Henio Opublikowano 23 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2326 Opublikowano 23 Lutego 2011 Tyle piszemy o szkodliwości wszystkiego , to może by posłuchać co na to " służba zdrowia " Cytuj Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148390 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
karolszymczak Opublikowano 23 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2327 Opublikowano 23 Lutego 2011 I tu się koło zamyka dobre dobre :clap: Cytuj W życiu trzeba być twardym jak chleb z biedronki. Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148404 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dobroduszny Opublikowano 24 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2328 Opublikowano 24 Lutego 2011 Pewien gość strasznie chciał zostać hippisem. Napisał więc list do Stowarzyszenia Hippisów. Napisał tak: - Nazywam się Jan Nowak, chcę zostać hippisem. Walę wódę rano i wieczorem, żarłem już wszystkie możliwe prochy, nie myję się od dwóch at, biegam w zimę na bosaka i mam włosy tak długie, że wycieram sobie nimi d...pę Po tygodniu przychodzi odpowiedź: - Odrzucony. Prawdziwy hippis NIGDY nie wyciera du....y... :grin: Cytuj Jak mi wpadnie do głowy jakiś fajny tekst to go zamieszczę. Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148538 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
frelon Opublikowano 24 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2329 Opublikowano 24 Lutego 2011 Młody żonkoś - górnik - zawsze po szychcie ze sztygarem wstępowali na jednego alena jednym się nie kończyło. W końcu zirytowana młoda żona zapowiedziała, że wpuści do domu męża kiedy ten chuchnie przez dziurkę od klucza. Jak nie bedzie wódczanegoodoru to drzwi otworzy. Młody górnik podzielił się złą nowiną ze sztygarem. Sztygarna to, że ma takie zioło, które jak młody pożuje przed wejściem do domu i chuchniew dziurkę od klucza - to żona nie poczuje gorzałki. Młody, jak sztygar przykazał, żujezioło i dzwoni do drzwi. Chuchnij przez dziurkę - mówi żona. No to on chuchnął.Ale gębą chuchnij - krzyczy żona. Pierwsza wojna światowa. Front wschodni. Przed atakiem kapitan carski zachęcanacierającą kompanię: - Naprzód orły! Dwaj żołnierze Żydzi pozostają w tyle.- A wy, gamonie, dlaczego wypadliście z szeregu?! - My, wasza wysokośc, nie orłymy lwy. - Jakie znowu lwy? Lew Mojsiejewicz i Lew Szlomowicz. Cytuj FRELONNie od początku koniec drogi widoczny. Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148590 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
andy Opublikowano 24 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2330 Opublikowano 24 Lutego 2011 Dawno, dawno temu pewnemu Amerykaninowi na rancho spadł latający talerz. Ze środka z wielkim trudem wygramolił się wielki, zielony makak. Małpa upadła przed pojazdem, przestała się ruszać, tylko przeraźliwie, cichutko zawodziła. Amerykaninowi zrobiło się jej żal, więc zaczął się nią opiekować. Robił jej okłady, przykładał kompresy, masował - w końcu makak wyzdrowiał ale niestety nie chciał nic jeść. Wyraźnie opadał z sił. Pewnego dnia ostatkiem sił wyszedł na podwórze. Znalazł tam kupę psa i zjadł ze smakiem. Po chwili ukucnął za krzaczkiem i wysrał pół kilo psiej karmy. Amerykanin podrapał się po głowie z niedowierzaniem. Potrząsnął w końcu głową i z głębokim postanowieniem poszedł pod drugi krzaczek i sobie ulżył. Makak natychmiast zjadł ze smakiem gó*no Amerykanina, podbiegł do trzeciego krzaczka i wysrał apetyczną, cieplutką i ładnie wypieczoną bułeczkę z klopsikiem. - To jest żyła złota - pomyślał Amerykanin drapiąc się po genitaliach. - W sensie złota du*a!!! Sprzedał ranczo, zamieszkał w mieście - za uzyskane ze sprzedaży rancha pieniądze pobudował wiele knajpek a w każdej na eksponowanym miejscu umieścił toy-toya. Na szyldach w każdej knajpce narysował złotą du*ę. Naród zaczął walić drzwiami i oknami. A na cześć wielkiej, zielonej małpy, potrawę firmową nazwał "Big Mac"... [ Dodano: Czw 24 Lut, 2011 23:23 ] W samolocie nad pasażerem pochyla się stewardesa. Ogromne niebieskie "oczy" o mało nie wyskoczą z dekoltu w bluzeczki. - Kawę czy herbatę? - pyta stewardesa. - A w którym jest kawa...? Cytuj Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148641 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
