Witam serdecznie, na początku chciałbym się przywitać. Dotychczas wystarczało mi stosowanie się do wskazówek zamieszczonych na portalu jednakże ostatnio coś poszło nie tak. Moje etapy: Peklowanie na morko, 11,5 kg mięsa 560 g peklosoli 4,5 litra wody peklowanie trwało 4 i pół dnia. Ilość peklosoli mniejsza niż w tabeli bo gdy ostatnio było zgodnie to wyroby wyszły dla mnie za słone. Kolor solanki na koniec różowy, apetyczny zapach. Rozgrzewanie wędzarnika (zrobiony z cegieł klinkierek, stalowy dach z kominem który otwieram do przewietrzenia oraz do regulacji temperatury) trwa aż klinkierki są po prostu ciepłe. włożenie do wędzarnika mięs (szynek) po zamknięciu temp około 50 do 60 stopni, suszenie do pół godziny wędzenie z pieczeniem temperatura około 90 stopni, termometr wbity w jedną z mniejszych szynek i tak aż w środku jest niecałe 70 stopni wyciągam i sprawdzam te o większym przekroju. Tym razem wszystko łącznie trwało jakieś 7 godzin. Wyroby wyszły dobre o fajnym kolorze nie za suche (co mi się przydarzyło przy wędzeniu w styczniu, ale to była chyba kwestia problemu z utrzymaniem stałej temperatury) Wyroby sobie wiszą w piwnicy, okna otwarte także przewiew jest Po raz drugi pojawiła mi się pleśń na wyrobach, ostatnio sądziłem że to wina owinięcia szynek w bawełniany materiał (konkretnie poszewki na małe poduszki, zastosowane ze względu na kurz w piwnicy, w sąsiednim pomieszczeniu piec c.o.), jednak ostatnio pojawiło się to po miesiącu jak szynki wisiały, teraz pojawiła się po dwóch tygodniach a szynki niczym nie owinięte (ciepło jest to się tak w piecu nie pali) Pleśń koloru białego na szyce a na kiełbasach biało-szary zakładam żeto co zostało to do wyrzucenia.... Chciałbym dodać że w zeszłym roku też po uwędzeniu mięs (karczek, szynka, schab) + kiełbasa surowa biała (dopiero chcę się zabrać za kiełbasy swojego wyrobu) wisiały sobie w piwnicy i tylko schły i schły czasem aż na kamień.