądać z bzami :smile:
  14. Henio, też myślałam o podwójnych drzwiach, nawet z takim maleńkim "wiatrołapem", ale na razie nie mam pomysłu, jak to połączyć. I myślałam o warstwie liści pod warstwą ziemi. :wink: Cinek120, Nie chodziło mi o kręgi, tylko o takie gotowe prostokątne szambo żelbetonowe, ono jest z betonu na kruszywie bodajże dolomitowym i z jakimś dodatkiem teoretycznie zapewniającym nieprzenikalność wody. Dodatkowo jest dwukrotnie smarowane jakimś bitumikiem. Przy wysokości 1,50 dużo bym w ziemię nie wpuszczała, próg powyżej powierzchni terenu, a schodek byłby wewnątrz, żeby woda nie wpływała. Przy wysokości 2 m raczej chciałabym głębiej, bo przy warstwie ziemi 50 cm to mi się to strasznie wysokie zrobi. Zastanawiam się nad kosztami, ale wydaje mi się, że jak napisałeś, przy budowie własnej wpędzę się w straszne koszty na hydroizolację, zbrojenie, stropy... i w sumie wyjdzie na to samo, a roboty dużo więcej... O kręgach też myśleliśmy, fi 200,położonych jak walec, ale to raczej nie jest dobry pomysł, bo, jak zauważyłeś, raczej nie ma co liczyć na szczelność :grin:
  15. Właśnie przerabiamy z mężem temat ziemianki - po kolejnym zakupie przemrożonych ziemniaków :rolleyes: Po za tym, co tu dużo gadać, przydałoby się... Po przeczytaniu tematu stwierdziliśmy, że to potwornie skomplikowane (zwłaszcza, że u nas często poziom wód gruntowych = poziom terenu) i w sumie kosztowne. I małż wymyślił, żeby kupić szczelne szambo betonowe, (takie nieduże 2,50x2,00x1,50h kosztuje 1400 netto + vat + transport, h=2,00 za 2000 zł) trochę wkopać w ziemię, wyciąć dziurę na drzwi, obsypać ziemią, przez otwór w płycie wierzchniej wprowadzić światło i zrobić wentylację. Jak myślicie, sprawdzi się?
  16. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Oj, internet fajna rzecz, pod warunkiem, że działa Zdzisławo, bardzo dziękuję za dodatkowe informacje. Z oferty na topinambur chętnie skorzystam, tyle, że mieszkam dość daleko i chyba w grę wchodziłaby tylko jakaś przesyłka (oczywiście na mój koszt :smile:). Jeśli można, to na wiosnę przypomnę się na pw. :smile: Andyandy, piwko to ja pijam tylko dobrze schłodzone , a przy tej pogodzie.... Chyba będę musiała zastosować winnego grzańca :grin: , albo poczekać do wiosny.... Zrobiłam zdjęcia i przy okazji, że wszystko działa, przedstawię moje wieprzowinki: z lewej Świnka Pepa, a z prawej Świnka Pigi (moja córeczka chciała zamiast Pigi Świnkę Chudzinkę, bo Muppetów to na oczy nie widziała, ale tłuścioszkowi nie pasowało :mrgreen:) http://1.1.1.2/bmi/fotoforum.gazeta.pl/photo/6/gi/gi/04kb/FHINUSABuWMWkdyJ6B.jpg Zdzisławo, w pełni Cię rozumiem. Ja to już się przyzwyczaiłam przy królikach, ale moja córa , którą już uświadamiam za wczasu co do przeznaczenia co poniektórych zwierzątek, patrzy na mnie, jak na jakiegoś zwyrodnialca :blush:
  17. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Zdzisławo, faktycznie, opis, że :shock: a potem :clap: Rogaliki marcepanowe, ho, ho :grin: Może moje się skuszą, bo ciągle dzikusy, ośmieliły się jedynie na tyle, że jedzą z korytka w mojej obecności, a nie czekają aż wyjdę... Może dlatego, że są sporo starsze, a i pora roku nie sprzyja długim kontaktom. Opis "pozyskanego dobra" niesamowity i bardzo, bardzo pokrzepiający :thumbsup: A teraz czas na dodatkowe pytania :grin: Obejście masz szczelnie ogrodzone czy tak się dobrze pilnowały? Bo mnie mąż podpuszcza, żeby na wiosnę puścić je luzem, a ja się boję, że zwieją... Słyszałam o takiej roślince jak topinambur, ale nie wiem, skąd się ją bierze? Chyba nie jest specjalnie popularna? Jak dobrze policzyłam, to rosły ok. 7 miesięcy. A ile ważyły w chwili uboju? (Ile świnki daje 16 kg dobra?) Ja mam nadzieję, że mi się pod koniec kwietnia oproszą (przynajmniej jedna) i też planuję potrzymać stadko do jesieni. Wszystkim bardzo dziękuję za rady, jak Wam jeszcze coś przyjdzie do głowy to, proszę, napiszcie, na pewno mi się przyda. Andyandy, i co z tym piwem i ziemniakami? :grin: [ Dodano: Sro 02 Lut, 2011 19:02 ] A, otręby kupiłam, mieszane z chlebem jedzą bardzo chętnie. Marchewka zwykle zostaje w korytku :rolleyes:
  18. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Andyandy napisał: :shock: Przepraszam, ale kompletnie nie rozumiem :blush: chyba nie piwem warką i co z tymi surowymi??? Czytałam, że za dobre żarełko je otłuści, więc próbuję je przyzwyczaić do warzyw. Po otręby może się w końcu wybiorę, podobno jakieś 20 km ode mnie jeszcze jakiś młyn działa, Jak kupię, będę dodawać coraz więcej do chlebka, a chlebka ujmować. Dziś dałam im chleb z gotowanymi ziemniakami i surową marchewką zeskrobaną za pomocą obieraczki. Rano marchew zostawiły, ale wieczorną porcję zjadły prawie całą. A'propos - tim- dziękuję :smile: Słomą mają pościelone, ale nie zauważyłam, żeby ją jadły, za to pracowicie ją "noskują" z kozim obornikiem. Andyandy, jakie liście?? Pewnie i żołędzie by się przydały, ale na jesieni nie przewidziałam takiej świńskiej hodowli :wink: Tak na przyszłość - czy kasztany to można dawać, czy są trujące? - gdzieś mi się obiło o uszy...
  19. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Spróbuję :smile: Czy marchewka tak przygotowana też będzie im lepiej wchodzić? Choć wolałabym, żeby jadły surową, bo nie wiem, czy mi się chce tak z nimi bawić.. Może dodać surową utartą, żeby przyzwyczaiły się do smaku? A może na wiosnę je wypuszczę na wybieg i poczekam z miesiąc, aż się namyślą na warzywka :devil:
  20. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Moczonym razowym chlebkiem :grin: :grin: :grin:
  21. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Ja chyba mam jakiś dziwny gatunek.... Powiedzenie, że świnia wszystko zeżre absolutnie się do nich nie odnosi :rolleyes: Marchewka - nie, jabłka - nie, surowe ziemniaki - nie.... (gotowanych jeszcze nie próbowałam). Jedyne, co jedzą, to rozmoczony chleb razowy, a i na to zdecydowały się dopiero po dwóch dniach. Chciałam kupić otręby, bo we wcześniejszych postach czytałam, że zdrowsze i mniej otłuszczają, ale nie wiem czy jest sens, jak z nich takie kapryśnice :???: U nas trochę problem, bo młyn splajtował 2 lata temu, a skład pasz przestał je sprzedawać, bo się nie opłacało :!: więc musiałabym ruszyć się gdzieś poza swoją ukochaną wiochę...
  22. Miriam