@halusia@ Opublikowano 25 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2331 Opublikowano 25 Lutego 2011 - Baco, czym zabiliście sąsiada?- A synecką, Wysoki Sądzie...- Wieprzową, czy wołową?- Kolejową... Pyta juhas bacy: Baco, jak to jest, że Ziemia się kręci?Baca: Widzis Jądruś, Ziemia, jest to taka kula okrągła, no i się krynci.Juhas: Baco, ja wiem, że Ziemia jest to taka kula okrągła, ale dlaczego ona się kręci?Baca: Widzis Jądruś, Ziemia jest to taka kula okągła, no i ma w środku taką ośkę, no i na tej ośce się krynci.Juhas: Baco, ja wiem, że Ziemia, to jest taka kula okrągła, ma w środku ośkę, no i na tej ośce się kręci, ale jak to jest, że ona się kręci?Baca: Widzis Jądruś, Ziemia, jest to taka kula okrągła, ma w środku ośkę, a na końcach tej ośki są takie cypecki, no i w tych cypeckach ona się krynci.Juhas: Baco, ja wiem, że Ziemia, to jest taka kula okrągła, ma w środku ośkę, a na tej ośce cypecki, ale jak to jest, że ona się kręci?Baca: Jądruś, cosik mi sie widzi, ze ty chces w morde dostoć... Cytuj Pozdrawiam Halusia "idę wolno, ale nie cofam się nigdy" http://emotikona.pl/gify/pic/kotek.gif Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148786 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
frelon Opublikowano 26 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2332 Opublikowano 26 Lutego 2011 Szeregowy Kowalski pyta kaprala. Dlaczego, jak pociąg jedzie, to tak bardzo coś wali? Ale kapral odesłał z tym problemem do plutonowego, tenże do sierżanta aż w końcuszeregowy przedłożył sprawę porucznikowi. Wiecie Kowalski jaki jest matematyczny wzór na pole koła. A skąd mam wiedzieć - mówi szeregowy. Pi r do kwadratu - wy-jaśnia porucznik. Wiecie co to jest kwadrat? Nie wiem- mówi szeregowy. Jest to mnożenie tej samej liczby przez siebie. A r - wiecie co to jest? Też nie wiem -mówiszeregowy. Jest to promień koła - wyjaśnia porucznik. A pi - Kowalski wiecie coto jest. Też nie wiem. Pi - mówi porucznik - to jest trzy... ale takie trzy z hakiem ito ten hak tak wali jak pociąg jedzie. Cytuj FRELONNie od początku koniec drogi widoczny. Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148793 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcus Opublikowano 26 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2333 Opublikowano 26 Lutego 2011 Babka bananowa SKŁADNIKI: 2 śmiejące się oczka,2 zgrabne nóżki,2 kochane rączki,2 twarde kontenerki z mlekiem,2 jajka,1 wyścielana futerkiem miska do mieszania,1 twardy banan. SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA: 1 Spójrz głęboko w śmiejące się oczka.2 Rozdziel ostrożnie dwie zgrabne nóżki dwiema kochanymi rączkami.3 Ściskaj i masuj kontenerki z mlekiem bardzo delikatnie aż wyścielana futerkiem miska do mieszania będzie dobrze natłuszczona, sprawdzaj w regularnych odstępach czasu palcem.4 Delikatnie dodawaj twardego banana do miski, pracując nim w przód i w tył a także na boki aż do ubicia piany (dla lepszych rezultatów wyrabiaj w tym czasie kontenerki z mlekiem).5 Gdy temperatura wzrośnie, wsuń banana głęboko do miski i nakryj jajami (pozwól aby wszystko przesiąkło - byle nie przez całą noc). Ciasto będzie gotowe aż banan stanie się całkiem miękki. Powtarzaj kroki od 3 do 5 lub zmieniaj miski do mieszania. UWAGA! Jeśli pieczesz w nieznanej kuchni wyczyść dokładnie przybory kuchenne przed i po użyciu.Nie wylizuj miski do mieszania po użyciu.Jeśli ciasto zbyt urośnie, ulotnij się z miasta :grin: Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-148854 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Henio Opublikowano 27 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2334 Opublikowano 27 Lutego 2011 Pewna żona miałą zawsze pięknie opisane potrawy w zamrażarce. Na karteczkach widniały nazwy takie jak "Mielone", "Schab", "Łopatka", "Stek", "Wołowina z warzywami" itp... Jednak ilekroć pytała męża co chce na obiad, nigdy nie prosił o żaden z rodzajów posiłków, które były w zamrażarce. Postanowiła więc zmienić sposób opisywania potraw, tak aby zawsze