
marcelll
Użytkownicy-
Postów
36 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Informacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Miejscowość
Pomorze
Osiągnięcia marcelll
-
Takie coś: "Światowa Organizacja Zdrowia ustaliła maksymalną dawkę azotynów, możliwą do codziennego spożycia przez człowieka (ADI), na poziomie wynoszącym 0,1 mg na kilogram masy ciała. W przypadku azotanów wartość ta jest nieco większa i wynosi 5 mg / kg masy ciała / dzień. Są to dawki, które nie wywierają niekorzystnego wpływu na organizm ludzki."
-
Jak podnieść temperaturę w wędzarni.
marcelll odpowiedział(a) na rigmec temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
Znam, ale go nie zdradzę, bo Arkadiusz mnie wyżej uprzedził Powiadasz, że takie 4 kijki ważące 7-8kg każdy, mierzące na uchwyt dosyć sporego rozstawu ramion, wiszące nie na wysokości pół metra, a głowy, można wyciągnąć, odwiesić i pozrzucać do wora w ciągu 30 sekund? Świetny wynik Chyba, że dotyczy tylko beczki. -
Pablos, widzę, że prawie taki sam zestaw wędziliśmy Mi tam się podoba, następnym razem równieś skoryguję peklowanie, bo środek nieco sinawy. Zrobię solidniejszy nastrzyk. A takie pytanie dot. polędwicy/schabu. Próbowałeś taki bez parzenia? Bo ja jeden sparzyłem na próbę i reszty nie dotykam, Surowe są znakomite!
-
Jak podnieść temperaturę w wędzarni.
marcelll odpowiedział(a) na rigmec temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
- 3C na dworze, otwieram wędzarnię, wyciągam jeden kij z mięsem, wieszam na zewnątrz, wyciągam drugi kij z mięsem, wieszam na zewnątrz, wyciągam trzeci kij z mięsem, wieszam na zewnątrz, wyciągam czwarty kij z mięsem, wieszam na zewnątrz. Mięsko w oka mgnieniu się schładza. Zamykam wędzarnię, podkładam drewno i podnoszę temperaturę, która dodatkowo mocno spadła podczas opróżniania wędzarni. Troszkę się pali, troszkę trzeba poczekać, wędzonki się chłodzą. Nagrzało się. Otwieram wędzarnię, staram się szybko umieścić ponownie 4 kije z mięsem, żeby poprzednia czynność nie okazała się syzyfową pracą. Udało się, zawiesiłem. Szybko zamykam i wędzę. Pytanie: Co stanie się, jak włożę chłodne do ciepłego.gorącego? -
Ale "jest po prostu zdrowa", bo tak marketing zadziałał, czy komuś na coś pomogła? Ja też tak myślałem, ale chyba bardziej dzięki skutecznej reklamie, a nie faktach. Proszę się zastanowić - jak powstaje sól? Z odparowywania dużych, słonych akwenów wodnych, mórz, jezior, tak? Idąc dalej, która woda była/jest czystsza - ta sprzed milionów lat, która odparowała i zostawiła sól z tamtego okresu, czy ta dzisiejsza, której człowiek pomaga odparowywać? Sam nadal używam soli morskiej, ale nie tak, jak kiedyś. Przede wszystkim ŻADNEJ soli nie można spożywać w nadmiarze. Morska, himalajska czy kamienna, mają w sobie chyba wszystkie minerały potrzebne do życia, a himalajska zwłaszcza - dużo dobroczynnego żelaza. Warzona, to syf, który jest "oczyszczony" również z tych minerałów. Dlatego temat do rozważań, czy używać peklosoli, czy lepiej zrobić sobie swoją mieszankę dobrej soli z saletrą (ale wtedy trzeba pamiętać, że saletry się nie sypie z torebki do soli "na oko"). Sól warzona jest bardziej słona od tych w/w. Himalajska jest chyba najsłabsza, ale jak zrobiłem na niej kiełbasę, to wyglądała, jak po saletrze, sam smak tej soli jest jakby delikatniejszy. Generalnie używam kamiennej, grubej, taka mi odpowiada. Jeśli chodzi o szkło, piasek czy inne śmieci w soli, no to jest właśnie przyczyną tej szkodliwości soli, a idąc dalej - szkodliwości holesterolu, który tak naprawdę jest zdrowy, pożyteczny i niezbędny. Sól powoduje uszkodzenia naczyń krwionośnych, a holesterol te uszkodzenia leczy. Lecząc, zaklejając rany, zakleja naczynia niestety. Tak powstał mit o "złym i dobrym" holesterolu, na którym koncerny farmaceutyczne zbijają fortunę. Reasumując, mając do wyboru warzonkę vs morską, nie będę się zastanawiał, warzonka, to najgorszy syf. Ale gdy ją zastąpić kamienną, to już sytuacja trochę się zmienia. Pozdrawiam
-
Ja miałem w piwnicy, w której jest w miarę stała, dosyć wysoka temperatura 12C. Wystarczyło lekko uchylić okienko, żeby spadła do 6-7. Jak uchyliłem mocniej, spadła do 5C. Codziennie kilka razy zachodziłem sprawdzać temp., bo raz na dworze mróz, raz na plusie. Na początku miałem podobny dylemat, chcąc postawić na balkonie. Miałbym wówczas codziennie bliżej 2 lub 0, a w nocy minus. Piwnica, strych, garaż, kombinuj.