    Świnki wietnamskie

    No, to faktycznie większe z nich łakomczuchy od wszystkich innych stworzeń. :grin: Kuce, choćby nie wiem jak głodne, tylko prychają na zboże z odrobaczeniem :grin:
  23. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Dziękuję, AndyAndy :grin: Spróbuję tam się jeszcze czegoś dowiedzieć, a przede wszystkim to chyba muszę im okazać trochę :rolleyes: cierpliwości...
  24. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Dziękuję, Maxell :-). AndyAndy, dziękuję za posta :-), choć te informacje już czytałam, bo od kilku dni grzebię w necie. Brakuje mi informacji mniej "książkowych" a bardziej "praktycznych", chociażby sama informacja, że świnki odrobacza się dwa razy do roku jest dla mnie dość oczywista, bo mam kozy i kuce, które regularnie odrobaczam. Problem w tym, jak podać preparat zwierzakowi, który Ci nie ufa i ze strachu może ugryść :devil: Dodać do paszy? Konie i kozy nie zeżrą. A świnie? :rolleyes:
  25. Miriam

    Świnki wietnamskie

    Witam. Jestem tu nowa i szukam informacji na temat świnek wietnamskich, a tu znalazłam najbardziej sensowne. Widzę, że temat trochę opuszczony, ale może ktoś tu zajrzy :wink: Od wczoraj mam dwie świnki - dziewczynki znaczy się, ale mają już po 5 miesięcy, są całkiem dobrze odpasione (innymi słowy- kawał świni!) i prawdopodobnie prośne, tyle że... straszne z nich dzikusy! Tam, gdzie były miały mały kontakt z ludźmi, a łapanie, transport i nowe miejsce to chyba było dla nich jakieś traumatyczne przeżycie :shock: Dodatkowo chyba stresują je kozy, bo tymczasowy kojec mają w koźlarni... Przez dobę nie zdecydowały się na żadne żarełko i reagują paniką, jak tylko ktoś wejdzie, albo udają, że są niewidzialne... Macie jakieś doświadczenia, czy jest szansa na oswojenie zwierząt w tym wieku, czy zawsze będą nieufne do ludzi (bo jeść to pewnie w końcu zaczną)? Czy przekażą tą nieufność maluchom? (W sumie, czemu miały by nam ufać :thumbsup: ) I czy jak się będą prosić, to muszę je wsadzić w oddzielne kojce, żeby nie zrobiły krzywdy maluchom drugiej?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.