550g mąki typ 500
40g cukru
duża szczypta soli
12g drożdży świeżych
70g bardzo miękkiego masła
6-8 żółtek (w zależności od wielkości jaj)
250ml mleka
25ml rumu lub spirytusu.
Składniki mokre dolewam do miski z suchymi składnikami. Składniki oprócz masła wyciągam z lodówki bezpośrednio przed wyrabianiem. Ciasto wyrabiam ręcznie lub mikserem z hakami. Uwaga, z tego przepisu ciasto przy wyrabianiu jest baaardzo luźne i miękkie, nie ma szans by dało się je zagniatać na blacie, a wyrabianie polega na dobrym połączeniu wszystkich składników w gładką masę, na tym etapie nie da się uformować go w kulę. Skrobką zgarniam ciasto z boków miski i wkładam na noc do lodówki. W lodówce ciasto zwykle podwaja objętość.
Mocno schłodzone ciasto dzielę na kęsy po 85g, formuję kulki i kładę na natłuszczone olejem kawałki papieru do pieczenia. Uformowane pączki również smaruję olejem i przykrywam folią do wyrastania. Dzięki temu nic się nie przykleja, a olej po smażeniu pozostaje czysty, gdyż nie przypala się w nim żadna mąka. Ciasto musi być na etapie formowania zimne, wtedy bez problemu daje się je uformować.
Pozostawiam do mocnego wyrośnięcia aż pączki prawie potroją objętość. Z natłuczonego oleju z łatwością przenosi się pączki na łopatkę, z której lądują w oleju. Smażę w temperaturze 175-180 stopni, około 2,5-3 minuty na stronę.