mieć to, co jej mąż będzie chciał na obiad. Od tego dnia na zamrożonych woreczkach pojawiły się karteczki, na których było napisane: "Cokolwiek", "Wszystko jedno", "Coś dobrego", "Nie wiem", "Bez znaczenia", "Coś do jedzenia". Cytuj Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149007 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zbig3133 Opublikowano 27 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2335 Opublikowano 27 Lutego 2011 Przychodzi kobieta do lekarza:- Panie doktorze, wszystko mnie wk...wia,- Co panią wk..wia,- Mąż mnie wk...wia, dzieci mnie wk..ja, zakupy mnie wk...ja, praca mnie wk..wia,- A sex też panią wk...wia,- Nie wiem, nie sprawdzałam,- To proszę wejść za parawan i się przygotować, sprawdzimy,- Sprawdzają, sprawdzają, wtem kobieta do doktora.- Panie doktorze, niech się pan zdecyduje, wchodzi pan czy wychodzi, bo zaczyna, mnie to wk...ać. Cytuj "Każda, nawet najdalsza podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku."...http://supergify.pl/images/stories/Zawody/kucharze016.gif Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149070 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Henio Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2336 Opublikowano 28 Lutego 2011 A to dowód od czego powstało powiedzenie =zaczytany. :wink: Towarzysz Czapajew dostał propozycje zostania ambasadorem w Paryżu.Przychodzi do niego Towarzysz i pyta:- I jak Tow.Czapajew?przymiecie to stanowisko?- Nie przyjme!- Ale dlaczego Tow.Czapajew!?!?!?!Takie dobre stanowisko.Ambasador...i to w Paryżu!piękne miasto,bogaty kraj...- Nie przyjmę.- Ależ dlaczego nie przyjmiecie?- Bo tam nie ma wódki!- Ależ Tow. Czapajew na pewno jest wódka w Paryzu...- A skąd Towarzysz to wie?Nikt nie ma pewności.Nie jade tam gdzie nie ma wódki..- To ja Towarzyszowi sie usłużę i pojadę tam i sprawdzę a potem do Towarzysza napiszę czy jest wódka.- E tam cenzura zaraz przechwyci taki list...- To napiszę szyfrem! Księgarnia to będzie restauracja a książka to wódka...- Dobrze Towarzyszu jeśli będzie tam wódka to przyjmę to stanowisko. Towarzysz pojechał, po jakimś czasie do Tow.Czapajewa przychodzi list:"Towarzyszu Czapajew!Tutaj jest całe mnóstwo księgarni!Na każdym rogu księgarnia!A ile książek!!!Wczoraj poszedłem do księgarni i kupiłem całą siatke książek.Całą noc czytałem!Rano skończyły mi się książki więc poszedłem znowu do księgarni po nowe książki.Tam spotkałem drugiego Towarzysza.On też lubił czytać.Więc razem tej nocy czytaliśmy.Ale następnego dnia skończyły nam się pieniądze na książki.Ale drugi Towarzysz powiedział że zna trzeciego Towarzysza, który pisze książki!!!Poszliśmy więc do niego.Towarzyszu Czapajew-on pisze POWIESC RZEKE!!!!!!" Cytuj Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149331 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
waro58 Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2337 Opublikowano 28 Lutego 2011 Ja znałem to w postaci syjonistycznej: Jeden Żyd, w czasach komunizmu, bał się wyemigrować do Moskwy. Jego kolega który tam jechał, obiecał mu, że napisze jak tam jest. Ale ze względu na cenzurę, "wcześniej urodzeni" rozumieją :lol: umówił się, że jeśli napisze prawdę to uzyje czarnego atrmentu, jeśli kłamstwo czerwonego. Po paru dniach list wyglądał tak: Drogi Przyjacielu Moskwa to wspaniałe miasto, Związek Radziecki to wspaniały kraj. Ludzie są wspaniali, niczego tu nie brakuje, towarów jest w bród, Władze niesamowicie życzliwie emigrantom i mieszkańcom. Ale jest jedna niedogodność, w całej Moskiwe nie ma czerwonego atramentu. Szmul Cytuj PozdrawiamWaldek Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149337 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
