Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Prawdę powidziawszy dla mnie zawsze bardzo dziwnym usprawiedliwieniem człowieka jest używanie w takich przypadkach (czy to rzeźnia, czy łowisko) słów humanitarna śmierć.

Za przeproszeniem :smile: mi to również "zwisa i powiewa" w jaki sposób otrzymuję półprodukt w postaci tuszy. Nie szukam drugiego dna jestem drapieżnikiem :grin:

 

[ Dodano: Pią 16 Lis, 2012 22:06 ]

Ja nie szukam jakiejś kłótni wcale. Mówię tylko o tym, że dzika trafić w łeb to problem. Strzela się w serce i nagle się dowiedziałem, że to zły strzał, bo dzik wydziela hormony w trakcie zgonu. Świniak ogłuszony zapewne nie. Jak tu dopaść dzika, najpierw mu łeb przywalić...

Musisz go dogonić potraktować prądem a potem ogłuszonego zastrzelić :grin: :grin:

"Pan Bóg stworzył jedzenie, a diabeł kucharzy". James Joyce

  • Odpowiedzi 50
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

przebija mu się serce

Takich praktyk raczej się nie stosuje , przy uboju trzody.

 

Może ze 30 lat temu tak było :rolleyes: (słyszałem nie raz ,że rzeźnik walną siekierą wbił bagnet najdłuższy jaki posiadał min 30 cm , a świnia po wbiciu tego pręta hop na cztery i w nogi)

 

Najczęściej zwierze łapano na posesji zlecającego ubój , ale zdarzały się przypadki ,że trzeba było jechać koniem z wozem, czy traktorem po padnięte zwierzę kilkaset metrów z wbitym , lub zgubionym bagnetem.

Dodatkowym minusem takich praktyk z dawnych lat (głównie samouki tak wojowali tymi bagnetami, że świniak był gorzej poszatkowany w jamie brzusznej niż po kuli)

 

Aaa. słyszałem też o przypadku ,że świniak się nie znalazł po ucieczce przy czynnościach uboju - znaleźli po długim czasie w stercie ze słomy , doszli po zapachu :grin:

 

Pozdrawiam

Nic tu się nie zmieniło jak widzę.

Drogi Kolego, wyjaśnij mi proszę to zdanie.

„Wszyscy uważają, że czegoś nie da się zrobić. Aż przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da. I on właśnie to robi” A. Einstein

w połowie postów nie widać kto odpowiada? Kto pisał?

:shock: :shock: :shock:

"...dobrze przeżyte Dziś uczyni każde

Wczoraj snem szczęśliwym,

I każde Jutro wizją nadziei."

Kalidasa V w n.e.

No tak moderujecie niestety. :wink:

No i nie róbmy of topic, skasuj swoje i moje, będzie po równo. Chyba, że masz coś do dodania o dziczyźnie strzelonej na serce i tych hormonach nagle wydzielanych. Swoją drogą, ciekawe w jaki sposób to zbadano?

No tak moderujecie niestety.

quartz, chyba sobie żarty robisz :devil: Niby tak moderujemy , że nie wiadomo kto odpowiada ,kto pisze posty - no takiego zarzutu to jeszcze nie słyszałam :rolleyes: . Ja w tej dyskusji nie zmoderowałam ani słowa niemniej czytając to co piszesz i jak podchodzisz do tematu to cytując ( to już dzisiaj klasyka ) nie chce mi się z Tobą gadać .

"...dobrze przeżyte Dziś uczyni każde

Wczoraj snem szczęśliwym,

I każde Jutro wizją nadziei."

Kalidasa V w n.e.

Nie do Ciebie konkretnie, jest tu mnóstwo postów co się kompletnie kupy nie trzymają. Chcesz przykłady to na PRIV, nie róbmy bałaganu w tym wątku. Napisz coś o tych hormonach, jakie świnia wydziela waląc jej w łeb obuchem. Jakie dzik, trafiony na komorę. Drobna różnica, nikt dzika na łowisko kopami, prętami, kopaniem w tyłek nie wprowadza...

Pozdrawiam.

Kolego, a kto pisze takie posty, nietrzymające się "kupy"?

Założyłem jasny i czytelny temat, licząc na konkretne i rzeczowe wypowiedzi (przede wszystkim spokojne). Wniosek na przyszłość - zakładam temat, wklejam tekst i go zamykam (choć nie o to chodzi).

Później tutaj posprzątam.

