Te nadziewarki to trochę jak wybieranie pomiedzy dżumą i cholerą , obydwie groźne ale przy odpowiednim postępowaniu da się przeżyć . Z tymi nadziewarkami jak nie ma kasy też da się przeżyć ale w trakcie używania trzeba oprócz rąk korzystać też z głowy . Trochę przerobić - dorobić odpowietrznik , wzmocnić szczelność cylindra jeśli jest dzielony i kęcić ,,głową ,, :tongue: nie mułami bo są delikatne :grin: . A z Grzegorzem nie sposób się nie zgodzić , że różnica jest bardzo duża w jakości ale i w cenie niestety też . Sam również zaczynałem nadziewanie na ręcznej maszynce , później Zelmerku teraz używam Hendowatego Royala i nie żałuję żadnej wydanej na niego złotówki - dopiero teraz jest to przyjemne i pożyteczne . Wszystko zależy od aktualnej zasobności portfela. Ja na swoją czekałem - męcząc się na Zelmerku , ale wyszedłem z założenia że kupię dopiero to co wezmę do ręki i wzbudzi we mnie zaufanie . No i wzbudziło 8,5 kg stali nierdzewnej z którego zrobili chińskiego HENDOWATEGO ROYALA .