@halusia@ Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2338 Opublikowano 28 Lutego 2011 Ścierka w zupieKlient woła kelnera:- Panie, co to ma być? W mojej zupie pływa ścierka!- A co? Za 4 złote, to byś pan perski dywan chciał?... Biegnie zając przez las, patrzy, a tu wilk w wilczym dole uwięziony i wydostać się nie może. Zajączek z satysfakcją wykorzystał sytuację: obsikał wilka, a potem pobiegł do domu. W domu myśli: "No nie, nie wykorzystać takiej sytuacji? Całe życie będę żałował!" I pobiegłszy z powrotem jeszcze nabobczył wilkowi na głowę. Wrócił do domu i myśli sobie: "No nie, nie wykorzystać takiej sytuacji? Przecież jeszcze mu mogłem naurągać". Biegnie więc z powrotem obmyślając wyjątkowo perfidne wyzwiska. W tym zamyśleniu potknął się i wylądował w dole, obok wilka.- Wilku, wiem, że trudno w to uwierzyć, ale wpadłem cię przeprosić! Cytuj Pozdrawiam Halusia "idę wolno, ale nie cofam się nigdy" http://emotikona.pl/gify/pic/kotek.gif Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149375 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
@halusia@ Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2339 Opublikowano 28 Lutego 2011 http://www.youtube.com/watch?v=0GTRhPGXQV8&feature=related Cytuj Pozdrawiam Halusia "idę wolno, ale nie cofam się nigdy" http://emotikona.pl/gify/pic/kotek.gif Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149385 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Henio Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2340 Opublikowano 28 Lutego 2011 HACZYK NA RYBY Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.- Jedną, szefie.- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.Szefa zatkało.- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby... Cytuj Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149388 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piter-2 Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2341 Opublikowano 28 Lutego 2011 Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małegomiasteczek, a właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologomśni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście,nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy,że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło namspędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z nostalgią nasze szalone lata 80.: Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo, jak zwykle. Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać. Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć. Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy. Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku od prasy i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub tam nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, żemieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie bez beczenia i wycierania ust rękawem. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają! Cytuj picie alkoholu nie rozwiąże Twoich problemów, picie mleka w zasadzie też nie Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149415 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
waro58 Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2342 Opublikowano 28 Lutego 2011 piter-2, wybacz, ale to nie było śmieszne, coś mnie za gardło ścisnęło.Jaki żal, że następne pokolenia tego nie uświadczą. Cytuj PozdrawiamWaldek Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149418 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Henio Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij #2343 Opublikowano 28 Lutego 2011 ty, daj mi moj kod doladowujacy z karty, bo zostawilem :/ ok 56227818195623 masz nie dziala :/ dziwne, u mnie działał Cytuj Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149429 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piter-2 Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij #2344 Opublikowano 1 Marca 2011 piter-2, wybacz, ale to nie było śmieszne, coś mnie za gardło ścisnęło. Jaki żal, że następne pokolenia tego nie uświadczą. to nie miało być śmieszne tylko przypomnieć w jakich czasach żyliśmy.... [ Dodano: Wto 01 Mar, 2011 09:36 ] -Kochanie co bys zrobiła gdybym wygrał w lotto? - pyta mąż ślubnej - Wzieła bym połowe wygranej i wiecej bys mnie nigdy na oczy nie zobaczył. -Ok. Trafiłem trójke masz tu 4,25 zł i wyp... Cytuj picie alkoholu nie rozwiąże Twoich problemów, picie mleka w zasadzie też nie Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149445 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Darino Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij #2345 Opublikowano 1 Marca 2011 ...I żeby na każdego Polaka wypadało po pół świni. A komu będzie za mało, może dostać jeszcze po ryju... [ Dodano: Wto 01 Mar, 2011 21:47 ] PRL. Wchodzi mocno pijany facet do mięsnego, rozgląda się i zaczyna zdejmować kurtkę. ... PS myślał że to szatnia Cytuj http://images43.fotosik.pl/1180/cf5743008b743b6dm.png"Kiedy pracuję, to pracuję, a gdy mówię, że pracuję, to tylko mówię." Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149604 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miro Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij #2346 Opublikowano 1 Marca 2011 piter-2 żal, że to Wszystko co piszesz jest prawdą i że tak dawno się skończyło.Ale wielki Ci dzięki za to co napisałeś. :clap: I jeszcze dodam coś od siebie. Kiedyś miało się kolegów, przyjaciół, było tak jak piszesz.Dziś niewielu z nich zostało, resztę zeżarł wyścig szczurów za kasą.Smutne, ale prawdziwe. Cytuj www.wyroby-domowe.pl Miro zaprasza na zakupy.Własne wyroby? To prostsze niż ci się wydajeBlog: Wyroby domowe wg MiroFB: Własne wyroby domowe Doładowanie forumowej świnki-skarbonki za FREE- KLIK Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149619 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Darino Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij #2347 Opublikowano 1 Marca 2011 Głęboki PRL, klient w sklepie mięsnym prosi o kilogram kaszanki. - A krew pan oddał? - pyta ekspedientka. - Oddałem. - To przynieś pan kaszę. Najpopularniejszym imieniem kobiecym w 1975 roku bylo imie Iza, bo : I za cukrem I za mięsem I za mąka I za za chlebem I za wszystkim trzeba stać... W 1976 bardzo popularne bylo imie Ania : Ani cukru Ani mięsa Ani mąki Ani chleba... [ Dodano: Wto 01 Mar, 2011 22:17 ] Dawno temu dolarami i inną walutą handlowali, jak wszycy wiedzą, cinkciarze. Jeden z nich, bodajże w Katowicach(stolica Śląska), miał takie moralistyczne zacięcie. Na pytanie: Ma pan dewizy? - odpowiadał: - Tylko jedną - byście się wzajemnie miłowali... Cytuj http://images43.fotosik.pl/1180/cf5743008b743b6dm.png"Kiedy pracuję, to pracuję, a gdy mówię, że pracuję, to tylko mówię." Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149621 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
paolodoro Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij #2348 Opublikowano 1 Marca 2011 Jak to się dzieje ? Kiedy jesteś w parku i nie masz fajek , a tu nagle , ale to bardzo chce Ci się palić - to żywej duszy nie ma :lol: , ale niech , tylko Ci się zachce sikania :lol: - od razu pełno ludzi :lol: :lol: :lol: Cytuj całe życie się uczę , a czy się nauczę... http://images37.fotosik.pl/1274/4fa8487176da947bm.jpg Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149623 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piter-2 Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij #2349 Opublikowano 1 Marca 2011 miro to co dopisałeś od siebie to św prawda gdzie te stare czasy??????? Cytuj picie alkoholu nie rozwiąże Twoich problemów, picie mleka w zasadzie też nie Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149628 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miro Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij #2350 Opublikowano 1 Marca 2011 miro to co dopisałeś od siebie to św prawda gdzie te stare czasy??????? Stare czasy i przyjaciele umierają, jako szczury gonią ser. Jeśli komuś się wydaje że zabierze kasę do grobu to jest w strasznym błędzie. Przytoczę tu artykuł/wywiad, który swego czasu przeczytałem na onecie z Josep Maria Ferrer Arpí: http://biznes.onet.pl/zmiany-sa-tylko-na-lepsze,18563,3710435,1,prasa-detal Powiedziałem moim dzieciom: „Nie pozostawię wam żadnego materialnego spadku, mam zamiar przehulać wszystko zanim umrę”. Pracować ciężko po to, żeby zostawić komuś w spadku majątek, to głupota. Prawda czy fałsz ? Cytuj www.wyroby-domowe.pl Miro zaprasza na zakupy.Własne wyroby? To prostsze niż ci się wydajeBlog: Wyroby domowe wg MiroFB: Własne wyroby domowe Doładowanie forumowej świnki-skarbonki za FREE- KLIK Odnośnik do komentarza https://wedlinydomowe.pl/forum/topic/13732-dowcipy/page/94/#findComment-149634 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.