Witajcie, tutaj postaram się przedstawiać moje przygody z domowymi wyrobami. Od dłuższego czasu czytam forum, lecz aktywna produkcja domowych specjałów w moim wykonaniu dzieje się od bardzo niedawna. Mam za sobą dwa dymienia, w wędzarni jak na zdjęciu poniżej, wędzarnia należy do mojego teścia, moja własna powstanie pewnie w przyszłym roku, gdy zacznę urządzać się powoli na nowej działce. Jak wcześniej pisałem, dwa wędzenia za mną, pierwsze to był od razu skok na głęboką wodę - trafiła się możliwość nabycia do spółki z kolegą dzika, więc pierwsza była kiełbaska z dzika. Niestety chyba nie zrobiłem wtedy z wrażenia żadnych zdjęć. Kiełbasa wyszła poprawna, jednak nie była wolna od wad. Przede wszystkim była zdecydowanie przesadzona temperatura wędzenia. Sugerowałem się tym nieszczęsnym termometrem w drzwiach, a on oszukuje okrutnie... Podczas ostatniego wędzenia zastosowałem już termometr z sondą umieszczoną pomiędzy wsadem - i teraz to zupełnie co innego było. Powstały takie kiełbaski : Chłopska Szczepana - przepyszna kiełbasa, znika w mgnieniu oka. Kiełbasa z piersi indyka z zielonym pieprzem, wzorowałem się na przepisie z kanału Youtube Praktyka u Praktyka. Wyszła bardzo smaczna, lecz ze względu na to że zrobiona prawie wyłącznie z piersi, wyszła dość sucha, na pewno będzie powtarzana, ale z większym udziałem mięsa z udźca indyczego. Wrzuciłem też w wędzarnię 5 pstrągów, a że smakoszem ryb zwłaszcza wędzonych jestem "od zawsze' , to oczekiwania były naprawdę spore, i muszę przyznać że się nie zawiodłem - to zdecydowanie najlepsze wędzone ryby jakie kiedykolwiek jadłem. Na pewno ma tu znaczenie w mojej ocenie duma z własnego wyrobu Jako że w tytule wątku pojawia się też "warzy" - chciałbym wyjaśnić iż chodzi o warzenie sera, nie piwa. Choć taki epizod w moim życiu był. Przedwczoraj powstał mój pierwszy w życiu ser - na początek wybrałem sobie koryciński. Dziś odbyła się degustacje - smakowo super, jestem z niego bardzo zadowolony, jednak z samego wykonania już nie do końca - ser wyszedł mi bardzo kruchy na początku. Po przełożeniu skrzepu do formy, gdy chciałem go pierwszy i drugi raz przewrócić, rozpadał mi się w rękach. Potem już ładnie się związał, ale wyglądowo na pewno jest do dopracowania. Na ten moment to tyle Będę też wrzucał zdjęcia z mojego gotowania, bo bardzo lubię to robić, i nie ma dla mnie większej radości niż zadowolone miny mojej żony i synów, gdy smakuje im to co przyrządziłem, ale to chyba dla nas wszystkich największa nagroda za nasze starania.