-
To też za dużo dla polędwicy. Wystarczy w środku 60 st.C. Tak, jak napisał Maxell, jest to mięsień najdelikatniejszy, wyjątkowy. I o tyle dobry, że szkoda go zamieniać w parzony [Dodano: 18 gru 2017 - 03:22] Co wystarczy? 10 minut na zaparzenie polędwicy, czyli uzyskanie w środku temperatury 60C? To bardzo ciekawe
-
Wędzenie polędwicy bez późniejszego parzenia
marcelll odpowiedział(a) na MiD2006 temat w Dla początkujących
Uwędziłem na gorąco - 45 do 55. Troszkę dłużej, niż 5 godzin. Na 54-55C ustawiałem alarm, więc tego nie przekroczyło, a jednak nieco popękała. Być może dlatego, że dałem ciała i polędwicę włożyłem do samego końca, gdzie temperatura może być nieco wyższa. Następnym razem będę się trzymał tej dolnej granicy + ewentualne chłodniejsze zadymienie dla dodatkowego aromatu. Albo wędzenie ciepłe ok 30C przez kilkanaście godzin. Chciałem skorzystać ze sposobu Maxella, ale nie upilnowałbym tych temperatur, więc dałem sobie spokój. Na dworze wiatr, raz zimniej, raz cieplej, potem śnieg, później deszcz, ciapa, błoto przed wędzarnią Ale polędwiczki pycha, delikatne, lekko słone - jak lubię. -
Tu się zgadzam z Arkadiuszem, małych elementów - wędzonek nie należy wrzucać do wrzątku, raczej do wody o temp. 82-85 stopni, a dlaczego? Właśnie parzę, więcej nie będę gotował kulek. Uważam, że to nieporozumienie. Przy 100C troszkę je rozwaliło, są nieładne, więc 3 szynki mam pokiereszowane. Po schłodzeniu i gdy powisiały, troszkę się zeszły, ale nieładnie to wygląda. Po pierwszej partii szynki wkładałem do wody 85C i parzyłem w temp. 82C do osiągnięcia w środku 68C. Zajęło to jakieś 80 czy 100 minut, nie pamiętam A jak duże masz kawałki mięsa? Wagowo... Takie standardowe kulki, jeśli chodzi o szynkę, to będzie gdzieś od 1 do 1,2kg/ [Dodano: 17 gru 2017 - 21:23] Po prostu zaparz i tyle. Zrobiłem tak - łyżka stołowa - taka standardowa, nie z mniejszych płaskich i nie głęboka, którą odmierzam sól do ogórków małosolnych lub kiszonych - czubata. Tyle samo soli dałem na litr wody do parzenia + ziele i listki. Wyszło bardzo dobrze. Tego się już będę trzymał w przyszłości. Peklowanie tygodniowe - 80g soli / litr wody + nastrzyk na początku - nieco ponad 100, ale następnym razem dam trochę więcej, może 150 (potem mięso opłukane, nie moczone) Kiełbasa wędzona - 16-17g / kg (nie parzę, przypiekam) Kiełbasa biała - 17-18g / kg Tyle soli mi pasuje
-
Tak tak, 10min 100C + 40min 82C, do 68C. Dzięki za podpowiedzi.
-
Miro, właśnie się przekonałem Z godzinkę temu wróciłem z wędzenia. Jak dla mnie - 80g/litr, to idealna ilość soli. Takie właśnie lubię. BTW: Miałem wszystko w tej samej solance. Co zrobić, gdybym chciał teraz kilka sztuk zaparzyć? Gdzieś wyczytałem, że po prostu posolić wodę. W jakich proporcjach? Pozdrawiam [Dodano: 17 gru 2017 - 09:34] Dobrze opłukałem, wystarczyło, Tym razem część sparzę.
-
Zrobiłem identycznie (7 dni + nastrzyk 1. dnia, wypłukane, wytarte i teraz wisi), wczoraj powiązałem, powiesiłem, dzisiaj z rana idę to wędzić. Tylko spać nie mogę, bo mięso nie jest jakoś specjalnie słone, dlatego nie wiem, czy nie będzie za mdłe Chociaż nie lubię mocno słonych wędzonek.
-
I jak wyszło? Bo moje właśnie wisi po identycznej zalewie, jutro wędzę. Zastanawiam się, czy to się będzie nadawało do parzenia, czy tylko podpiekanie przy tym stężeniu. Pozdrawiam.
-
Marcelli jeśli chcesz zrobić klasyczną białą to nie idź tą drogą. Nie idę, nie idę, robię bardziej klasycznie, a ten przepis mnie po prostu zaciekawił, a jednak te przyprawy, ocet... Dlatego tylko zapytałem, co z tego może wyjść, bo tak zachwalał Ale już wszystko jasne.
-
Lubczyk działa tak jak maggi. Raczej nie wprowadza własnej nuty tylko lekko wzmacnia smaki. Powiedz to mojemu ojcu. Wystarczy jego odrobinka, nawet niewyczuwalna dla przeciętego podniebienia, a on - sztuczne przyprawy, maggi, niezjadliwe itd.