Skocz do zawartości

splusk84

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez splusk84

  1. Taaaaaa ... Wędzenie na mokro Skoro jest peklowanie na sucho i na mokro to czemu nie ma być wędzenia na mokro W kuchni przy gotowaniu jest taka zasada że na początek trzeba wlać wino w kucharza Ale ... należy rozróżnić wędzenie na mokro lajt i, no właśnie, każdy nazwie jak chce W świecie miłośników sportów motorowych to by było: "do odcięcia", w świecie miłośników gier komputerowych: " do game over" itd. itp. Ale żeby po piwie aż tak ??? Z całym szacunkiem ale Twój post nie "wnosi" nic mądrego do tego tematu - to jest forum wędzarnicze - a nie dywagacje na temat tego kto co ile wypił. Pozdrawiam
  2. Widocznie Twoje babcie tak mówiły bo mi ani jedna ani druga (już niestety niebosczka) nigdy tak nie powiedziały, że po 1 listopada kapusta kiszona "zalatuje jak to napisałeś nieboszczykiem". Ja od paru lat kiszę kapustę na przełomie października/listopada a wyznacznikiem tego, że jest dobra jest moja rodzina i bliscy, którzy nigdy nie stwierdzili, że kapusta kiszona brzydko pachnie.
  3. splusk84

    Pierwsze podrygi

    Być może mięsko było świeże a problem powstał z powodu niedokładnego peklowania tzn. pisałeś, że mięso nie było w całości zamoczone. Trzeba dociążać mięso w czasie peklowania (na mokro) tak aby było całe zanurzone.
  4. splusk84

    Pierwsze podrygi

    Może mięsko nie było pierwszej świeżości? Tak sobie gdybam bo nie wiem gdzie się zaopatrzyłeś w mięso?
  5. Witam Wędzarniczą Brać! Jako, że wędzarnię już wybudowałem to czas rozpocząć naukę sztuki wędzarniczej. Pomyślałem, że na początek zacznę od czegoś prostszego i w mniejszych ilościach tak aby w razie niepowodzenia nie zmarnować za dużo żywności. Zacząłem od drobiu a dokładnie wędzone udka kurczaka według przepisu z forum: /topic/12692-przepis-świadzia-na-wedzone-udka-z-kurczaka/ Zmodyfikowałem sobie jedynie przepis na wywar, w którym parzyłem udka przed wędzeniem. Przygotowałem wywar z większą ilością warzyw tak jak do rosołu – dodałem seler, korzeń pietruszki i cebulę. Gotując wywar z warzyw dałem im trochę więcej czasu. Ilość udek zredukowałem do raptem pięciu sztuk – no bo jak się coś nie uda to nie wyrzucę tyle jedzenia. Ilość solanki również zredukowałem (zachowując proporcje woda/sól) do ilości wsadu. Zamiast soli kamiennej niejodowanej (nie miałem takiej na stanie) użyłem soli z tężni z Ciechocinka Matula mi przywiozła to pomyślałem, że będzie lepsza niż jakaś tam sól z biedronexu. Cała reszta pozostała bez zmian... a jeszcze czas osuszania/ociekania udek po parzeniu zredukowałem bo czas naglił Udka po wymoczeniu w solance przez 24 gzodziny w lodówce. Następnie parzenie przed wędzeniem. Po parzeniu ociekanie / osuszanie na świeżym powietrzu. W tak zwanym międzyczasie osuszanie / rozgrzewanie wędzarni. W tym momencie pojawił mi się problem – wędzarnia osuszona i wygrzana. To jak mam teraz osuszyć te udka w wędzarni? Jak mam utrzymać temperaturę przy najmniejszej ilości dymu tak żeby przepływało tylko ciepłe powietrze? No nie wiem No to szybko przed laptop i na forum aby zasięgnąć informacji... szukam, szukam i znalazłem W czasie wygrzewania wędzarni trzeba w procesie spalania drewna uzyskać jak najwięcej żaru dokładając drobnego drewna. Teraz już wiem jak w przyszłości przygotować palenisko do osuszania wędzonek. Próbując przez 40 minut osuszyć te udka z minimalną ilością dymu w końcu rozpocząłem proces wędzenia. Dymi się to najważniejsze. Do wędzenia użyłem drewna bukowego sezonowanego bo takiego używam do palenia w kominku. W czasie wędzenia miałem towarzystwo - sąsiad przyszedł mnie wspierać w tak ważnej sytuacji Pifko za pifkiem i cztery godziny mijają i tu nagle... hmm nastąpiło zmęczenie materiału (za wiele pifka) i co dalej – to przecież moje pierwsze wędzenie. No cóż pewnie będzie klęska ale zamknę dopływ powietrza w palenisku reszta się dopali i tak zostawię do rana. Rano średnio rześki wstaję i z duszą na ramieniu udaję się w stronę wędzarni – otwieram daszek i oto efekt pierwszego wędzenia: Udka z pokorą zaniosłem do domu i teraz chwila prawdy. Po pierwsze co za zapach momentalnie rozniósł się w mieszkaniu. Odkroiłem kawałek do spróbowania – pomyślałem, że po tym jak udka wisiały w wędzarni całą noc to pewnie wyschły na wiór. Tu miła niespodzianka nie były suche. Syn spróbował chyba z ciekawości i mu zasmakowało o dziwo bo raczej jest wybredny. Z tej niewielkiej ilości podzieliłem się też z sąsiadami aby się zareklamować Z wywaru i warzyw po parzeniu udek kurczaka moja małżonka przyrządziła pomidorówkę Jeżeli chodzi o sam proces wędzenia / utrzymania odpowiedniej temperatury to raczej nie miałem problemu – raz tylko temperatura skoczyła do około 80 C. To było moje pierwsze wędzenie na początku września. Wrzesień szybko zleciał z komplikacjami zdrowotnymi wśród domowników – na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Praca też nie za bardzo pozwala ze względu na częste wyjazdy i mamy już październik a pogoda nie dopisuje – sztorm na Bałtyku - ciągłe opady deszczu Następne relacje z wędzenia będą już na bieżąco. Jak czas pozwoli to do wędzenia pójdą rybki: dorsz (jak kutry popłyną w morze) albo pstrąg z hodowli do której mam raptem 3 kilometry. Pozdrawiam całą Wędzarniczą Brać! Sławek
  6. splusk84

    Przywitanie

    Dobry wieczór! Popełniłem małą gafę ponieważ się jeszcze nie przywitałem na forum Czerpię informację z tego forum już od jakiegoś czasu - mnóstwo tu przydatnych podpowiedzi Obecnie jestem na etapie budowy wędzarni - fotorelację przedstawię w najbliższym czasie. Pozdrawiam całą Wędzarniczą Brać!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.