„Wszyscy uważają, że czegoś nie da się zrobić. Aż przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da. I on właśnie to robi” A. Einstein

Szanowna Braci Wędliniarska chyba trzeba parę słów wyjaśnienia co do "hormonów". Żadne hormony nie wydzielają się. Wydzielają się czynniki stresu. Podnosi się poziom adrenaliny. Ale ten wyrzut do krwioobiegu nie ma wpływu na jakość tkanki mięśniowej. Więc dyskusja trochę jest nie teges :wink: Natomiast gorzej wygląda sytuacja z tkanką mięśniową pozyskaną w trakcie burzy lub pogody burzowej. W tym przypadku pojawiają się zmiany w ph mięśni i pewne substancje wpływające na jakość mięsa. Dlatego ja unikam przerabiania mięsa pozyskanego w trakcie burzy ( czasem się zdarza) na wędliny lub na dłuższe przechowywanie. Ale to też inny temat.

Wracając do strzelania. Mało, który myśliwy strzela w nocy na 100metrów. Najczęściej podchodzi się do zwierzyna jak najbliżej (w nocy poluje się tylko na dziki). O "mięsiarzach" ze strzelbą czy z bagnetem chyba nie ma sensu pisać bo to margines. Durnie zawsze występowali w społeczeństwie ale trudno to przedstawiać jako procedurę postępowania. Ani 30 lat temu, ani wcześniej nie było dziczy latającej z pałkami czy bagnetami za świniakiem. Nie było też "myśliwych" strzelających na oślep na olbrzymie odległości gdzie popadnie. To byli bardzo porządni ludzie, żeby nie napisać - profesjonaliści w swoim fachu -. Ale faktycznie czasem trafiało się na durnia. Chociaż teraz częściej obserwuję durniów tzw. nowobogackich ale to zupełnie inny temat :cool:

Ale faktycznie czasem trafiało się na durnia. Chociaż teraz częściej obserwuję durniów tzw. nowobogackich ale to zupełnie inny temat :cool:

A to prawda. Dodatkowo dokuczają nam kłusownicy. Najniebezpieczniejsi to Ci, którzy wnyki i inne sidła zamienili na przerabiane samopały.

"Pan Bóg stworzył jedzenie, a diabeł kucharzy". James Joyce

Koledzy Andrzej i Maxell też poluję i muszę stwierdzić, że wasze wykłady przydały by się na kursie dla nowo wstępujących do PZŁ.Niestety często widać że brakuje im takiej wiedzy. Pozdrawiam Darz :clap: Bór :clap:

Wydzielają się czynniki stresu. Podnosi się poziom adrenaliny. Ale ten wyrzut do krwioobiegu nie ma wpływu na jakość tkanki mięśniowej

Z tym bym polemizowała.

Nawet przy uboju przemysłowym (w dobrych ubojniach) jest to brane pod uwagę. Jeżeli stres świnki ma wpływ na jakość mięsa (potwierdzają to rzeźnicy i wędliniarze) to jakim cudem wyrzut adrenaliny u postrzelonego dzika nie wpływa na zakwaszenie mięśni?

To, że mięso dzików przeważnie "nie klei" widać przy przerobie na kiełbasy.

Opinia koleżanki Chudziak poparta jest wieloletnią praktyką przerobu dziczyzny pozyskiwanej w wyniku różnych postrzałów.

Sto czy więcej metrów po dobrym strzale to kilka sekund, przy okazji zwierzyna sama się wykrwawia. Nie przesadzajmy,

Jeżeli nie rozróniasz paremetrów mięsa lub są one Tobie obojętne to faktycznie lepiej strzelaj tak jak uważasz.

Ja tam zgadzam się z Chudziakiem, że lepiej przerabiać mięso "nie zestresowane" niż zakwaszone.

quartz,

koleżanka Chudziak wyjaśniła merytorycznie w swoim poście o co jej chodzi dlatego uważam za naganny ton Twoich wypowiedzi. Praktyka strzelecka to jedno, jakość mięsa to drugie.

takie zwierzę, które nie padnie w ogniu tylko ucieka te 100 czy 500metrów ma wyrzut hormonów w związku z tym i niedotlenienie mięśni. W efekcie mamy mięso ze zestresowanego ,zgonionego zwierzęcia o obniżonym pH z powodu kwasicy i dlatego moim zdaniem najlepszy jest pewny strzał w głowę lub kark.

Pozdrawiam,

EAnna

 

 

Układy symbiotyczne należy starannie pielęgnować, bowiem nic nie jest wieczne.

EAnna

"Kto chce się rozwijać, musi wpierw nauczyć się wątpić, gdyż wątpliwość ducha prowadzi do odkrycia prawdy."

Arystoteles

Prawidłowo strzelona zwierzyna zostaje w ogniu i nie ma żadnego stresu. Stres pojawia się u zwierząt ranionych. A to już zupełnie inna dyskusja.

Bla, bla, bla :lol: Nie róbcie z dziczyzny bo jest niedobra :grin:

 

Jak dostajesz kawałek dziczyzny to się pytasz jak był pozyskany :grin: stresowo czy z humorem :question:

"Pan Bóg stworzył jedzenie, a diabeł kucharzy". James Joyce

Temat jakości mięsa, która zależy od sposobu uboju czy strzelenia jest tematem podnoszonym głównie przez wąską grupę "badaczy". Ja pomijając wywody naukowe nie czuję różnicy i traktuję te wszystkie poglądy trochę z przymrużeniem oka. A jakością mięsa i oceną jego wartości do spożycia zajmuję się dopiero od 1978 roku. Owszem potwierdza się jedno - czas burzy to nie jest dobry czas na robienie przetworów mięsnych. Strzelenie dziczyzny na tzw miękkie i zaparzenie tuszy stanowi poważny problem. Czasem dyskwalifikujący tuszę. Reszta to takie akademickie rozmowy dla zabicia czasu przy dobrej flaszce i kiełbasce. Ale jak ktoś chce to można poklikać w klawiaturę :wink: :grin:

Tadeusz Pasławski, "Podręcznik Selekcjonera Zwierzyny", Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, 1984

Tyle ode mnie w tym temacie.

Andrzeju, mam rozumieć że nie miałeś zamiaru obrazić mojego ojca w wieku lat 74, od którego etyki łowieckiej może się wielu uczyć...

Andrzeju, mam rozumieć że nie miałeś zamiaru obrazić mojego ojca w wieku lat 74, od którego etyki łowieckiej może się wielu uczyć...

Broń mnie Panie Boże. Nawet mi przez myśl nie przeszło obrażać kogokolwiek. A w szczególności szanownego Tatę.

Co do podręcznika Pasławskiego to pokazuje jaka jest reakcja na strzał w zależności od miejsc trafienia. Też uczyłem się z tego podręcznika. Ale tam kompletnie nic nie ma o wartości mięsa. O wartości mięsa jest w podręcznikach specjalistycznych dla kierunków studiów weterynaryjnych w dziale higiena żywienia i na kierunku technologii żywności. W żadnym praktycznie z opracowań powojennych niema nic o wartości mięsa. Na temat dziczyzny i ich smakowitości pisze w niektórych książkach traktujących o Łowiectwie z początku ubiegłego wieku i wcześniejsze. Z tych źródeł dowiedziałem się, że doskonałym mięsem jest dziczyzna z młodego łabędzia. Niestety ze względu na ochronę tych ptaków nie mogę zweryfikować opinii :grin:

Prawidłowo strzelona zwierzyna zostaje w ogniu i nie ma żadnego stresu. Stres pojawia się u zwierząt ranionych. A to już zupełnie inna dyskusja.

Ja się tylko do tego odnoszę. Jak widać to nie moje wymysły, ja to widziałem na żywe oczy. Tylko się podpieram literaturą pierwszą z brzegu jaką znalazłem w domowej bibliotece, żeby mi ktoś nie zarzucił filozofowania.

Strzał na "miękkie", abstrahując już od tego, że to totalne pudło pewnie by nie był niczym złym. Złym jest to, że ciężko dojść w krótkim czasie i dobić. Problemem jest to, że zwierzyna odchodzi daleko, często w jakieś szuwary czy bagna i tam kona. Znajduje się ją po kilku godzinach a nawet dniach, czasem wcale się nie znajduje... :cry:

Darz Bór.

Pozdrawiam.

Złym jest to, że ciężko dojść w krótkim czasie i dobić. Problemem jest to, że zwierzyna odchodzi daleko, często w jakieś szuwary czy bagna i tam kona. Znajduje się ją po kilku godzinach a nawet dniach, czasem wcale się nie znajduje... :cry:

To nie podlega dyskusji bo tak jest.

Quartz, ja sie tak szybko nie obrażam zwłaszcza, kiedy dyskusja prowadzona jest w kulturalny sposób.

Jesli chodzi o rozbiór dziczyzny, to wrzuciłem ostatnio film na ten temat.

Jesli masz jakies materiały i możesz je udostępnić, to dawaj. Tak to wszystko działa. :smile:

„Wszyscy uważają, że czegoś nie da się zrobić. Aż przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da. I on właśnie to robi” A. Einstein

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.